Paliwa i oleje

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Blenderzy i... blenderzy
Blendowanie niejedno ma imię Prawo reguluje zasady ewidencji, magazynowania, transportu i wreszcie ściśle określonych metod zagospodarowania przepracowanych produktów. Do obowiązków warsztatu należy selektywne gromadzenie ich w odpowiednich pojemnikach. Wybór odbiorcy, który działa w oparciu o stosowne zezwolenia na zbieranie olejów przepracowanych, jest też ściśle określony. A co z wykorzystanymi już raz pojemnikami?

Proceder fałszowania olejów silnikowych nie jest nowy, a w dobie zakupów internetowych szansa trafienia na taki jeszcze bardziej rośnie. Sposobów zdobycia oryginalnych opakowań jest pewnie wiele. Nas zainteresował sygnał z pewnego warsztatu.

- Nie tak dawno pojawili się u mnie tajemniczy przedsiębiorcy, proponując umowę na dostarczanie pustych baniaków po olejach – donosi właściciel warsztatu wyspecjalizowanego w serwisie olejowym. - Oferta była kusząca, bo za każdy jednorazowy pojemnik oferowali 10 złotych. Rzecz w tym, że interesowały ich tylko takie opakowania, w których jest możliwość opróżnienia bez konieczności zerwania plastikowej plomby, z której wyciąga się lejek; a tylko posiłkując się odkręceniem nakrętki, którą chroni etykieta producenta. Bez cienia wątpliwości podobne propozycje płyną z szarej strefy i noszą znamiona podejrzanych praktyk przestępczych. Oczywiście, środki smarne fałszuje się na dużo większą skalę. Oleje powstają w wyniku blendowania (mieszania) powszechnie dostępnych olejów bazowych z pakietami dodatków uszlachetniających (produkowanych przez ograniczoną liczbę firm). Ponieważ pakiet jest najdroższym składnikiem w oleju, problemy mogą zaistnieć, jeśli nieuczciwi blenderzy dodadzą mniej dodatków niż wymaga tego formulacja.


- Pakiet oleju silnikowego obejmuje dodatki jakościowe i lepkościowe i przy takim rozróżnieniu można przyjmować jego główne znaczenie cenowe – przestrzega Witold Nieć, Grupa LOTOS SA. - Nieuczciwi blenderzy najczęściej oszukują na wykonaniu lepkości oleju, co zależy od jakości bazy olejowej oraz skuteczności i stężenia dodatku lepkościowego. Najczęściej odchylenia jakości olejów dotyczą wykonania lepkości oleju: przykładowo mamy deklarację SAE 10W40 a olej wykazuje lepkość w niskich temperaturach jak SAE 15W40. Oczywiście, profesjonalni producenci nie mogą sobie pozwolić na oszczędzanie kosztem jakości, ponieważ szybko ich zamiary i nieuczciwość zostaną odkryte przez użytkowników lub specjalistów, a to jest równoznaczne nie ze stratami wizerunkowymi, ale z rychłym upadkiem.

- O jakości produktów w głównej mierze decydują nasze laboratoria, które tworzą nowe produkty, kontrolują surowce i półprodukty potrzebne do ich wytworzenia oraz kontrolują cały proces produkcji. W laboratoriach przechowujemy próbki z każdej szarży produkcji przez okres 5 lat – wyjaśnia politykę firmy Monika Napłoszek z polskiego przedstawicielstwa koncernu Liqui Moly. - Dla Liqui Moly, która nie posiada własnej rafinerii, konieczność kupowania bazy olejowej od innych dostawców oznacza wzmożone procedury kontrolne. Żelazną zasadą jest to, że nie blendujemy niczego poza naszymi fabrykami w Niemczech. Inaczej nasze laboratoria nie byłyby w stanie dostatecznie dobrze kontrolować procesu produkcji. Nasi rozmówcy z warsztatów samochodowych donoszą, że nadal rodzimy kierowca bardziej sugeruje się... datą produkcji oleju i ta jest dla niego miernikiem jakości produktu. Z kolei wytwórcom zależy, także ze względów marketingowych, by produkt nie zalegał na półkach, choć jak udowadnia pewna anegdota: jakość produktu nie ulega obniżeniu w wyniku procesów starzenia.

- Poprawne zabezpieczenie opakowania jest ważniejsze niż termin przydatności – mówi Witold Nieć (Grupa LOTOS). - Mieliśmy możliwość przeprowadzenia eksperymentu. Pewien „hobbysta” przekazał nam niedawno olej z pierwszej produkcji Rafinerii Gdańskiej. Był to olej Selektol Specjal SD 20W40 z lat siedemdziesiątych! Po otwarciu okazało się, że żadnych zmian w oleju; prócz korozji z puszki (olej był w puszce metalowej) nie było! Z naszej sondy wynika też, że przez kierowców lepiej jest postrzegany koncern olejowy, który rezygnuje z pozycjonowania swych produktów w sieciach wielkich sklepów.

- Jeden z koncernów, z którym współpracuję posiada swoje produkty w marketach, drugi – nie. Bliższa rozumieniu biznesu olejowego jest ta druga opcja – dzieli się swymi spostrzeżeniami Andrzej Lemke z tczewskiej firmy ADNF. - Stawianie dobrego produktu na półkach za wszelką cenę, mija się z celem. Ceny często niższe od tych, które mają dobrzy dystrybutorzy, nie stworzą spójnej polityki cenowej, a wręcz przeciwnie – rozbijają cały system cen.

Taką, sugerowaną przez fachowców politykę pozycjonowania produktów wybrała m.in. firma TOP1OIL POLSKA – wyłączny dystrybutor amerykańskiego producenta olejów silnikowych. - Nasze oleje nie trafiają do sieci wielkich supermarketów, tak aby zalegać na sklepowych półkach. Staramy się na bieżąco dostarczać na rynek polski produkty najwyższej jakości, które wyprodukowano w okresie maksymalnie jednego miesiąca w fabryce w Kalifornii – donosi Marek Malinowski. Oczywiście, zaopatrywanie się warsztatów w oleje w beczkach ma uzasadnienie ekonomiczne. Pamiętajmy też w końcu, że prawo nie pozwala importerowi samochodów, by ten w jakikolwiek sposób narzucał serwisowi (także ASO!) stosowanie tego lub innego oleju. Importer może jedynie sugerować wybór. O tym, że do silników na gwarancji można wlać każdy olej spełniający normy zdecydowała ustawa o GVO. Ograniczyła ona możliwość ingerowania producentów samochodów w dobór oleju i innych środków smarnych stosowanych w pojazdach. Preparaty te muszą jedynie spełniać określone normy i jeśli jest to potwierdzone odpowiednimi dokumentami, użytkownik ma prawo skorzystać z oleju dowolnej marki. Z drugiej strony: jeśli kierowca pokusi się u nas o wymianę oleju na ten, który „przywiózł” ze sobą, zamiast nabyć taki u nas – dobrym rozwiązaniem jest odnotowanie tego faktu. Ograniczymy w ten sposób ewentualne roszczenia klienta, jeśli okaże się, że ten padł ofiarą fałszerstwa produktu.

Powracając do pytania o sposoby zabezpieczenia się przez zakupem oleju wątpliwej jakości warto zaznaczyć, że z chwilą kupna otrzymujemy certyfikat jakości dedykowany dla tego właśnie produktu – wystawiany na podstawie numeru partii i daty produkcji. W razie wątpliwości co do jakości lub przy okazji wnoszenia reklamacji, koniecznym dokumentem będzie paragon (faktura) i kod kreskowy z opakowania. Czasem nieuniknione będzie pobranie i przesłanie próbki oleju. Nie jest też tajemnicą, że koncerny olejowe rozmyślnie stosują inną barwę i zapach w kolejnych partiach dostaw – właśnie z myślą o szybszym porównaniu próbek i identyfikacji prób fałszerstw. Okazuje się, że tego typu sytuacje są na szczęście bardzo rzadkie, bo też firmy olejowe pracują nad opakowaniami „odpornymi” na praktyki nieuczciwych blenderów. Wspomniana firma TOP1OIL wprowadziła np. opatentowane jednorazowe opakowanie: puszkę kartonowo-aluminiową.

- Otwarcie i ewentualna próba zalania innego oleju niż zalewa producent w swojej fabryce jest niemożliwa do wykonania – zapewnia M. Malinowski.

Rafał Dobrowolski

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony