Obowiązek jazdy na oponach zimowych od 1 listopada do 31 marca? Pomysł, na który wpadli posłowie z sejmowego zespołu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego, wzbudził wiele emocji – głównie negatywnych. Propozycja nie przypadła do gustu zwłaszcza kierowcom. Podkreślają oni, że nie można ustalić uniwersalnego terminu, w którym konieczna jest wymiana opon na zimowe lub letnie – decyzja ta uzależniona powinna być od warunków pogodowych, nie zaś od daty w kalendarzu. Tymczasem nowy przepis miał się pojawić w kodeksie drogowym jeszcze w tym roku, a karą za jego nieprzestrzeganie miał być mandat w wysokości 500 zł. Piszemy: „Miał się pojawić”, gdyż parlamentarzyści w dalszym ciągu pracują nad projektem nowelizacji i pewne jest, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to już na pewno nie w tym roku.
Za
Mimo że projekt został wstrzymany (ale – jak podkreślają zwolennicy – nie zarzucony), przypomnijmy jego główne założenia. Pomysłodawcy są zdania, że wprowadzenie obowiązku zmiany ogumienia na zimowe nie tylko podniosłoby poziom bezpieczeństwa na drogach i przyczyniłoby się do zmniejszenia ilości wypadków, ale i – w razie kolizji – ułatwiłoby uzyskanie odszkodowania (zdarzały się bowiem sytuacje, w których ubezpieczyciele odmawiali wypłaty pieniędzy, gdy w okresie zimowym pojazd wyposażony był w ogumienie letnie).
- W Polsce ginie najwięcej pieszych w całej Unii, 1409 osób rocznie – wypowiada się na łamach „Gazety Wyborczej” posłanka Beata Bublewicz, przewodnicząca zespołu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. - Przymusowa zmiana opon na zimowe sprawi, że tych ofiar będzie mniej.
Zwolennicy nowego przepisu mówią o kierowcach, którzy jadąc zimą na letnich oponach, stwarzają zagrożenie nie mniejsze niż to, które stwarzają osoby zasiadające za kółkiem pod wpływem alkoholu.
- Każdy przepis, który podnosi bezpieczeństwo na drodze, jest słuszny – twierdzi Adam Cherek, kierowca z Tczewa. - Jeżdżąc po Polsce w delegacje, nagminnie spotykam się z nieodpowiedzialną jazdą innych kierowców. Jeżeli takowe manewry wykonują również w śnieżne dni, to chroń ich Panie Boże, a przede wszystkim nas – rozsądnych kierowców, którzy wiedzą, co mają pod maską i na co sobie mogą pozwolić w odpowiednim momencie. Dodam, że mam Mercedesa 124 W z automatem (napęd na tylną oś) i bez dobrych zimówek nie ma mowy o bezpiecznej jeździe.
Z kolei Arkadiusz Formela, który samochodem jeździ zarówno po mieście, jak i w podróże służbowe poza granice kraju, twierdzi:
- Jakoś te przepisy trzeba doprecyzować, a propozycja polityków stanowi jakiś kompromis. Z mojego punktu widzenia powinno być tak, że jeśli złapie cię policja, to w przypadku dobrych warunków powinni dać oni możliwość odstąpienia od ukarania.
Przeciw
Są głosy za, ale przeważają te przeciwne. Eksperci podkreślają, że zmiana przepisów nie wpłynie na podniesienie poziomu bezpieczeństwa na drogach, gdyż – jak wynika ze statystyk – 95% kierowców w Polsce i tak wymienia opony na zimowe (w co nie wierzy posłanka Bublewicz). Z podobnymi opiniami spotykamy się, przeglądając fora internetowe, jak również pytając kierowców osobiście.
- Przepisy niczego nie zmienią – twierdzi jeden z internautów, który w swoim samochodzie wymienia opony jak tylko temperatura spadnie poniżej 7OC. - Kierowcy muszą po prostu być świadomi, czym grozi jazda po śniegu na nieprzystosowanych do tego oponach.
Co więcej, wiele testów potwierdza, że im lepiej opona zachowuje się na śniegu, tym gorzej wypada w deszczu. Zasada ta odnosi się zwłaszcza do zimówek z niższej półki, które tylko na śniegu i błocie pośniegowym wypadają lepiej niż opony letnie. Tymczasem listopad nie należy do miesięcy o obfitych opadach śniegu, ale za to deszczu (i często temperatury powyżej 10OC) jak najbardziej.
- Jeden z moich współpracowników twierdzi – a ja się z nim zgadzam – że nie ma czegoś takiego jak opony zimowe, są tylko opony śniegowe – komentuje pracownik jednego z gdańskich serwisów.
Specjaliści dodają, że kiedy robi się ciepło, zimówki rozgrzewają się zbyt szybko, co prowadzi do nadmiernego zużycia bieżnika. Innymi słowy – na ciepłym asfalcie zimówki nie tylko szybciej się niszczą, ale i jazda na nich nie jest bezpieczna.
Przeciwnicy przestrzegają też przed kolejkami, które ustawiać się będą do warsztatów na przełomie października i listopada. Zresztą już teraz – mimo że każdy może podjechać do serwisu w dogodnym dla siebie terminie – jest tak, że im bliżej zimy, tym dłuższe kolejki w serwisach ogumienia (co było widać na przełomie października i listopada, a na co wpływ miały m.in. doniesienia prasowe o zmianie przepisów). Jeśli termin wymiany skrócony zostanie do 1 listopada, nie zabraknie kierowców, którzy w obawie przed kolejkami zaczną wymieniać opony wraz z początkiem października. A przecież w październiku temperatury dochodzą często do nawet 20OC...
Modyfikacje
Jak się okazuje, pomysłodawcy projektu ulegli presji opinii społecznej i poddali swój pomysł znaczącym modyfikacjom. Po pierwsze – nie będzie konieczne zakładanie opon zimowych, wystarczą uniwersalne (pod warunkiem, że ich bieżnik nie będzie płytszy niż 4 mm – w myśl obecnych przepisów przez cały rok można jeździć na dowolnych oponach, byle ich bieżnik miał minimum 1,6 mm). Po drugie – jazda bez wymaganych opon, owszem, będzie karana mandatami, ale w momencie, kiedy temperatura będzie dodatnia, możemy liczyć na pobłażliwość funkcjonariuszy (czyt. przepis nie będzie egzekwowany). Po trzecie – skrócono okres obowiązywania nakazu jazdy na oponach zimowych: od 1 listopada do 15 marca.
Pamiętajmy jednak, że choć w Polsce obowiązku jazdy na zimówkach jeszcze nie ma, policja i tak może skontrolować stan opon w naszych pojazdach. Za tzw. łyse opony, a więc opony, których wskaźniki pokazują graniczne zużycie bieżnika, a w odniesieniu do opon niezaopatrzonych w takie wskaźniki – o głębokości rzeźby bieżnika mniejszej niż 1,6 mm – obok utraty dowodu rejestracyjnego grozi mandat w wysokości od 20 do 500 zł.
Krzysztof Dulny
Marek Galanter, prezes zarządu Partner Opony Polska
Obowiązek jazdy na oponach zimowych w okresach, kiedy panują warunki niesprzyjające do jazdy na oponach letnich (utrzymujące się temperatury poniżej 7OC oraz śliska nawierzchnia dróg) jest, moim zdaniem, inicjatywą ze wszech miar słuszną. Kwestionowałbym jednak potrzebę ścisłego określenie dat początku i końca tego okresu. Moim zdaniem, wykorzystując istniejące już zapisy prawa drogowego, należałoby wymagać od kierowców, by stan techniczny pojazdu był taki, aby nie stanowił on (pojazd) zagrożenia dla bezpieczeństwa. Zdaję sobie sprawę z pewnej dozy arbitralności w podejmowaniu decyzji przez funkcjonariuszy uprawnionych do kontroli i ewentualnego egzekwowania prawa. Mam jednak przekonanie, że wraz ze wzrostem świadomości konsekwencji wynikających ze stosowania niewłaściwego ogumienia użytkownicy pojazdów będą, dla dobrze pojętego własnego interesu, wymieniali opony letnie na zimowe. Zresztą firmy ubezpieczeniowe już teraz kwestionują roszczenia odszkodowawcze właścicieli pojazdów, których auta nie posiadały odpowiedniego ogumienia w chwili kolizji.
Tomasz Kubiak, dyrektor ds. sprzedaży hurtowej Colmec
Pomysł wprowadzenia obowiązku jeżdżenia na oponach zimowych uważam za słuszny. Moim zdaniem bardzo pomoże on w utrzymaniu bezpieczeństwa na naszych drogach. Inną sprawą jest, czy daty od 1 listopada do 31 marca są słuszne, czy nie powinno to być uzależnione od panującej aury – mieliśmy już przecież grudnie z kilkunastostopniowymi temperaturami, a także październik ze śniegiem i niskimi temperaturami. Sprawa jest trudna do jednoznacznego określenia i zawsze znajdą się głosy za i przeciw. Moim zdaniem daty te są pewnym kompromisem, który należało przyjąć – ja jestem za. O wiele gorszą rzeczą byłoby pozostawienie sprawy bez jakichkolwiek regulacji.
Andrzej Paczkowski, marketing & product Pirelli
Moje zdanie jest negatywne. Z tego, co wiem i tak 95% kierowców zmienia opony, gdy nastaje zima. Ponadto, dla branży oponiarskiej będzie to duży problem – wszyscy ludzie stawią się w serwisie w określonym terminie i będzie kłopot z obsługą. Uważam, że zamiast narzucać takie przepisy, lepiej byłoby edukować ludzi i tłumaczyć im, że zmiana opon na zimowe rzeczywiście jest konieczna. Innymi słowy – edukacja zamiast zmuszania. Bo przecież wiadomo, że nikt nie lubi, jak się go do czegoś zmusza – zacznie się kombinowanie, kupowanie zimówek złej jakości, używanych itp. Jeżeli ktoś jest w stanie zrozumieć, że na śnieg lepsza i bezpieczniejsza jest opona zimowa, zrozumie też, że konieczna jest wizyta w profesjonalnym serwisie i wybór porządnej opony.
Za
Mimo że projekt został wstrzymany (ale – jak podkreślają zwolennicy – nie zarzucony), przypomnijmy jego główne założenia. Pomysłodawcy są zdania, że wprowadzenie obowiązku zmiany ogumienia na zimowe nie tylko podniosłoby poziom bezpieczeństwa na drogach i przyczyniłoby się do zmniejszenia ilości wypadków, ale i – w razie kolizji – ułatwiłoby uzyskanie odszkodowania (zdarzały się bowiem sytuacje, w których ubezpieczyciele odmawiali wypłaty pieniędzy, gdy w okresie zimowym pojazd wyposażony był w ogumienie letnie).
- W Polsce ginie najwięcej pieszych w całej Unii, 1409 osób rocznie – wypowiada się na łamach „Gazety Wyborczej” posłanka Beata Bublewicz, przewodnicząca zespołu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. - Przymusowa zmiana opon na zimowe sprawi, że tych ofiar będzie mniej.
Zwolennicy nowego przepisu mówią o kierowcach, którzy jadąc zimą na letnich oponach, stwarzają zagrożenie nie mniejsze niż to, które stwarzają osoby zasiadające za kółkiem pod wpływem alkoholu.
- Każdy przepis, który podnosi bezpieczeństwo na drodze, jest słuszny – twierdzi Adam Cherek, kierowca z Tczewa. - Jeżdżąc po Polsce w delegacje, nagminnie spotykam się z nieodpowiedzialną jazdą innych kierowców. Jeżeli takowe manewry wykonują również w śnieżne dni, to chroń ich Panie Boże, a przede wszystkim nas – rozsądnych kierowców, którzy wiedzą, co mają pod maską i na co sobie mogą pozwolić w odpowiednim momencie. Dodam, że mam Mercedesa 124 W z automatem (napęd na tylną oś) i bez dobrych zimówek nie ma mowy o bezpiecznej jeździe.
Z kolei Arkadiusz Formela, który samochodem jeździ zarówno po mieście, jak i w podróże służbowe poza granice kraju, twierdzi:
- Jakoś te przepisy trzeba doprecyzować, a propozycja polityków stanowi jakiś kompromis. Z mojego punktu widzenia powinno być tak, że jeśli złapie cię policja, to w przypadku dobrych warunków powinni dać oni możliwość odstąpienia od ukarania.
Przeciw
Są głosy za, ale przeważają te przeciwne. Eksperci podkreślają, że zmiana przepisów nie wpłynie na podniesienie poziomu bezpieczeństwa na drogach, gdyż – jak wynika ze statystyk – 95% kierowców w Polsce i tak wymienia opony na zimowe (w co nie wierzy posłanka Bublewicz). Z podobnymi opiniami spotykamy się, przeglądając fora internetowe, jak również pytając kierowców osobiście.
- Przepisy niczego nie zmienią – twierdzi jeden z internautów, który w swoim samochodzie wymienia opony jak tylko temperatura spadnie poniżej 7OC. - Kierowcy muszą po prostu być świadomi, czym grozi jazda po śniegu na nieprzystosowanych do tego oponach.
Co więcej, wiele testów potwierdza, że im lepiej opona zachowuje się na śniegu, tym gorzej wypada w deszczu. Zasada ta odnosi się zwłaszcza do zimówek z niższej półki, które tylko na śniegu i błocie pośniegowym wypadają lepiej niż opony letnie. Tymczasem listopad nie należy do miesięcy o obfitych opadach śniegu, ale za to deszczu (i często temperatury powyżej 10OC) jak najbardziej.
- Jeden z moich współpracowników twierdzi – a ja się z nim zgadzam – że nie ma czegoś takiego jak opony zimowe, są tylko opony śniegowe – komentuje pracownik jednego z gdańskich serwisów.
Specjaliści dodają, że kiedy robi się ciepło, zimówki rozgrzewają się zbyt szybko, co prowadzi do nadmiernego zużycia bieżnika. Innymi słowy – na ciepłym asfalcie zimówki nie tylko szybciej się niszczą, ale i jazda na nich nie jest bezpieczna.
Przeciwnicy przestrzegają też przed kolejkami, które ustawiać się będą do warsztatów na przełomie października i listopada. Zresztą już teraz – mimo że każdy może podjechać do serwisu w dogodnym dla siebie terminie – jest tak, że im bliżej zimy, tym dłuższe kolejki w serwisach ogumienia (co było widać na przełomie października i listopada, a na co wpływ miały m.in. doniesienia prasowe o zmianie przepisów). Jeśli termin wymiany skrócony zostanie do 1 listopada, nie zabraknie kierowców, którzy w obawie przed kolejkami zaczną wymieniać opony wraz z początkiem października. A przecież w październiku temperatury dochodzą często do nawet 20OC...
Modyfikacje
Jak się okazuje, pomysłodawcy projektu ulegli presji opinii społecznej i poddali swój pomysł znaczącym modyfikacjom. Po pierwsze – nie będzie konieczne zakładanie opon zimowych, wystarczą uniwersalne (pod warunkiem, że ich bieżnik nie będzie płytszy niż 4 mm – w myśl obecnych przepisów przez cały rok można jeździć na dowolnych oponach, byle ich bieżnik miał minimum 1,6 mm). Po drugie – jazda bez wymaganych opon, owszem, będzie karana mandatami, ale w momencie, kiedy temperatura będzie dodatnia, możemy liczyć na pobłażliwość funkcjonariuszy (czyt. przepis nie będzie egzekwowany). Po trzecie – skrócono okres obowiązywania nakazu jazdy na oponach zimowych: od 1 listopada do 15 marca.
Pamiętajmy jednak, że choć w Polsce obowiązku jazdy na zimówkach jeszcze nie ma, policja i tak może skontrolować stan opon w naszych pojazdach. Za tzw. łyse opony, a więc opony, których wskaźniki pokazują graniczne zużycie bieżnika, a w odniesieniu do opon niezaopatrzonych w takie wskaźniki – o głębokości rzeźby bieżnika mniejszej niż 1,6 mm – obok utraty dowodu rejestracyjnego grozi mandat w wysokości od 20 do 500 zł.
Krzysztof Dulny
Marek Galanter, prezes zarządu Partner Opony Polska
Obowiązek jazdy na oponach zimowych w okresach, kiedy panują warunki niesprzyjające do jazdy na oponach letnich (utrzymujące się temperatury poniżej 7OC oraz śliska nawierzchnia dróg) jest, moim zdaniem, inicjatywą ze wszech miar słuszną. Kwestionowałbym jednak potrzebę ścisłego określenie dat początku i końca tego okresu. Moim zdaniem, wykorzystując istniejące już zapisy prawa drogowego, należałoby wymagać od kierowców, by stan techniczny pojazdu był taki, aby nie stanowił on (pojazd) zagrożenia dla bezpieczeństwa. Zdaję sobie sprawę z pewnej dozy arbitralności w podejmowaniu decyzji przez funkcjonariuszy uprawnionych do kontroli i ewentualnego egzekwowania prawa. Mam jednak przekonanie, że wraz ze wzrostem świadomości konsekwencji wynikających ze stosowania niewłaściwego ogumienia użytkownicy pojazdów będą, dla dobrze pojętego własnego interesu, wymieniali opony letnie na zimowe. Zresztą firmy ubezpieczeniowe już teraz kwestionują roszczenia odszkodowawcze właścicieli pojazdów, których auta nie posiadały odpowiedniego ogumienia w chwili kolizji.
Tomasz Kubiak, dyrektor ds. sprzedaży hurtowej Colmec
Pomysł wprowadzenia obowiązku jeżdżenia na oponach zimowych uważam za słuszny. Moim zdaniem bardzo pomoże on w utrzymaniu bezpieczeństwa na naszych drogach. Inną sprawą jest, czy daty od 1 listopada do 31 marca są słuszne, czy nie powinno to być uzależnione od panującej aury – mieliśmy już przecież grudnie z kilkunastostopniowymi temperaturami, a także październik ze śniegiem i niskimi temperaturami. Sprawa jest trudna do jednoznacznego określenia i zawsze znajdą się głosy za i przeciw. Moim zdaniem daty te są pewnym kompromisem, który należało przyjąć – ja jestem za. O wiele gorszą rzeczą byłoby pozostawienie sprawy bez jakichkolwiek regulacji.
Andrzej Paczkowski, marketing & product Pirelli
Moje zdanie jest negatywne. Z tego, co wiem i tak 95% kierowców zmienia opony, gdy nastaje zima. Ponadto, dla branży oponiarskiej będzie to duży problem – wszyscy ludzie stawią się w serwisie w określonym terminie i będzie kłopot z obsługą. Uważam, że zamiast narzucać takie przepisy, lepiej byłoby edukować ludzi i tłumaczyć im, że zmiana opon na zimowe rzeczywiście jest konieczna. Innymi słowy – edukacja zamiast zmuszania. Bo przecież wiadomo, że nikt nie lubi, jak się go do czegoś zmusza – zacznie się kombinowanie, kupowanie zimówek złej jakości, używanych itp. Jeżeli ktoś jest w stanie zrozumieć, że na śnieg lepsza i bezpieczniejsza jest opona zimowa, zrozumie też, że konieczna jest wizyta w profesjonalnym serwisie i wybór porządnej opony.
Komentarze (0)