Producenci i sprzedawcy opon z nad Wisły mają chwilę oddechu. Po załamaniu sprzedaży na początku roku, obecnie sytuacja ulega stopniowej poprawie. Bolączką całej branży pozostaje jednak spadek zamówień na ogumienie do aut ciężarowych – problemy spedytorów biją oponiarzy po kieszeniach.
I kwartał 2009 roku był dla branży oponiarskiej fatalny. Kryzys na rynku samochodowym, którego pierwsze symptomy widoczne były już w na początku IV kwartału 2008 roku, na początku 2009 r. dał o sobie znać w pełni. Globalnie sprzedaż opon spadła w styczniu br. w porównaniu z tym samym miesiącem 2008 roku o 35 proc, przy czym sprzedaż na tzw. pierwsze wyposażenie zmniejszyła się o połowę ze względu na załamanie się sprzedaży nowych aut. Efekt? W grudniu 2008 r. w polskich fabrykach wyprodukowano zaledwie 2,1 mln sztuk opon, a w styczniu 2009 r. poziom produkcji był o 1 mln sztuk mniejszy niż przed rokiem. Polscy producenci opon musieli wygaszać produkcję i ograniczać zatrudnienie. W fabryce opon w Dębicy, kontrolowanej przez Goodyeara, podziękowano za współpracę blisko 300 stażystom oraz tzw. pracownikom kontraktowi, świadczący dla nas usługi za pośrednictwem podmiotów trzecich. W Dębicy, jak również w olsztyńskiej fabryce Michelina czy zakładach Bridgestone nie zwalniano co prawda pracowników etatowych, jednak część załogi wysyłana była na przymusowe urlopy.
Najgorzej wygląda sytuacja na rynku opon ciężarowych. Spadki zamówień były tak głębokie, że polskie firmy w ciągu pierwszego półrocza kilkakrotnie wstrzymywały produkcję w ciężarowych oddziałach. Dębica już poinformowała, że tegoroczna produkcja opon ciężarowych (80 procent opon do ciężarówek trafia na eksport) będzie o kilkanaście procent mniejsza niż pierwotnie zakładano. Ze względu na sytuację w branży, w fabryce przedłużono świąteczno-noworoczny przestój produkcyjny do 11 stycznia br., wprowadzono 14 dni postojowych w kwietniu i dodatkowe 14 dni postoju w maju. Półtoramiesięczną przerwę w produkcji opon do samochodów ciężarowych zmuszony był zaordynować zakład Michelina w Olsztynie. Przedstawiciele obu firm nie ukrywają, że sytuacja w tym segmencie nadal jest krytyczna. - Spadek potencjału rynku sięga jednej trzeciej i to zarówno w Polsce, jak i w całej reszcie Europy. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby na rynku opon ciężarowych sytuacja miała się szybko poprawić – mówi Mateusz Perec z biura prasowego Dębicy. - Na chwilę obecną nie mamy zaplanowanych kolejnych przestojów, jednak nie mogę wykluczyć ewentualności wstrzymywania produkcji w kolejnych miesiącach – tłumaczy nam Ewa Konopka, rzecznik Michelin Polska.
Zdaniem Przemysława Smolińskiego, analityka Domu Maklerskiego PKO BP, spadki produkcji na początku roku mogłyby być jeszcze głębsze, gdyby nie przewaga cenowa polskich fabryk. Słaby złoty i wciąż nienajwyższe koszty pracy sprawiają, że polskie fabryki Goodyeara, Michelin czy Bridgestone w mniejszym stopniu dotknięte zostały spadkami zamówień niż zakłady tych koncernów z krajów wyżej rozwiniętych. Smoliński zwraca uwagę na przykład giełdowej Dębicy. Jak podała spółka, sprzedaż do grupy Goodyear wzrosła w I kwartale o 6 proc. (udział w sprzedaży ogółem wynosił 84,7 proc.), podczas sprzedaż do innych podmiotów spadła o 12,1 proc. Dzięki zamówieniom od głównego akcjonariusza, oraz osłabieniu polskiej waluty liczone w złotówkach przychody Dębicy za I kwartał wzrosły w porównaniu z tym samym okresem 2008 roku o prawie 2,9 proc. do ponad 384 mln zł.
Wzrostem zamówień z zagranicy analitycy tłumaczą wzrost produkcji w kolejnych miesiącach. W kwietniu br. wyprodukowano 2,7 mln opon (osobowych i ciężarowych), niewiele mniej niż przed rokiem, a w maju z linii produkcyjnych zjechało o 600 tys. sztuk ogumienia więcej. Wyniki za II kwartał powinny być zatem lepsze niż w minionym okresie.
- To bardzo dobry prognostyk na przyszłość. Pamiętajmy, że na zachodzie globalne koncerny ograniczają produkcję i zwalniają pracowników – uważa Smoliński. Skala zwolnień może zatrważać. Fransucki Michelin nad Sekwaną zwolni ponad 2,7 tys. pracowników, 10 proc. zatrudnionych we Francji. 2,6 tys. do 2010 r. pracowników zwolnić chce niemiecki Continental a Goodyear, który planuje zmniejszyć moce produkcyjne nawet o 25 mln sztuk rocznie, zamierza zwolnić nawet 5 tyś. osób. Zwolnienia wymusza nadpodaż opon - Continental ocenia, że w Europie nadwyżka mocy produkcyjnych opon wynosi 15 mln sztuk w przypadku samochodów osobowych i 1,7 mln w przypadku ciężarówek. - Jest duża szansa na to, że produkty z polskich fabryk na stałe zajmą miejsce na półkach sklepowych opon z zamykanych zakładów – uważa analityk, podkreślając jednak, że w ramach globalnych reorganizacji również polskie zakłady mogą ucierpieć. Przykład, w związku z planami Goodyeara, który ogłosił w specjalnym komunikacie, że rozważa możliwość sprzedaży wydziałów produkcji opon rolniczych we wszystkich swoich fabrykach w Europie, na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Ameryce Płd., w dębickim zakładzie może dojść do zamknięcia jednego z wydziałów produkcyjnych.
A jak ze spowolnieniem gospodarczym radzą sobie sprzedawcy opon? Tu sytuacja wygląda lepiej, niż mogłoby się wydawać. Podczas, gdy sprzedaż opon w Europie w pierwszych miesiącach 2009 r. spadła o 19,5 proc., w Polsce sprzedało się 3-4 proc. opon mniej niż przed rokiem. - Zgodnie z konserwatywnymi prognozami w skali całego roku spadek sprzedaży w ujęciu ilościowym nie powinien być większy niż kilka procent – uważa Jerzy Mendala, dyrektor handlowy Continental Opony. Ten fenomen można tłumaczyć stosunkowo dużą liczbą zarejestrowanych używanych samochodów. Eksperci podkreślają, że wyniki w dół ciągnie spadek sprzedaży opon do ciężarówek. W segmencie ogumienia dla aut osobowych zauważalna jest nawet dodatnia dynamika sprzedaży. - Nie mamy powodów do narzekania - opony jak do tej pory sprzedają się nawet lepiej niż przed rokiem – mówi nam Wojciech Pratkowski, prezes Foty. Prezes zwraca uwagę, że należąca do gdyńskiej spółki firma zajmująca się dystrybucją ogumienia Art-Gum wypracowała w I kwartale 1,5 mln zł zysku operacyjnego.
Przedstawiciele dystrybutorów opon zauważają, że w czasach kryzysu lepiej niż sprzedają się opony z tzw. ekonomicznej półki, a nawet kształtującego się segmentu superekonomicznego, w którym plasuje się ogumienie sprowadzane z Azji oraz m.in. produkty marek własnych sieci handlowych. - Polacy zwracają większą uwagę na ceny produktów, szczególnie, że ze względu na osłabienie złotego ceny wielu modeli opon wzrosły w górę. Na chwilę obecną nie ma jednak mowy o tym, by indywidualni użytkownicy odstawiali swoje auta na przysłowiowe kołki i masowo rezygnowali z wymiany zużytych opon – ocenia Monika Siarkowska, rzecznik internetowego dystrybutora opon Oponeo.pl.
Adam Dzięgielewski
Komentarze (0)