Na wybuchu pandemii koronawirusa cierpi cała motoryzacja. Większość producentów pojazdów i części motoryzacyjnych, w tym firmy działające w Polsce, musiało na kilka tygodni lub nawet miesięcy zamknąć swoje fabryki. Ludzie obawiający się nie tylko zdrowotnych, ale i ekonomicznych skutków koronawirusa zrewidowali swoje plany związane z zakupem nowych pojazdów, przez co stracili dealerzy. Spadki notują też niezależne warsztaty i dystrybutorzy części motoryzacyjnych.
Spadki, cięcia i potrzeba pilnej pomocy
Podawane przez wiele ośrodków i ekspertów dane różnią się wartościami, ale wnioski mają wspólne: motoryzacja jest na krawędzi i zanotuje w tym roku spadki, jakich nie widzieliśmy od wielu lat. Upłynie wiele czasu, zanim sektor automotive osiągnie kondycję z 2019 r.
– Organizacje branżowe, czy to na poziomie krajowym, czy europejskim, zabiegają o wsparcie, które jest niezbędne, by ochronić konkurencyjność europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i miliony miejsc pracy, które tworzy cały sektor – mówi Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, członek zarządu CLEPA. – SDCM, jako jedyna w Polsce organizacja należąca do CLEPA, wystosowała ostatnio do Prezesa Rady Ministrów list, w którym o wsparcie zabiegają trzy europejskie organizacje: ACEA (producenci pojazdów), CLEPA (producenci części motoryzacyjnych) i CECRA (dealerzy i warsztaty). Branża wskazuje pilną potrzebę skoordynowanych ogólnounijnych programów pomocy. Za kilka miesięcy dla wielu firm i zatrudnianych przez nie pracowników może być za późno, a przecież przemysł motoryzacyjny zajmujący się produkcją pojazdów, części motoryzacyjnych i zaopatrzeniem całego łańcucha serwisowania pojazdów to lokomotywa nie tylko polskiej, ale i europejskiej gospodarki.
Odmrażanie gospodarki trwa, ale jest to proces powolny, co widać doskonale na przykładzie fabryk motoryzacyjnych. Nawet po ponownym otwarciu zakładów produkcja nie jest nawet zbliżona do poziomów sprzed jeszcze pół roku. Według podanych w apelu danych prawie wszyscy producenci części przewidują w tym roku straty przychodów o około 20% lub więcej, a ponad połowa spodziewa się negatywnych wyników. Ponieważ większość firm nie liczy na to, że wyjdą z kryzysu przed 2022 r., ożywienie w tym sektorze będzie wymagało czasu. W zależności od rozwoju pandemii sytuacja ta może ulec pogorszeniu. Już teraz wiele firm zapowiada cięcia etatów, w tym zwolnienia grupowe. Nie wszystkie przedsiębiorstwa otrzymały wsparcie i nie zawsze będzie ono wystarczające. Upadek jednej z firm łańcucha dostaw będzie powodował problemy kolejnych. Branża motoryzacyjna zwraca uwagę na to, że plany ratowania gospodarki przechodzą długi proces uzgadniania i zatwierdzania do momentu ich wdrożenia. Także krajowe plany naprawcze muszą być notyfikowane przez Komisję Europejską, co powoduje, że środki, które mogłyby pomagać firmom, są zamrożone.
Eko w czasach koronawirusa?
Przewodnicząca Komisji Europejskiej cały czas zapewnia, że Europejski Zielony Ład będzie motorem napędowym programu odbudowy gospodarki po pandemii.
– Realizacja zobowiązań w ramach Zielonego Ładu będzie wymagała ogromnego wysiłku i zaangażowania wszystkich sektorów gospodarki, w szczególności motoryzacji – mówi Franke. – Konieczne będą inwestycje w badania i rozwój, które obecnie są zagrożone. Pandemia zmniejszyła zdolność motoryzacji do inwestowania w transformację w kierunku neutralności klimatycznej, która jest niezbędna do opracowywania i wprowadzania czystszych pojazdów, stąd potrzebne są zachęty ekonomiczne do inwestycji w badania i rozwój. Także na poziomie europejskim i krajowym władze powinny podejmować sprawniejsze działania w zakresie wdrażania infrastruktury ładowania i tankowania dla wszystkich kategorii pojazdów alternatywnych. Dopiero wtedy możemy mówić o tym, że Green Deal może być dla motoryzacji szansą.
Firmy, które obecnie walczą o przetrwanie, nie będą myślały o kosztownych inwestycjach, jeżeli nie zabezpieczą swojej dotychczasowej działalności i miejsc pracy.
Komentarze (0)