Nie auta Kowalskiego, ale pojazdy należące do wypożyczalni coraz częściej padają łupem złodziei. Przestępcy korzystają przy tym z dobrodziejstw przepisów ubezpieczeniowych i nieprzygotowania przedsiębiorców, z których tylko część stosuje właściwe procedury i korzysta z odpowiednich zabezpieczeń.
Wynajem krótko-, średnio- i długoterminowy staje się w Polsce coraz częstszą alternatywą dla kupna nowego samochodu. Chętnie sięgają po niego nie tylko duże firmy, ale i przedstawiciele sektora MŚP oraz klienci indywidualni. Przedsiębiorcy – bo mają zapewnioną mobilność bez angażowania kapitału w nabycie auta, unikają problemu związanego ze spadkiem wartości rezydualnej pojazdu i nie muszą kłopotać się obsługą eksploatacyjną czy naprawami, bo czynności te leżą w gestii firmy wynajmującej. Kowalscy – bo mogą skorzystać z samochodu zastępczego w ramach likwidacji szkody lub po prostu wypożyczyć auto w zależności od potrzeb.
Efektem zwiększającego się zainteresowania wynajmem jest rosnąca liczba wypożyczalni i samochodów trafiających w ręce użytkowników. Nie wszyscy z nich są uczciwi i firmy zajmujące się wynajmem coraz częściej zgłaszają kradzieże pojazdów.
Istnieją przy tym trzy typy nieuczciwych klientów.
Pierwsi to ci, którzy wykorzystują fałszywe dokumenty tożsamości, głównie podrabiane dowody osobiste tworzone z wykorzystaniem prawdziwych danych zdobytych w ramach kradzieży tożsamości. Przy ich pomocy wynajmujący dopełnia formalności związanych z wynajmem, odbiera samochód i ślad po nim znika. Drugi typ nierzetelnych klientów to desperaci wykorzystujący swoje autentyczne dokumenty i nieprzejmujący się konsekwencjami podjętych działań. Trzecią grupę stanowią użytkownicy, którzy wypożyczają pojazd, nie zwracają go we właściwym terminie, przedłużają okres wynajmu i unikają kontaktu.
Stłuczka, której nie ma
Najbardziej kreatywni opracowali sposób kradzieży bazujący na znanej od lat metodzie wyłudzania odszkodowań. Nieuczciwy kierowca zgłasza firmie ubezpieczeniowej nieistniejące zdarzenie drogowe i informuje, że jego pojazd – zazwyczaj samochód klasy premium – uległ uszkodzeniu, które dyskwalifikuje go z dalszej jazdy. W takiej sytuacji ubezpieczyciel ma obowiązek udostępnienia poszkodowanemu auta zastępczego należącego do podobnego segmentu. I często wywiązuje się z tego obowiązku za pośrednictwem wypożyczalni, z którą ma podpisaną umowę. Auto dociera do odbiorcy i… nie wraca od niego, bo jest on w rzeczywistości albo złodziejem, albo „słupem” biorącym udział w przestępczym procederze.
- W związku z umowami zawartymi pomiędzy firmą ubezpieczeniową a dedykowanym dostawcą, procedury wynajmu pojazdu osobom ubezpieczonym mają uproszczoną formę i trudno o skuteczną weryfikację wynajmującego pojazd. Firma wypożyczająca samochód zakłada, że ubezpieczyciel sprawdził rzetelność swojego klienta i szkoda rzeczywiście miała miejsce. W kilku przypadkach zdarzyło się, że oszukane zostały obie strony – zauważa przedstawiciel jednej z wypożyczalni, który chciałby zachować anonimowość.
Metoda ta jest najczęściej wykorzystywana przez złodziei posługujących się skradzionymi dokumentami. By zaaranżować zdarzenie, niekiedy nie potrzebują oni nawet dowodu rejestracyjnego. Bazują na wiedzy zdobytej za pośrednictwem internetu, gdzie bez problemu mogą sprawdzić, w jakim towarzystwie ubezpieczony został pojazd, posiadając jedynie jego numer rejestracyjny.
Jak odzyskać pojazd?
Problemem firm wynajmujących samochody jest status tego typu zdarzeń. Wypożyczone auto, które nie wróci do wypożyczalni, nie jest kwalifikowane jako skradzione, a przywłaszczone, co zmienia charakter postepowania wobec osoby dopuszczającej się naruszenia przepisów.
Brak pojazdu w parku to poza tym realna strata dla firmy wynajmującej, bo procedury związane z wypłatą odszkodowania z autocasco trwają nawet kilka tygodni, a samochód mający zastąpić skradzione auto nie zawsze jest dostępny w salonie od ręki. Efektem jest wypadnięcie pojazdu z obiegu. Na odzyskanie samochodu przez policję nie zawsze można liczyć, bo skuteczność mundurowych – według danych Komendy Głównej Policji – waha się w okolicach 20-25 proc.
- Kilka lat temu z mojej wypożyczalni skradziono Skodę Fabię. Odnalazła się po kilku miesiącach, już w częściach, na złomowisku w Norwegii – mówi Wojciech Borys, właściciel wypożyczalni aut Borys-Team. - Uważam, że pracownicy firm wynajmujących pojazdy powinni przechodzić specjalne szkolenia, np. prowadzone przez specjalistów z policji, które pozwalałyby w szybszy i sprawniejszy sposób, na podstawie chociażby wywiadu środowiskowego, wykrywać nieuczciwych wypożyczających – stwierdza Wojciech Borys.
Rozwiązaniem ograniczającym ryzyko przepadnięcia samochodów jest stosowanie systemów monitoringu pozwalających zlokalizować auta, chociaż i w tym przypadku złodzieje mają swoje metody.
- Wykorzystanie systemu bazującego jedynie na technologii GPS/GSM nie przynosi zwykle pożądanych skutków. Wielu złodziei wykorzystuje zagłuszarki, które dezaktywują moduły montowane w samochodach. Tym bardziej, że najczęściej z góry zakładają, że pojazdy z wypożyczalni posiadają takie systemy na swoim pokładzie - zauważa Dariusz Kwakszys, IT Manager w firmie Gannet Guard Systems.
Komentarze (0)