– salon piękności
Tegoroczny zlot ciężarówek tuningowanych w Opolu był pod kilkoma względami osobliwy. Po pierwsze, minęło już 5 lat od kiedy “stolica polskiej piosenki” stała się stolicą barwnych ciężarówek. Po drugie, powierzchnia wystawiennicza była większa niż w ubiegłych latach.
Kogo przyciąga opolska impreza? Na pewno pasjonatów zawodu kierowcy, to oni przyjechali pokazać jak kochają swoje ciężarówki i swoją pracę. Gdyby nie to zamiłowanie, ich pojazdy przypominałyby samochody flotowe – białe, brudne i smutne. Kolorowa flota przybyła nie tylko z całej Polski, ale i z Czech, Danii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwajcarii, a nawet z Finlandii. Master Truck przyciąga także tych, którzy mają pozytywny stosunek do ciężarówek – ich fanów, i to w całym przekroju wiekowym. Obecność najmłodszych na zlocie ma duże znaczenie edukacyjne, gdyż obcowanie z pięknymi ciężarówkami może stać się związkiem na całe życie, gdy młody człowiek zapragnie być kierowcą trucka.
Tuning ciężarówki to ogrom pracy, ponieważ powierzchnia do malowania jest znacznie większa niż w aucie osobowym, a kabina o kubaturze nawet 10 m3 wymaga sporo prac tapicerskich. Czas całkowitego przerobienia ciężarówki może wynosić nawet 100 roboczogodzin, ale sami ich posiadacze mówią, że i więcej. Jakie tendencje w “designie” obowiązują Anno Domini 2009? Zauważalna jest znaczna poprawa w jakości motywów malarskich, wykonywanych techniką airbrush. Dotychczas obrazy często miały fakturę akwareli, obecnie dominują wyraźne barwy i wyraźna kreska, o niemal fotograficznej ostrości obrazu. Co do samych motywów, także nastąpiły zmiany – tematyka rodem z horrorów została wyparta przez dalekowschodnie ornamenty z elementami chińskiego pisma. Znacząco poprawiła się też technologia wykonania elementów metalowych – orurowania i obróbek blacharskich. Umożliwiła to coraz bardziej powszechna i przez to coraz tańsza technika wycinania plazmowego. Także wnętrza kabin osiągnęły kolejny pułap ewolucji – w miejscach barwionych plastików zagościły materiały skórzane i skóropodobne, a także wyszywane logo producentów. Standardowym oświetleniem stały się diody LED, które dominują zwłaszcza w zespołach lamp tylnych, ale nie tylko.
Autopomoc Druzgała z Tarnowskich Gór upiększyła swój samochód-lawetę w...3000 diod, w lampach tylnych i w obrysie pojazdu. Instalacja elektryczna to kolejny element przeróbek. Całe baterie halogenów, profesjonalne nagłośnienie oraz powszechne już telewizory plazmowe, wbudowane w tylną ścianę kabiny, wymagają innych rozwiązań niż standardy proponowane przez producentów ciężarówek.
Czy takie zabiegi mają sens? Na to pytanie można odpowiedzieć pytaniem: a czy sztuka ma sens? Oczywiście, liczą się przecież doznania estetyczne. Jednakże w przypadku pojazdów tuningowanych mamy do czynienia ze sztuką użytkową. Te ciężarówki, po za kilkoma wyjątkami, zwyczajnie zarabiają na chleb. Ale przez to jakie są, ten zarobek, nawet w czasach załamania się rynku transportowego, jest zdobywany w znacznie przyjemniejszych warunkach pracy niż jakie posiada przeciętny kierowca flotowy. Co ciekawe, być może właśnie widowiskowość tych pojazdów przyciągnie oko zleceniodawcy lub klienta, dla którego on wysyła ładunek – być może tuning stanie się jakimś panaceum na mniejszą liczbę zleceń?
Ciężarówkom na Master Truck towarzyszą także liczne stoiska oferujące szeroką gamę produktów i usług dla samochodów. Narzędzia, kosmetyki, akcesoria i elementy wystroju wnętrz, a także ubioru “truckera” są stałym elementem krajobrazu zlotu. Organizator zapewnia też konkursy i koncerty zespołów country, odwołujące się klimatem do kolebki wszystkich pasjonatów ciężarówek, czyli Ameryki Północnej. Samych amerykańskich ciężarówek tego roku było niewiele. Powodem są trudności z rejestracją nieekologicznych “oldtimerów”, kłopoty z częściami oraz niezbyt wygodne prowadzenie samochodu z ponad dwumetrową maską. Z “oldtimerów” miłym gościem była wywrotka Mercedes LAK231 z 1957 roku, także jako CBE (Cabine Behind Engine, czyli z kabiną za silnikiem), zarejestrowana jako zabytek. Pojazd o pełnych właściwościach drogowych zabiera 4 tony ładunku i posiada napęd na obie osie. Silnik Diesla o mocy 130 koni mechanicznych poprzez 5-biegową skrzynię przekładniową napędza ten uroczy pojazd. Wiekowego Mercedesa wystawiono razem z najnowszym produktem firmy z gwiazdą w logo, Mercedesem Zetrosem, notabene młodszym bratem LAK231. Różnica była porażająca – w końcu dzieliło pojazdy 52 lata postępu techniki – ale na niekorzyść Zetrosa. Stary LAK miał w sobie nie tylko majestat staruszka, ale i wartość włożonej w niego pracy, gdyż jak zapewniał właściciel “oldtimera” jest w 97 proc. oryginalny. Stan i żywotność Mercedesa LAK są argumentem zwolenników prostych rozwiązań. Nowy Zetros jest równie prosty konstrukcyjnie (jak na swoją epokę), ale czy dożyje 52 urodzin? Nietrudno wątpić. Niska jakość obecnie produkowanych pojazdów, często kończąca się za bramą dealera, staje się, niestety, normą. Co gorsza, autoryzowane serwisy nie zawsze mogą pochwalić się profesjonalizmem – przekonało się o tym zbyt dużo przewoźników, aby można było o tym mówić: wyjątki. Dlatego receptą dla wielu jest własny, dobrze wyposażony warsztat, czas i kilka pomysłów. To wystarczy, aby na drogę wyjechała piękna i sprawna ciężarówka, taka jak licznie wystawione na Master Truck 2009.
Łukasz Lubnau
Komentarze (0)