rozmawia nt.
Likwidacja szkód ubezpieczeniowych w Polsce i w Niemczech po Schengen (3)
Kontynuujemy rozmowę z Jackiem Ubermanem, rzeczoznawcą z Niemiec, na temat likwidacji szkód ubezpieczeniowych poprzez ubezpieczalnie niemieckie. Jacek Uberman do 1989 roku wykonywał zawód rzeczoznawcy w Polsce, obecnie pracuje w Niemczech - najpierw w dużym zespole Auto-Expert w Duesseldorfie, a od 2004 r. prowadzi własne biuro w Solingen (Nadrenia-Westfalia). Po całkowitym otwarciu w dniu 21 grudnia 2007 r. granicy polsko-niemieckiej, w związku z włączeniem Polski do układu z Schengen, tym istotniejsza staje się znajomość zasad dotyczących rozliczania szkód w Polsce i w Niemczech.
W poprzednim odcinku zajmowaliśmy się różnymi składnikami odszkodowania w Niemczech, dziś “szkoda całkowita”.
Adrian R. Sklorz: Umówiliśmy się ostatnio, że porozmawiamy o zasadach rozliczeń tzw. szkód całkowitych. W Polsce jest to duża zmową warsztatów, w sprawie szkód całkowitych przy OC głos zabierał nawet Sąd Najwyższy. Proszę nam przedstawić jak wygląda to zagadnienie w Niemczech.
Jacek Uberman: Kiedyś rozróżniano w Niemczech techniczną i ekonomiczną “szkodę całkowitą”, obecnie funkcjonuje tylko ta druga kategoria. W dzisiejszych czasach wszystko da się naprawić. Pozostaje tylko otwarte pytanie: czy to się opłaca. W warunkach niemieckich i przy relatywnie wysokich kosztach robocizny bardzo szybko koszt naprawy przekracza wartość pojazdu w chwili kolizji. Mówimy wówczas o ekonomicznej szkodzie całkowitej (niem. wirtschaftliche Totalschaden).
Adrian R. Sklorz: Pokutuje u nas opinia, że w Niemczech naprawia się auta, natomiast nie naprawia się części, tj. wszystkie uszkodzone kwalifikuje się do wymiany.
Jacek Uberman: Warto wyprostować rozgłaszaną po Polsce plotkę, że w Niemczech wszystkie uszkodzone części podlegają wymianie. To nie jest prawdą. Ubezpieczalnie niemieckie, tak samo jak polskie, oczekują możliwie małych kosztów przywrócenia pojazdu do stanu sprzed kolizji. Jeżeli więc np. błotnik przedni czy nawet poszycie zderzaka dają się naprawić (wyprostować, lakierować itd.), rzeczoznawca niemiecki zobowiązany jest przyznać naprawę tych elementów, a nie ich wymianę. Owa nieprawdziwa informacja wzięła się zapewne stąd, że wymiana przykręcanych elementów przebiega szybko i w związku z wysokimi kosztami robocizny ich naprawa, jako alternatywne rozwiązanie, przestaje być opłacalna. Jeżeli bowiem zderzak kosztuje, np. 185,- , a na jego prostowanie potrzeba 3 godziny po 95,- / h netto, to prostowanie już jest nieopłacalne, nawet uwzględniając czas wymiany rzędu np. 0,5 godzin.
Z tego powodu, w Niemczech szybko mamy do czynienia ze szkodą całkowitą.
Adrian R. Sklorz: Jak rozumiecie “szkodę całkowitą” w Niemczech?
Jacek Uberman: O szkodzie całkowitej mówimy bowiem wówczas, gdy koszt naprawy przekracza wartość pojazdu w chwili kolizji. Rozliczenie na zasadzie szkody całkowitej wygląda podobnie jak w Polsce. Poszkodowanemu należy się pełna wartość rynkowa jego pojazdu w chwili kolizji. Najczęściej pojazd uszkodzony przedstawia jednak również jakąś wartość. Jest to wartość pozostałości (niem. Restwert). Wartość pozostałości to nie jest suma wartości pozostałych z wraka pojazdu części i zespołów, lecz cena za jaką może ten pojazd ktokolwiek (handlarz używanych pojazdów, zakład złomowania pojazdu itp.) kupić. W takim przypadku niemiecka ubezpieczalnia wypłaca poszkodowanemu różnicę między wartością pojazdu przed kolizją i wartością pozostałości. Tak więc w sumie (sprzedając uszkodzony pojazd) otrzyma on razem wartość swojego pojazdu przed kolizją. Obydwie wartości (wartość pojazdu przed kolizją oraz wartość pozostałości) w Niemczech ustala Wasz rzeczoznawca sporządzający opinię. Adrian R. Sklorz: Opowiem dla porównania, jak to wygląda, przynajmniej co do zasad, w Polsce. Otóż kryterium “szkody całkowitej” jest także “ekonomiczne” - ubezpieczalnie odwołują się do pojęcia tzw. ekonomicznej nieopłacalności naprawy. W przypadku AC (Auto Casco) kryterium jest ustalone w Warunkach Ogólnych polisy i wynosi najczęściej 70 proc., tzn. jeżeli szacowane koszty naprawy przekraczają 70 proc. wartości auta przed wypadkiem, ubezpieczyciel zmienia system rozliczeń na “szkodę całkowitą”. Te “70 proc.” jest bardzo względne, bo przy tym szacunku dolicza się VAT w koszcie naprawy oraz rozlicza części oryginalne bez amortyzacji i stosuje wysokie stawki rbg charakterystyczne tylko dla ASO. Przy OC (polisa odpowiedzialności cywilnej) orzecznictwo sądowe i opinia Sądu Najwyższego wskazują, że ta granica przesuwa się do 100 proc. wartości auta, przy czym tym razem rozumiana jako faktyczny koszt naprawy, a nie koszt “w ASO”. Jednak ubezpieczalnie próbują, gdy pozwala na to niewiedza poszkodowanego, stosować przy OC także granicę 70 proc., do czego nie ma żadnych podstaw prawnych w Polsce.
Jacek Uberman: Niemieckie ubezpieczalnie proponują wypłatę odszkodowania na zasadzie szkody całkowitej już wówczas, gdy koszt naprawy pojazdu przekracza 70 proc. wartości pojazdu przed wypadkiem.
Jednak warto również wiedzieć, że w przypadku OC w Niemczech, gdy szacowany koszt naprawy brutto nie przekracza 130 proc. wartości pojazdu przed wypadkiem, poszkodowany ma prawo naprawić swój pojazd, żądając zwrotu kosztu wykonanej naprawy. Musi tylko wykazać, że będzie nadal ten pojazd posiadał i eksploatował.
Adrian R. Sklorz: Co z autem zastępczym?
Jacek Uberman: W przypadkach szkody całkowitej należy się również samochód zastępczy lub pieniężny ekwiwalent maksymalnie za 14 dni kalendarzowych. Uważa się bowiem, że przy istniejącej na niemieckim rynku podaży używanych pojazdów, poszkodowany jest w stanie w ciągu owych 14 dni znaleźć i zakupić równowartościowy pojazd. Teoretycznie jest to możliwe, praktycznie bywają odstępstwa (w górę) od tej zasady. Tę sprawę też rozstrzygnąć musi Wasz rzeczoznawca znający niemiecki rynek.
Adrian R. Sklorz: Proszę zwrócić uwagę, dlaczego w Polsce warsztaty tak bardzo boją się “szkody całkowitej”. Wartość auta przed szkodą ustala (proponuje) u nas sam ubezpieczyciel, a nie rzeczoznawca poszkodowanego. Nasze analizy wskazują, że w rezultacie ten parametr jest w odszkodowaniach średnio 5-10 proc. zaniżany. Z kolei “pozostałości” kiedyś też wyceniał (zwykle bardzo arbitralnie je zawyżając) ubezpieczyciel, teraz sytuacja się poprawiła, bo wielu ubezpieczycieli przedkłada oferty od handlarzy (komisów), którzy licytują nasze “pozostałości” w internecie i mogą je od nas bezpośrednio odebrać. Tyle, że jeśli nie zdecydujemy im się sprzedać auta, tylko chcielibyśmy je naprawiać, to cena pozostałości zostanie przez ubezpieczyciela w Polsce “sztucznie” zwiększona o 10 proc. w stosunku do kwoty wylicytowanej.
W sumie rozliczenie metodą “szkody całkowitej’ nie ma u nas dobrej opinii.
Jacek Uberman: Tak, słyszałem o tym i stykamy się z tymi problemami przy obsłudze naszych klientów w Polsce.
Adrian R. Sklorz: Chciałbym zachować logiczny i chronologiczny układ tematyki naszych spotkań. Skoro dziś rozmawialiśmy o szkodzie całkowitej, to proponuję następnym razem pomówić o cenach części i tzw. amortyzacji w częściach.
Jacek Uberman: Dobrze, tak zrobimy i do następnego spotkania.
Adrian R. Sklorz: Dziękuję za rozmowę.
ekspert z Niemiec Jacek Uberman Dipl.-Ing. Ingenieurbuero Uberman Solingen (www.uberman.de)
analityk z Polski Adrian R. Sklorz AUTO-ELEMENTS (www.element.com.pl) Fundacja MULTI-EXPERT (www.expert.org.pl)
Komentarze (0)