Likwidacja szkód ubezpieczeniowych w Polsce i w Niemczech po Schengen (6)
Dziś dalszy ciąg rozmowy z Jackiem Ubermanem, rzeczoznawcą z Niemiec, na temat likwidacji szkód ubezpieczeniowych poprzez ubezpieczalnie niemieckie. Ten odcinek kończy wątek ubezpieczeniowy, za miesiąc - biorąc pod uwagę zbliżający się okres wakacyjny - poruszymy jeszcze temat zasad zachowania w ruchu drogowym i parkowania przyczep w Niemczech oraz podamy zasady rejestracji pojazdów obcokrajowców w Niemczech. Przypominamy, że p. Uberman do 1989 roku wykonywał zawód rzeczoznawcy w Polsce, obecnie pracuje w Niemczech - najpierw w dużym zespole Auto-Expert w Duesseldorfie, a od 2004 roku prowadzi własne biuro w Solingen (Nadrenia-Westfalia). W poprzednim odcinku rozmowa dotyczyła zasad rozliczeń szkód w tzw. trybie bezgotówkowym, dziś rozmawiamy o stłuczkach na parkingach oraz podsumujemy rolę rzeczoznawcy w procesie likwidacji szkód w Niemczech, rolę znacznie poważniejszą niż pełni on w Polsce.
Adrian R. Sklorz: Rozmawialiśmy już o różnych aspektach likwidacji szkód w Polsce i w Niemczech. Czasem stykamy się w życiu z dużymi szkodami czy wypadkami, czasem ze średnimi, a nierzadko i z bardzo drobnymi. Z tymi ostatnimi szczególnie często na parkingach, np. przy domach towarowych, hotelach, lotniskach itp. Często to drobna stłuczka, obtarcie zderzaka, zniszczony kierunkowskaz. Co robić, czy wzywać wtedy niemiecką policję?
Jacek Uberman: Muszę wyjaśnić, że policja w Niemczech nie przyjeżdża na tereny i parkingi niepubliczne do drobnych zdarzeń, gdy nie ma rannych ani znamion przestępstwa, np. nie przyjedzie do stłuczki na parkingu wewnątrzzakładowym. Wtedy trzeba sobie radzić samemu - brać oświadczenie sprawcy o wyrządzeniu szkody, sporządzić fotografie, spisać świadków. Wszystko w jednym celu: aby móc uzyskać należne nam odszkodowanie. Należy tak kompletować dokumentację, aby móc jednoznacznie wykazać, że zostaliśmy poszkodowani, bowiem „niejednoznaczne” – ich zdaniem – przypadki ubezpieczalnie w Niemczech z upodobaniem załatwiają „polubownie”, tzn. na zasadzie obopólnej winy.
Adrian R. Sklorz: Jak są potem rozliczane takie szkody „z obopólnej winy”, tj. gdy dla każdej ze stron przyjmuje się np. po 50 proc. „współprzyczynienia się”?
Jacek Uberman: Obopólna wina jest rozwiązaniem prostym i w miarę bezkonfiktowym, ale nie jest przeze mnie polecana, jeśli uważamy, że to jednak my jesteśmy poszkodowani. Wielu uczestników stłuczki myśli tak: „Uważam, że to nie moja wina, ale ten drugi nie chce sam ustąpić, a ja nie będę się tu przy ludziach wykłócał. Szkoda niewielka, jeśli ubezpieczyciel nie uzna jego winy, to najwyżej zapłacę za naprawę mojego auta, a on za naprawę swojego.” Tymczasem sprawa wygląda tak. Jeżeli pan Mueller i pan Kowalski mają stłuczkę na parkingu w Niemczech i choć jeden z nich zgłosi to do ubezpieczalni, to cały proces będzie później trudno zatrzymać. A jeżeli ubezpieczalnie nie przyjmą winy jednej ze stron, tylko podzielą ją po 50 proc., to pan Mueller otrzyma 50 proc. należnego odszkodowania z ubezpieczalni pana Kowalskiego, a pan Kowalski 50 proc. wysokości należnego mu odszkodowania z ubezpieczalni pana Muellera. Po czym obaj stracą swoje zniżki za bezszkodową jazdę!
Adrian R. Sklorz: Czy przyjazd niemieckiej policji, np. na parking publiczny, rozwiązuje wszystkie problemy?
Jacek Uberman: Przykro mi to powiedzieć, ale niestety nie zawsze. Policja działa w takich sprawach trochę na skróty, chce szybko załatwić problem i uczestnik-obcokrajowiec, który nie zna języka i nie broni swojego stanowiska, może uzyskać niezadowalające rezultaty. Opowiem przykład ze swojego doświadczenia zawodowego. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której pan, nazwijmy go tutaj Kowalski, wyjechał z luki parkingowej tyłem, stanął i w chwili gdy zmieniał bieg, by rozpocząć jazdę do przodu, został uderzony przez inny pojazd należący do pana, nazwijmy go tutaj Muellerem, wycofywany tyłem z innej luki parkingowej. Jak Państwo sądzicie, kto powinien być uznany za winnego tej kolizji? Naturalnie, że pan Mueller, bowiem pan Kowalski nie poruszał się w tym momencie. Państwa rozumowanie, że pan Kowalski nie ponosi żadnej winy za tę kolizję jest całkowicie słuszne. Dla Państwa i dla mnie jest słuszne. Ale wcale to nie było przyjęte ani przez wezwaną policję, ani potem przez ubezpieczalnie. Doświadczeni rzeczoznawcy i prawnicy potrafią w tych sprawach pomóc, ale ich pomoc będzie tym trudniejsza, im do powstania „gorszej” dokumentacji Państwo dopuścicie na miejscu kolizji. Szczególnie zwracam uwagę, aby na miejscu kolizji nie płacić mandatu w sytuacjach, gdy jest się przekonanym o swojej niewinności. Nie wolno dać się przekonać policji, że zapłacenie mandatu na miejscu kolizji kosztuje Was mniej. Jest prawdą, że w razie końcowej przegranej, wariant z nieprzyjęciem mandatu okaże się droższy. Ale jeżeli nie poczuwacie się do wykroczenia, stanowczo chcecie dalej dochodzić swoich racji, wtedy nie płaćcie Państwo mandatów. „Odkręcenie” tego kroku później przez Waszego prawnika jest wprawdzie w Niemczech możliwe, ale niewspółmiernie utrudnia pozytywne załatwienie sprawy i uzyskanie pełnego odszkodowania. Naturalnie każdy przebieg kolizji jest inny i laik nie powinien wyciągać pochopnych wniosków. Od wniosków są ludzie zajmujący się zawodowo tym zagadnieniem, czyli rzeczoznawcy.
Adrian R. Sklorz: I w ten sposób jakiej by nie rozpocząć dyskusji na temat komunikacyjnych odszkodowań w Niemczech, to i tak rozmowa w końcu zejdzie na rzeczoznawców.
Jacek Uberman: Przypomnijmy więc jeszcze raz.
Po pierwsze, w Niemczech koszt pracy rzeczoznawcy szacującego szkodę poszkodowanego jest elementem składowym odszkodowania i w przypadku z OC żadna ubezpieczalnia ani sąd tego prawa ostatecznie nie zakwestionują. Po drugie, poszkodowany z OC ma prawo sam wybrać niezależnego rzeczoznawcę, który w jego imieniu oszacuje wysokość szkody. Po trzecie, w Niemczech większość poszkodowanych z tego prawa korzysta i to samo zalecamy wszystkim podróżnym z Polski. To fundamentalna przyczyna różniąca cały proces likwidacji szkody w Niemczech i w Polsce. Wreszcie po czwarte, taki sposób likwidacji, poprzez własnego rzeczoznawcę, jest dużo bardziej efektywny i korzystny dla poszkodowanego, bo byłoby przejawem daleko posuniętej naiwności przypuszczać, że oszacowanie szkody dokonane na zlecenie ubezpieczyciela, który ma wypłacić potem odszkodowanie będzie równie rzetelne.
Adrian R. Sklorz: Sama procedura pracy rzeczoznawczej też się nieco różni?
Jacek Uberman: O tyle, o ile. W Polsce nadal dominuje podział pracy rzeczoznawcy (czy pracownika ubezpieczalni) na dwa etapy – ocenę techniczną (oględziny uszkodzonego pojazdu, fotografie, dokładny opis uszkodzonych elementów pojazdu z określeniem, które z nich nadają się do naprawy, a które z nich muszą być wymienione) oraz kosztorys (oszacowanie kosztów samej naprawy). W Niemczech kompletna opinia dotycząca szkody wypadkowej zawiera od razu obie te części, ale nie tylko to. Mamy więc opis uszkodzeń, fotografie, i nie tylko kalkulację przewidywanych kosztów naprawy, lecz także wartość pojazdu przed kolizją, wartość pozostałości, wysokość ubytku wartości pojazdu, konieczną ilość dni niezbędnych na wykonanie naprawy oraz stawkę dziennego ryczałtu za samochód zastępczy. Mamy również stwierdzenie czy pojazd nadaje się do jazdy i czy jest bezpieczny w ruchu drogowym w stanie uszkodzonym. Tak więc, mając w ręce opinię rzeczoznawczą szkody (niem. Schadengutachten), zarówno ubezpieczalnia, jak i sam poszkodowany może natychmiast zorientować się jak wysokie jest należne odszkodowanie. Natomiast zlecając wykonanie jedynie kosztorysu naprawy (niem. Kostenvoranschlag), poznajemy tylko wysokość sumy przysługującej na usunięcie uszkodzeń, nie znamy natomiast innych wartości należnego odszkodowania. Droga oparta o sam kosztorys jest o tyle gorsza, że ustalenie pozostałych składników odszkodowania pozostawia się w ten sposób ubezpieczycielowi sprawcy, który jak można się domyślić, nie stoi po stronie poszkodowanego. W następstwie posłania do ubezpieczyciela tylko kosztorysu naprawy, zwykle otrzymamy zamiast wypłaty odszkodowania, list z prośbą o przesłanie fotografii uszkodzeń itp.
Adrian R. Sklorz: Dla porządku powiedzmy jeszcze, że niemieckie ubezpieczalnie praktykują różne metody pozwalające strzec ich interesów.
Jacek Uberman: Oczywiście, jednym z przejawów naiwności z jaką stykam się u poszkodowanych z Polski jest przeświadczenie, że niemiecka ubezpieczalnia to taki urząd, który wszystko dobrze, sprawiedliwie przeprowadzi, obliczy i wypłaci. A ubezpieczalnia to firma, która ma za zadanie zarabiać pieniądze.
Dla przykładu – jeżeli poszkodowany w kolizji w Niemczech nie uda się do niezależnego rzeczoznawcy, tylko niezwłocznie zamelduje szkodę wprost w ubezpieczalni, to bardzo prawdopodobne, że jej pracownicy zadzwonią z informacją, że przyślą swojego rzeczoznawcę oraz że należy udać się do wskazanego przez nich warsztatu naprawczego załatwiającego te sprawy bezgotówkowo, lub nawet zostanie mu podana błędna informacja, że do określonej wysokości szkody (tu podawane są różne wielkości np. 1500 czy 1000 euro) nie będzie pokryty koszt zewnętrznej opinii rzeczoznawczej i że do wysokości podanego limitu wystarczy sam kosztorys. Podkreślam, że informacje te są całkowicie nieprawdziwe i sprzeczne z obowiązującym w Niemczech prawem. Każdy rzeczoznawca wie, w jakich przypadkach praktycznie wystarcza tylko kosztorys (Kostenvoranschlag lub Kurzgutachten), a w jakich może być i powinna być pełna opinia (Gutachten). Tak więc będąc poszkodowanym w Niemczech, w pierwszej kolejności udajmy się po pomoc do niezależnego rzeczoznawcy.
Adrian R. Sklorz: Myślę, że nasi Czytelnicy po naszej półrocznej pracy i publikacji kolejnych odcinków wiedzą teraz dużo więcej o korzystnym dla nich sposobie zachowania, w razie doznania niezawinionej szkody komunikacyjnej na terenie Niemiec. Tym niemniej, pojawią się pewnie różne wątpliwości i różne sytuacje życiowe. Czy można się do Pana wtedy zgłaszać po poradę?
Jacek Uberman: Oczywiście, kontakt do naszego biura rzeczoznawczego znaleźć można na stronie internetowej www.uberman.de (informacje także po polsku), numer telefonu +49 212 254 34 23. Chętnie pomożemy, mówimy po polsku.
Adrian R. Sklorz: W takim razie dziękuję za nasze dotychczasowe spotkania dotyczące ubezpieczeń i rozliczeń szkód w Niemczech, teraz umawiamy się na jeszcze jedną, przedwakacyjną rozmowę (jej wyniki opublikujemy za miesiąc) dotyczącą kwestii rejestrowania pojazdów, parkowania, zachowania w ruchu drogowym w Niemczech itp.
Jacek Uberman: Ja także bardzo dziękuję i do następnego spotkania. Czytelnikom „Nowoczesnego Warsztatu” życzę udanych urlopów.
ekspert z Niemiec Jacek Uberman Dipl.-Ing. Ingenieurbuero Uberman Solingen (www.uberman.de)
analityk z Polski Adrian R. Sklorz AUTO-ELEMENTS (www.element.com.pl) Fundacja MULTI-EXPERT (www.expert.org.pl)
Komentarze (0)