Warto wiedzieć

ponad rok temu  15.11.2017, ~ Administrator - ,   Czas czytania 4 minuty

Kuna właścicielowi auta wilkiem – sposób na niechcianych lokatorów komór silnikowych

W ofercie firmy znajdziemy również odstraszacze kombinowane, łączące wysokie napięcie i ultradźwięki

Kuny domowe to zmora wielu kierowców. Ku ich udręce te małe, ciekawskie ssaki upodobały sobie wąskie komory silników. Aby zapobiec czynionym przez nie szkodom, warto zastosować profesjonalne środki ochronne i odstraszające.

W zabudowaniach gospodarskich tępią szczury i myszy, za co je lubimy. Jednak kuny potrafią również „nabroić”, wyrządzając szkody w domach i w komorach silnikowych pojazdów. Dlaczego? Kuny domowe są samotnikami i bronią swojego rewiru. Jako gatunek hemerofilny (czyli rozprzestrzeniający się dzięki działalności człowieka) poszukują siedlisk ludzkich, jako miejsca odpoczynku wybierając np. komory silnika zaparkowanych pojazdów. Pozostawiając swój zapach, znaczą teren – jeżeli taki „naznaczony” pojazd pojawi się na terytorium innej kuny, konkurent lokalizuje go po obcym zapachu i atakuje wszystkie elementy nim oznaczone. Przy okazji pozostawia własną woń, więc mamy do czynienia z tzw. efektem ping-ponga. Innymi słowy, wystarczy, że jedna kuna zostawi w komorze silnika swój zapach, aby do auta dobrały się kolejne. Postarajmy się zatem do tego nie dopuścić.

Krok pierwszy – wyczyść komorę silnika
Firma Marder Stop&Go od ponad 30 lat zajmuje się efektywną i trwałą ochroną przed kunami, nieustannie opracowując nowe i udoskonalając dotychczasowe produkty, od niedawna dostępne również na rynku polskim.
– Zatrudniliśmy tu sprzedawcę, aby pomógł nam zbadać rynek, aby sprawdził, czy w Polsce jest zapotrzebowanie na nasze produkty – mówi Fabienne Killy, szef sprzedaży międzynarodowej w firmie Marder Stop&Go. – Jak się okazało, kuny żyją praktycznie w każdym regionie Polski. Szkody, które powodują, czasem są mniejsze, czasem większe, ale są wszędzie. Mimo problemów z tymi zwierzakami, większość warsztatów nie oferuje dobrych, skutecznych rozwiązań. To, czym dysponują, to proste, chińskie urządzenia, do których same nie są przekonane i tak naprawdę nie wiedzą, jak ich używać.
Zanim zainstalujesz w aucie odstraszacz ultradźwiękowy czy odstraszacz wysokiego napięcia, dokładnie wyczyść komorę silnika – bez tego instalacja kolejnych urządzeń przeciwko kunom, gdy już dostrzeżesz w aucie ślady ich obecności, mija się z celem. Dlaczego?
– Pierwsza kuna nie stanowi problemu – wejdzie, rozejrzy się, czasem zostawi martwego ptaka czy mysz, niczego nie zniszczy. Problemem jest mocz, który pozostawia zwierzę, znacząc swoje terytorium – podkreśla Fabienne Killy. – Gdy przemieszczamy się tak naznaczonym autem z terytorium jednej na terytorium drugiej kuny, ta uzna pojazd za oponenta, atakując jego podzespoły – stąd zniszczenia w samochodzie. Właśnie dlatego auto należy wyczyścić, jak tylko zauważymy w komorze silnika ślady obecność zwierzęcia.
W ofercie Stop&Go znajdziemy zarówno specjalną, służącą do wstępnego przygotowania powierzchni piankę, która umożliwia redukcję zapachu kuny – bezpieczną dla podzespołów elektronicznych i neutralną dla lakieru, elementów z gumy i tworzywa sztucznego – jak i krążek zapachowy oraz spray przeciwko kunom. Krążek wydziela zapach odbierany przez kuny jako „niebezpieczny wróg”, na podobnej zasadzie działa spray – ten pierwszy wystarczy podwiesić w komorze na haczyku, drugi nanieść na dołączone płytki zapachowe (te można przykleić i regularnie spryskiwać koncentratem).
– Kolejne są odstraszacze ultradźwiękowe – mówi Fabienne Killy. – Większość mechaników zdaje sobie sprawę z ich istnienia, nie pojmując jednak różnicy między urządzeniem dobrym a niskiej jakości. Po pierwsze – ultradźwięki są niesłyszalne dla ludzi, więc jeśli słyszymy dźwięk wydawany przez urządzenie, to znaczy, że nie jest ono skuteczne. Po drugie – jeśli dźwięk jest stały, kuny się do niego przyzwyczają. Niezbędna jest zatem modulacja częstotliwości, którą oferuje właśnie nasz produkt.
Dodajmy, że urządzenie występuje w dwóch odmianach: z podłączeniem do instalacji w pojeździe oraz zasilane bateriami (w Polsce preferowane jest drugie rozwiązanie, jako prostsze w instalacji). Uwaga: ultradźwięki nie przenikają przez ciała stałe, zatem urządzenie należy zamontować tak, aby nie zasłonić głośniczków.

Odstrasza – nie krzywdzi
Jeszcze lepszą ochronę przed kunami zapewnia odstraszacz wysokiego napięcia, dostępny w formie zarówno pojedynczej płytki kontaktowej ze stali szlachetnej, jak i płytki podwójnej. Słowem wyjaśnienia, dla uzyskania impulsu elektrycznego niezbędne są bieguny dodatni i ujemny. W przypadku pierwszego rozwiązania biegunem dodatnim jest sama płytka, ujemnym – inna metalowa powierzchnia, np. karoseria. W razie jednoczesnego dotknięcia karoserii i płytki kuna otrzymuje nieszkodliwy, ale skuteczny impuls elektryczny (porównywalny do tego generowanego przez ogrodzenie pod napięciem – zaboli, ale nie zabije).
– Jednak we współczesnych samochodach wszystko jest z plastiku i innych materiałów nieprzewodzących prądu, a sam biegun dodatni sprawy nie załatwi – zwraca uwagę Fabienne Killy. – Rozwiązaniem tego problemu jest właśnie podwójna płytka stykowa, która posiada biegun dodatni i ujemny.
Najnowsze modele urządzenia są łatwe w instalacji. Dotychczas połączenie wymagało wkręcenia dwóch śrub, co zważywszy na coraz ciaśniejsze komory silnika okazywało się czynnością trudną i żmudną. Technika na „klik” nie dość, że skraca czas montażu, to jeszcze nie wymaga użycia śrub. Same płytki nie są już zamontowane na sobie, lecz obok siebie i posiadają dodatkowo dwa wygięte ku górze wierzchołki, aby zapewnić jeszcze efektywniejszą ochronę przed zwierzętami.
Ostatnią propozycją jest odstraszacz kombinowany, łączący odstraszanie wysokim napięciem i ultradźwiękami.
Ze szczegami oferty firmy Stop&Go zapoznać się można na stronie internetowej www.stop-go.de.

Krzysztof Dulny

GALERIA ZDJĘĆ

Podwójna płytka wysokiego napięcia z biegunem dodatnim i ujemnym. Innowacyjna technika montażu IDC zdecydowanie skraca czas instalacji płytek

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony