Coraz lepsze oldtimery odwiedzają zlot Master Truck. Pytanie tylko, czy w epoce jelcza były czerwone plandeki, czy to fantazja rekonstruktora
19. Międzynarodowy Zlot Pojazdów Tuningowanych Master Truck był pod wieloma względami wyjątkowy. Oprócz rekordowej liczy uczestników i wystawionych pojazdów wyróżniał się nowymi trendami w sztuce upiększania ciężarówek. Co obecnie jest na topie?
Tuning ciężarówek jest sztuką i tak jak ona podlega różnego rodzaju modom. Zmiany dotyczą technik, stylów i zastosowanych materiałów. Obecne trendy cechują pewna skromność i podkreślanie autentyczności prezentowanych motywów. Dzięki temu ciężarówki wyglądają jeszcze apetyczniej.
Manga na kabinie?
Pierwszym rzucającym się w oczy trendem jest odejście od kabin w całości pokrytych malunkami. Dotychczas autorzy motywów starali się zagospodarować każdy centymetr kwadratowy kabiny. Obecnie trend jest nieco odwrotny, co powoduje, że przestrzeń poza motywem jest niewykorzystana. Przypomina to trochę komiksy, a dokładniej japońską mangę – ale nie co do treści, a co do formy.
Daje się też zauważyć, ze właściciele ciężarówek nie walczą o zakrycie fabrycznego białego lakieru, ale starają się go wykorzystać jako tło. Dzięki temu tuning jest smaczny, bardziej czytelny i… tańszy – nie potrzeba oklejać ani zamalowywać całej ciężarówki, aby zyskać ciekawy efekt. Łatwiej też szybko zmienić wizerunek pojazdu bez wielkich nakładów.
Pisanka
Typowo polską formą tuningu stała się „pisanka”, czyli ciężarówka stuningowana w czasie trwania zlotu. Każdy uczestnik Master Trucka mógł osobiście opisać markerem białą kabinę ciągnika siodłowego na dowolnej powierzchni. Całe dzieło zostanie pokryte bezbarwnym lakierem. Chętnych do „graffiti” nie brakowało, zwłaszcza że przygotowano nie tylko materiały piśmiennicze, ale i rusztowanie, dzięki któremu można było opisać nawet dach szoferki.
To już drugi tego typu pojazd we flocie właściciela. Pomysł przyjął się i świetnie zintegrował odwiedzających tegoroczny zlot. Dużo wskazuje na to, że kolejny Master Truck także da taką możliwość, ale z zastosowaniem różnych kolorów.
Stara gwardia
Z roku na rok na Master Trucku przybywa ciężarowych oldtimerów z PRL-u. Stary, liazy, kamazy czy jelcze zjawiają się w coraz ciekawszych wersjach i coraz lepiej zrekonstruowane. Jedyne o co można się przyczepić, to jakość powłok lakierniczych. Aż tak dobrych materiałów malarskich „za komuny” nie było. Lakiery nie miały aż tak głębokich barw, nie błyszczały tak mocno, a wielu kolorów wręcz nie stosowano w fabrycznych lakierniach w Starachowicach czy w Jelczu. Z pewnością pokazuje to, jaki postęp nastąpił w lakiernictwie.
Natomiast jeżeli chodzi o inne elementy rekonstrukcji, nie ma zastrzeżeń. Chwali się malowanie napisów poprzez szablon, jak robiono to wtedy. Także detale typu mała informacja na szybie „niedotarty”, „użytek własny” czy „borygo” świadczą o tym, że dbałość o szczegóły jest coraz wyższa.
Tatuaż na plecach
Nowością tegorocznego zlotu był tuning tylnej ściany kabin ciągników siodłowych. Dotychczas tunerzy ograniczali się do nanoszenia motywów w tym miejscu. Obecnie malunek już nie wystarczy, pojawiają się instalacje wykonane w technice 3D, a nawet podświetlane. Co prawda, widać je wyłącznie wtedy, gdy pojazd porusza się bez naczepy, ale dla fanów tuningu to nie problem. Ważne, że auto jest kompleksowo stuningowane, nawet tam, gdzie się nie zagląda. Poza tym każdy wyjazd bez naczepy jest okazją, aby to udowodnić.
Glamour & bizancjum & maybach
Niezmiennym trendem jest tuning w stylu glamour, czyli przebogato zdobione ciężarówki. Stoi on w opozycji do wspomnianej wcześniej oszczędności, ale nadal jest na topie. Celują w nim Skandynawowie, ale ceni go także coraz więcej firm z Polski. Pikowane wnętrza kabin, jasne skóry, pastelowe kolory, ozdobniki na najmniejszym detalu – przepych na każdym kroku. Do tego gadżety nawiązujące do głównego motywu ciężarówki i doskonałe nagłośnienie. Poziom luksusu dorównujący klasą maybachowi nie jest tu przesadą. Tylko w takim pojeździe Pan Kierowca może poczuć się… właśnie Panem. To często także tuning naczepy, która współgra tematycznie z ciągnikiem, a oferuje ogromną powierzchnię do upiększeń.
Tegoroczny Master Truck był ciekawy także dla wielu rzemieślników motoryzacyjnych. Aby powstało dzieło, konieczna jest bowiem praca kilkunastu fachowców: lakiernika, krawca, hafciarza, tapicera, speca od audio, metaloplastyka, elektronika… Czasy, gdy tuning robiło się „ze szwagrem w stodole”, już minęły. To dobry znak dla branży warsztatowej, bo polskie firmy coraz częściej zlecają upiększanie swoich ciężarówek fachowcom. Tak jest szybciej, taniej i lepiej.
Grzegorz Teperek
Komentarze (0)