Smog to w ostatnich tygodniach temat numer jeden. W Polsce jego przyczyną jest tzw. niska emisja, czyli pyły i gazy pochodzące z przemysłu, gospodarstw domowych oraz transportu. Uznaje się, że transport jest źródłem zaledwie kilku procent emisji pyłów, są to jednak dane uśrednione. W dużych miastach, takich jak Kraków czy Warszawa, transport odpowiada niemal za 60 proc. zanieczyszczeń.
Olbrzymi wpływ na to mają samochody z silnikami Diesla, które emitują znacznie więcej szkodliwych spalin niż auta z silnikami benzynowymi. Ponadto, kierowcy, którzy decydują się na wycięcie filtra DPF, odpowiedzialnego za wypalanie szkodliwych cząstek, nieświadomie przyczyniają się do pogorszenia jakości powietrza, którym wszyscy oddychamy.
Krótki dystans – duża emisja
W miastach, po których jeździ dużo pojazdów z silnikami Diesla, znacząco wzrasta poziom smogu oraz ryzyko zachorowania na raka, ponieważ cząstki stałe opuszczające rurę wydechową wykazują silne działanie rakotwórcze. Największą emisję sadzy i związków toksycznych dla naszego organizmu możemy zaobserwować podczas rozruchu silnika i jego pracy w niskiej temperaturze. W początkowych momentach pracy silnika każde mocniejsze otwarcie przepustnicy to również większa emisja sadzy.
Część zamienna, która ma znaczenie
Aby ograniczyć nadmierną emisję spalin, producenci samochodów z dieslem wyposażają pojazdy w filtr cząstek stałych, który ma dwie zasadnicze funkcje. Pierwszą jest zatrzymywanie cząstek stałych wydobywających się z silnika, a drugą ich wypalanie wewnątrz filtra. Filtr ten – jak wszystkie części zamienne w samochodzie – z czasem zużywa się i wymaga wymiany lub regeneracji. Szukając oszczędności, niektórzy kierowcy decydują się na usunięcie filtra, nie wiedząc o tym, że w ten sposób znacznie zwiększają poziom emisji szkodliwych związków do atmosfery. Usuwając filtr, stają się takimi samymi trucicielami jak osoby, które palą w piecach na przykład plastikowymi butelkami.
Usuniesz – nie pojedziesz
Coraz częściej pojawiający się w dużych aglomeracjach problem smogu wymusi prawdopodobnie większy nacisk na kontrole drogowe emisji spalin, tak jak ma to miejsce poza granicami naszego kraju. Na przykład jeżeli w Niemczech podczas rutynowej kontroli zostaniemy przyłapani na poruszaniu się samochodem bez filtra cząstek stałych, zostaniemy dotkliwie ukarani. Mandaty sięgają kwot rzędu nawet kilku tysięcy euro, a kontynuowanie jazdy takim pojazdem będzie niedopuszczalne.
Polskę jako członka Unii Europejskiej obowiązują takie same normy emisji spalin. W związku z tym pojazdy z wyciętym filtrem cząstek stałych czy bez katalizatora nie powinny przejść przeglądu okresowego, a diagnosta nie powinien dopuścić ich do ruchu. Kierowcy pojazdów, w których zostały usunięte elementy takie jak filtr cząstek stałych czy katalizator, będą musieli je zamontować.
Jak się chronić?
Aby zabezpieczyć się przed wszechobecnym smogiem, warto zainwestować w dobry filtr kabinowy. Jego zadaniem jest oczyszczenie powietrza, które wpada do kabiny samochodu. Na rynku dostępne są filtry tradycyjne i węglowe. Aktywny węgiel ma zdolność pochłaniania różnych substancji. W praktyce oznacza to, że filtr pochłania nie tylko elementy stałe (pyłki, kurz), ale i część uciążliwych gazów. Dzięki filtrowi kabinowemu do płuc kierowcy i pasażerów dociera czystsze powietrze, ale powinien on być regularnie wymieniany, optymalnie dwa razy w ciągu roku – wiosną i jesienią. Dobrej jakości filtr węglowy to wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych. To kwota, którą warto wydać, bo to inwestycja we własne zdrowie.
Kamil Król product manager firmy Inter-Team odpowiedzialny za układ wydechowy i filtracyjny
Komentarze (0)