Skoro rolnicy (także polscy) chętnie korzystają z usług firm oponiarskich, dlaczego mieliby na tym poprzestać? Takie pytanie stawiali dostawcy usług i narzędzi na Agritechnice
Na tegorocznej Agritechnice (12-18 listopada) nie zabrakło narzędzi i części dla rolnictwa. Zwyczajowo poświęcono im całą jedną halę targową. Był to jeden z najbardziej obleganych obiektów wystawienniczych, ale jak ktoś słusznie zauważył, tylko dlatego, że znajdował się przy głównym wejściu. Dlaczego? Ponieważ mechanika rolnicza zmierza dziś w zupełnie innym kierunku niż 20 lat temu.
W latach 90. tylko zachodnioeuropejskie rolnictwo korzystało z zewnętrznych, komercyjnych warsztatów. W Polsce dogorywały wówczas POM-y (Państwowe Ośrodki Maszynowe), opiekujące się głównie sprzętem kółek rolniczych. PGR-y radziły sobie same, ale i one chyliły się ku upadkowi, a rolnicy indywidualni robili wszystko we własnym zakresie. Jak sytuacja wygląda dzisiaj? W Europie Zachodniej komercjalizacja posunęła się jeszcze bardziej, a Polska zdążyła już nadrobić zaległości w tej dziedzinie. Dziś poziom jest prawie wyrównany. Co się zmieniło? Charakter gospodarstw rolniczych, które mają więcej wspólnego z przedsiębiorstwami niż z dawnymi gospodarstwami rodzinnymi. To bez dwóch zdań wpływa na strukturę sprzedaży narzędzi i części dla rolnictwa. Jak to wygląda „za Odrą”, można było zobaczyć w Hanowerze.
W Niemczech, gdzie rolnictwo jest na bardzo wysokim poziomie, duże gospodarstwa od lat przyzwyczajone są do zewnętrznych serwisów maszyn rolniczych. Im większa farma, tym większy udział dostawców usług. „Mali” rolnicy napraw pogwarancyjnych dokonują sami, ale tylko w zakresie swoich możliwości. Dlatego ta grupa klientów interesuje się narzędziami podstawowymi, głównie do nastawiania i regulacji maszyn. Sprzętem bardziej profesjonalnym zajmują się firmy warsztatowe i duże przedsiębiorstwa świadczące usługi agrotechniczne dla mniejszych i większych gospodarstw, które w ostatnich latach bardzo się rozwinęły. To istotny wątek w historii niemieckiego rolnictwa. Na początku lat dwutysięcznych powstało szereg podmiotów podobnych do naszych „kółek rolniczych”. Dysponują one najnowszym sprzętem w dużej ilości i największych typów po to, aby jak najszybciej zaorać, obsiać i skosić areał swoich klientów. Wykonując tego typu usługi pod dużą presją, niezbędny jest niezawodny serwis – najczęściej zewnętrzny, producencki, ponieważ w dużej mierze maszyny są leasingowane lub wynajmowane. Dla tego typu klientów własny warsztat bywa nawet przeszkodą.
Jak widać, na Zachodzie występują dwa odmienne kierunki, a jak sprawa wygląda w Polsce? Podobnie, z małą różnicą: firmy agrotechniczne nie mają jeszcze takiego potencjału jak w Niemczech. Dlatego „małorolni” sami dokonują napraw (chociaż opon już własnoręcznie nie zmieniają), a „wielkopowierzchniowi” korzystają z serwisów do końca gwarancji lub wtedy, gdy nie mogą sobie poradzić. Polskie firmy agrotechniczne najczęściej wywodzą się z przedsiębiorstw transportowych, więc dysponują dobrze wyposażonymi warsztatami. Tylko sprawy gwarancyjne zlecają serwisom dealerskim.
Bardzo podobnie wygląda rynek części. Zachodnioeuropejscy rolnicy wypytujący na Agritechnice o zamienniki wcale nie mają zamiaru montować ich osobiście. Poszukują po prostu tańszych produktów o wysokiej jakości, gdyż są zmęczeni przepłacaniem za części „markowe”, ale za drogie. Zamiast inwestować w horrendalnie drogie oryginały wolą poznać ofertę mniejszych producentów, gdyż ci często zaopatrują tych wielkich. Nie mogą to być więc produkty słabej jakości, ale na pewno są tańsze – wszak koncerny muszą zarobić na przyklejeniu swojego logo. Gdy takie zamienniki uda się znaleźć na targach, rolnicy albo osobiście je kupują i zlecają montaż, albo oczekują tego od swoich serwisów.
Jaka przyszłość czeka branżę rolną w temacie narzędzi i części? Patrząc na postępujące upodobnianie się polskiego rolnictwa do wzorców zachodnich, należy się spodziewać, że wraz ze wzrostem powierzchni gospodarstw malał będzie udział napraw we własnym zakresie. Powinny je przejąć autoryzowane warsztaty dostawców maszyn lub niezależne serwisy „agro”. Z czasem umocnią się firmy agrotechniczne, czy to z uwagi na wygodę takiego prowadzenia gospodarstw, braki kadrowe, czy łączenie się rolników w grupy producenckie. Z kolei firmy świadczące usługi polowe, tak jak inne działające na zdrowych i nowoczesnych zasadach, także skłonią się ku zewnętrznym placówkom lub tak zorganizują swoje warsztaty, aby świadczyły usługi dla innych przedsiębiorstw. Jakby nie patrzeć, części i narzędzia będą potrzebne, ale będą musiały dotrzeć do innych grup odbiorców. To wielka szansa dla warsztatów decydujących się na ten kierunek rozwoju.
Grzegorz Teperek
Komentarze (0)