Wyposażenie warsztatu

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 6 minut

Jeden dozór, kilka rozwiązań

Większość warsztatów samochodowych wyposażona jest w podnośniki samochodowe. Obowiązkiem każdego właściciela jest zgłoszenie takiego mechanicznego urządzenia do Urzędu Dozoru Technicznego. A co w przypadku, gdy nasz wiekowy podnośnik nie ma deklaracji zgodności z wymaganiami tzw. dyrektywy maszynowej? Na pewno konieczne jest dostosowanie takiego do choćby minimalnych wymagań. Te formułowane są w dyrektywie narzędziowej.

Dyrektywy UE tzw. nowego podejścia formułują zasadnicze wymogi bezpieczeństwa dla objętych nimi wyrobów. Adresatem tych dyrektyw są wszyscy (nie tylko unijni!) producenci, którzy chcą sprzedawać swój wyrób na terenie Unii Europejskiej. Taki wyrób oznacza się symbolem CE i dołącza się do niego tzw. deklarację zgodności WE. W ten sposób producent deklaruje, że dokonał oceny zgodności tegoż wyrobu z dyrektywą, np. z dyrektywą maszynową 2006/42/WE, oraz że wynik tej oceny jest pozytywny. Taki wyrób może być wprowadzony do obrotu na terenie UE. Oceny zgodności w przypadku wielu dyrektyw nowego podejścia, w tym dyrektywy maszynowej, dokonuje się przy zaangażowaniu wybranej jednostki notyfikowanej do danej dyrektywy. Urząd Dozoru Technicznego jest największą w Polsce Jednostką Notyfikowaną o numerze 1433.



Podnośnik podpodłogowy (nożycowy) zapewnia świetne warunki pracy blacharzom.

- Nasza instytucja ma notyfikacje do aż 13 dyrektyw nowego podejścia – podkreśla Paweł Rajewski, główny specjalista z Zespołu Koordynacji Inspekcji Urzędu Dozoru Technicznego. - Deklaracja zgodności jest wystawiana przez producenta dla wyrobu podlegającego jednej z dyrektyw nowego podejścia, np. dyrektywie maszynowej 2006/42/WE. Ta została wdrożona do prawa polskiego Rozporządzeniem Ministra Gospodarki z dnia 21 października 2008 r. w sprawie zasadniczych wymagań dla maszyn (mowa o Dz. U. nr 199, poz. 1228), które obowiązuje od 29 grudnia 2009 roku. Dokonanie z wynikiem pozytywnym oceny zgodności i wystawienie deklaracji zgodności jest prawnym warunkiem wprowadzenia do obrotu na rynku UE wyrobu podlegającego jednej z dyrektyw nowego podejścia, w tym wspomnianej dyrektywie maszynowej. Dotyczy to rzecz jasna tych wyrobów, które są wprowadzane do obrotu na rynku UE od dnia obowiązywania danej dyrektywy.
Jeżeli „podnośnik nie posiada deklaracji zgodności” i nie jest oznaczony symbolem CE, a został wprowadzony po raz pierwszy do obrotu w Polsce po 31 grudnia 2005 roku (od 1 stycznia 2006 roku obowiązywało Rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 20 grudnia 2005 r. w sprawie zasadniczych wymagań dla maszyn i elementów bezpieczeństwa, które wdrażało do prawa polskiego poprzednią wersję dyrektywy maszynowej), to znaczy, że mamy do czynienia z wyrobem wprowadzonym do obrotu nielegalnie. W obrocie znajdują się oczywiście maszyny używane starszego typu, które mogły być wprowadzone do obrotu zgodnie z wcześniejszymi przepisami prawa. W końcu nasz rynek w jakiejś mierze zasilili też dostawcy podnośników spoza UE. Chińskie podnośniki to przecież nie tak bardzo egzotyczny widok w warsztatach samochodowych. Trzeba jednak pamiętać, że dostawców chińskich urządzeń przeznaczonych na rynek UE, a podlegających dyrektywom nowego podejścia, również obowiązuje dokonanie oceny zgodności.



W okresie zimowym warto pozbyć się śniegu zalegającego na karoserii... inaczej woda będzie niszcząco działała na kosztowne urządzenie podnośnika samochodowego.

- Oczywiście na takie produkty nie może sobie pozwolić autoryzowany dealer. W końcu naszym atutem jest zaplecze finansowe i gwarancja pewności powierzonego nam mienia przez właściciela pojazdu – zauważa Wojciech Więzik, mistrz serwisu FHU Auto-Boss Andrzej Karwala, autoryzowanego serwisu Forda. - Przed każdorazowym przyjęciem samochodu do serwisu nasz pracownik dokonuje wizji stanu ogólnego karoserii w obecności właściciela. Kierowca podpisuje się pod drukiem umowy cywilnoprawnej w recepcji przejazdowej. Nasz doradca na takim druku opisuje wszelkie widoczne szkody; ewidencjonuje się nawet stan lusterek, szyb, oblachowania. Na schematycznym rysunku odnotowane są wszelkie wgniotki czy zarysowania – wszystko z myślą o wyeliminowaniu kwestii spornych.
To, co jest ważne z punktu widzenia klienta, w podobny sposób rozwiązują większe serwisy na wypadek hipotetycznego ryzyka uszkodzenia, powstałego nie tylko z winy pracownika, ale także wadliwie działającego urządzenia. O zaletach stałych umów serwisowych świadczonych przez profesjonalistów branży wyposażenia warsztatowego można mówić wiele. Na pewno argumentem „za” jest odpowiedzialność dostawcy, jednocześnie serwisanta, który na zlecenie swego klienta przygotowuje urządzenie do badania technicznego przeprowadzanego przez inspektora UDT (co jest obowiązkiem eksploatującego). Ale to nie jedyna zaleta przemawiająca za wyborem specjalistów, świadczących stałe umowy serwisowe. W końcu w serwisach nadal używane są bardzo wiekowe urządzenia, wprowadzone kiedyś do obrotu zgodnie z obowiązującym wówczas prawem. Te oczywiście można nadal eksploatować legalnie po dostosowaniu ich do współczesnych, choćby minimalnych, wymogów bezpieczeństwa – i stąd właśnie ta lista minimalnych wymogów m.in. dla podnośników.



4-kolumnowe podnośniki stosuje się już rzadziej I tylko w przypadku naprawdę ciężkich pojazdów ich użycie jest wskazane.

- Mowa o Rozporządzeniu Ministra Gospodarki z dnia 30 października 2002 r. w sprawie minimalnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy w zakresie użytkowania maszyn przez pracowników podczas pracy (Dz. U. Nr 191, poz. 1596, ze zm.), które wdraża do prawa polskiego tzw. dyrektywę narzędziową (2009/104/WE) – wyjaśnia Paweł Rajewski z UDT. - W UDT sformułowano minimalne wymagania bezpieczeństwa dla urządzeń, które nie posiadają oznaczenia CE, bo np. zostały u nas wprowadzone na rynek przed dniem akcesji. Na pewno dobrą wiadomością jest fakt, że w 2009 roku nie został zgłoszony do UDT (a jest taki obowiązek) żaden wypadek związany z eksploatacją dźwignika znajdującego się pod dozorem technicznym. Tu trzeba jednak zastrzec dwie okoliczności. Dozorowi technicznemu nie podlegają dźwigniki z ręcznym napędem podnoszenia, również stosowane w warsztatach samochodowych. W związku z tym nie ma obowiązku zgłaszania wypadków związanych z użytkowaniem tego rodzaju urządzeń.



2-kolumnowy podnośnik to standardowe wyposażenie większości warsztatów.

- Niestety podejrzewamy też, że wbrew obowiązkowi nie wszystkie dźwigniki są zgłaszane pod dozór techniczny – precyzuje E. Drobińska, rzecznik prasowy UDT. - Pewne znaczenie ma tu pewnie niedoinformowanie eksploatujących, ale część z nich chyba po prostu lekceważy ten obowiązek. Tymczasem UDT nie ma uprawnień kontrolnych. W tej materii współpracujemy z Państwową Inspekcją Pracy i reagujemy na wszystkie zgłoszenia uzyskane od jej inspektorów.
Pamiętajmy też w końcu o jednym. Inspektor UDT podczas kontroli ma prawo nie tylko zweryfikować stan urządzeń w firmie, ale również sprawdzić dokumentację potwierdzającą dostosowanie takiego do obowiązujących wymogów. Gdy mamy umowę – w tych i innych czynnościach wyręcza nas firma. Odpada też stres i przestój, spowodowany niezapowiedzianą wizytą.

- Korzystamy z umowy na kontrolę przeprowadzoną przez dostawcę urządzeń, firmę Cartec – opowiada Mistrz Serwisu ASO Forda. - Podnośniki dwu- i czterokolumnowe zamontowano w 2006 r. Z reguły umawiamy się z nimi w godzinach porannych, by ich wizyta nie kolidowała z pracą serwisu. Obowiązkowe przeglądy dotyczą m.in. sprawdzenia urządzenia elektronicznego synchronizującego pracę obu silników podnoszących ramiona podnośnika. Silniki są niezależne, więc zwykle daje się zauważyć, że np. jedno ramię się opóźnia; włącza się wtedy sygnał dźwiękowy i wiemy, że coś się dzieje niepokojącego. Czy faktycznie znajdziemy tylko same zalety takich kompleksowych umów serwisowych? O komentarz poprosiliśmy Pawła Rajewskiego, głównego specjalistę z Zespołu Koordynacji Inspekcji UDT.



Szacuje się, że w warsztatach i stacjach kontroli jest ponad 85 tys. podnośników i oczywiście nie wszystkie są zgłoszone pod dozór.

- Czy scedowanie przygotowania urządzenia do badania technicznego na barki dostawcy urządzeń jest dobrą decyzją? – zauważa Paweł Rajewski. - To chyba zależy od tego w jaki sposób eksploatujący zapewnia konserwację urządzenia. Badanie techniczne przeprowadza inspektor UDT w obecności eksploatującego (lub osoby upoważnionej przez niego) i konserwatora. Nie można więc stwierdzić, że wszelkie kontrole realizuje dostawca podnośników w obecności pracownika UDT. Badanie techniczne jest zadaniem inspektora UDT, ściśle określonym w ustawie o dozorze technicznym i jest podstawą wydania decyzji zezwalającej na eksploatację. Dostawca podnośnika może przeprowadzać czynności konserwacyjne. Wtedy jego pracownicy (tzw. konserwatorzy) powinni posiadać zaświadczenia kwalifikacyjne do konserwacji wydane przez UDT. Niemniej jednak czynności konserwacyjne mogą wykonywać również osoby niezwiązane z dostawcą podnośnika. Mogą to być pracownicy dostawcy podnośników, służb technicznych eksploatującego lub zewnętrznego podmiotu. Muszą tylko posiadać uprawnienia wydane przez UDT.

Obojętnie więc jaką formę wywiązywania się z obowiązków kontrolnych wybierzemy, ustawodawca nakłada na nas pewne obowiązki. Pamiętajmy też, by urządzenia były konserwowane w zakresie i terminach określonych w instrukcji eksploatacji. Zimą części mechaniczne są szczególnie narażone na penetrację wody, ściekającej z nadwozia wprost na łapy wysięgnika i dalej – na stopy dźwigarów. Dbałość o należyty stan zaplecza serwisowego wynika choćby z przepisów BHP.

Rafał Dobrowolski
B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony