Decyzję o wprowadzeniu całkowitego zakazu wjazdu na swoje promy dla samochodów elektrycznych i hybrydowych wprowadził na razie jeden armator, norweska firma żeglugowa Havila Kysruten. Niewykluczone jednak, że podobne działania podejmą też kolejni usługodawcy z tego sektora.

Media donoszą, że za decyzją norweskiego przewoźnika stoją oczywiście kwestie związane z bezpieczeństwem, bo do ugaszenia płonącego samochodu elektrycznego niezbędne są specjalne środki i techniki, a wszystko to może utrudniać lub wydłużać jakiekolwiek akcje ratunkowe.

Decyzja norweskiej firmy jest tym bardziej zaskakująca, że to właśnie kraje skandynawskie przodowały w Europie w promocji elektromobilności. W Norwegii auta elektryczne sprzedawały się w ostatnich latach nawet lepiej niż te z konwencjonalnym napędem.

Czytaj także:
Tak spłonęła Tesla

TUTAJ pisaliśmy o pożarze Tesli S w Stanach Zjednoczonych. Wezwani do pożaru samochodu na autostradzie strażacy zużyli 12 tysięcy galonów wody do jej ugaszenia (to ok. 45 tysięcy litrów). Dla porównania, jak podają amerykańskie media relacjonujące to wydarzenie, zwykle do ugaszenia płonącego w całości auta wystarcza 500 galonów, czyli niespełna 2 tysiące litrów wody.