W trzeci weekend lipca odbył się 11. Zlot Master Truck. To święto ma już swą tradycję – zawsze ma miejsce w lipcu i zawsze w największe upały.
Jakie trendy ujawniły się w tym sezonie? Najczęstszym motywem wielu tuningowanych pojazdów były tzw. kultowe filmy. Czy to film stary, czy nowy – nieważne. Ważne, że docenił go właściciel pojazdu i naniósł na blacharkę. À propos blach, wśród detali coraz powszechniej obowiązują wycinane laserowo. Jeszcze kilka lat temu były to zbyt „kosztowne zabawki”, a dziś norma. Dzięki laserowi otworzyły się nowe możliwości w zdobnictwie. Przykładami są napisy, motywy czy klapki wydechowe wycięte z metalu. O zderzakach, daszkach czy nakładkach na lusterka nawet nie wspomnimy. Cięcie laserem pozbawione jest wielu wad charakterystycznych dla metaloplastyki. Krawędzie są płynne, a wzory mogą być najbardziej skomplikowane – to nie jest już problemem. Powtarzalność także jest ważna, bo gdy „wydech” liczy 6 rur, a w każdej ma być identyczna klapka, łatwo byłoby zauważyć różnicę.
Czy pojawiły się nowe gwiazdy? Tak. Fiński Mercedes Actros Highway Hero w jadowicie zielonym metaliku pokazał, że powierzchnia silosa może stać się tym, czym płótno dla malarza. Przy okazji był to bardzo praktyczny pojazd. Dzięki licznym obudowom łatwiej utrzymać go w czystości. Co istotne, większość tych „stalowych ślicznotek” na co dzień zwyczajnie pracuje. Oczywiście w wielu przypadkach bez wszystkich ozdobników, gdyż zdarza się, że utrudniałyby wręcz jazdę czy zapięcie naczepy. Mistrzowie aerografu także sięgają coraz wyżej. Kiczowate landszafty czy do nikogo niepodobne podobizny znikają. Tak jak w każdej dziedzinie sztuki i rzemiosła partacze ustępują mistrzom. Duży postęp nastąpił we wnętrzach. Są jeszcze bardziej przytulne, a lakierowane na „a la mahoń” plastiki ustępują naturalnym skórom i tkaninom. Przyczyną takiego trendu są nagłośnieniowcy, którzy nie znoszą trzeszczących plastików. Tkaniny i skóry świetnie je maskują. A mocy głośnikom przybywa – podobnie jak świateł. Te drugie drażnią policję, ale ostatnio udało się w tym temacie odnieść kilka zwycięstw prawnych. Zgodnie z przepisami liczba dodatkowych lamp jest dowolna, mogą być podłączone, ale nie można ich używać na drogach publicznych. A kiedyś karano „za niemanie świateł”...
Rosnącym sektorem są oldtimery. Z roku na rok jest ich coraz więcej i to w coraz lepszym stanie. Polacy zaczynają inwestować w zabytki kultury technicznej. Dla przykładu, piękny Star A20 miał nawet oryginalną plandekę z epoki. Z wielkim żalem obserwujemy, jak zanikają „dinozaury” tuningu, jego założyciele – ciężarówki amerykańskie. Jeszcze kilkanaście lat temu zwyczajnie pracowały one na polskich drogach, a na zlotach były obowiązkowymi gośćmi. Okrutna ręka ekonomii zepchnęła je jednak do lamusa. Tylko kilka sztuk broniło honoru „made in USA”. A szkoda, bo to kultowe pojazdy, występujące w kultowych filmach, które wręcz rozpropagowały zawód kierowcy na całym świecie. Dlatego koncern MAN na zlocie pokazał mobilne muzeum. W roku 2015 firma MAN Truck & Bus AG świętuje jubileusz 100-lecia wyprodukowania pierwszego pojazdu ciężarowego MAN i nie chce iść w zapomnienie. Z tej okazji w całym koncernie realizowane są liczne interesujące projekty mające na celu przybliżenie historii bawarskiego producenta, takie jak wspomniane muzeum.
Sektorem zlotu, który intensywnie rozwija się od kilku lat, są pojazdy militarne. Lokujące się gdzieś pomiędzy oldtimerami zaczynają być zauważalne. Często są to pojazdy kupione za grosze – z uwagi na małe już właściwości techniczne – ale posiadające „duszę i styl”. Także wymagające inwestycji, ale bardzo wdzięczne do zabiegów upiększających.
Oprócz tuningowanych pojazdów obecni byli dostawcy części, komponentów, kosmetyków, usług naprawczych i wielu innych – bardziej lub mniej potrzebnych transportowi – dóbr.
Grzegorz Teperek
Komentarze (0)