Diagnostyka

ponad rok temu  26.10.2016, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Naprawa krok po kroku

Z punktu widzenia klienta naprawa w warsztacie polega na wykryciu usterki i wymianie uszkodzonych elementów. Sprawa nie jest taka prosta z punktu widzenia naprawiającego.

Poza usterkami typowymi, tak zwanymi ostrymi przypadkami, kiedy jest ona wyraźna i z góry wiadomo, że wymiana określonego elementu przyniesie sukces, istnieje bardzo dużo usterek nieokreślonych. Są to przypadki, kiedy uszkodzenie objawia się tylko chwilowo, albo takie, gdzie podejrzanych o niesprawność jest kilka elementów. Można wtedy wymienić wszystkie podejrzane części i być pewnym swojego sukcesu albo, dbając o portfel klienta, wymienić jedną część, wydać samochód i czekać na jego powrót. Klient sam przeprowadzi testy, polegające na jeździe próbnej w różnych warunkach.
Wydawanie samochodu jest konieczne, aby przetestować naszą naprawę (lub jej próbę). Klient musi być jednak osobą wyrozumiałą i zdawać sobie sprawę, że taki sposób naprawy jest dla niego najbardziej korzystny finansowo. Dla nas również jest to wygodne, nie tracimy bowiem czasu na testy. Przez jazdy próbne z wymienionymi częściami zdobywamy wiedzę, aby w następnym przypadku postawić właściwą diagnozę, celnie wybierając tylko te elementy, które rzeczywiście są uszkodzone (a nie podejrzane). Taki sposób dotyczy nie tylko wymiany części typu czujniki i elementy wykonawcze, ale także podzespołów elektronicznych (układy scalone), a także oprogramowania.

Jak diagnozować?
Ostatnio trafił do nas samochód, którego co pewien czas nie można było uruchomić i migała lampka od immobilisera. Zgodnie ze schematem elektrycznym moduł odpowiedzialny za immobiliser znajduje się w skrzynce z przekaźnikami i bezpiecznikami. Dlatego rozebraliśmy centralkę, sprawdzając wtyczki, a także wyjęliśmy płytkę elektroniczną. Naprawa mogła polegać na wymianie całej elektroniki i dogięciu pinów we wszystkich wtyczkach. Jednak jej koszt (przy zakupie nowych części) byłby zbyt wysoki. Dlatego (za zgodą klienta) naprawę wykonywaliśmy etapami, aby znaleźć przyczynę niesprawności immobilisera. Po wykonaniu pierwszego kroku, a mianowicie dogięciu wszystkich pinów mogących mieć wpływ na pracę immobilisera, wydaliśmy samochód klientowi. Po tygodniu wrócił z tą samą usterką. Przelutowaliśmy wówczas całą płytkę elektroniczną w module centralnym, wymieniliśmy również podejrzane kondensatory. I po tej naprawie samochód wrócił po tygodniu. W międzyczasie przygotowaliśmy się na następny krok – zamówiliśmy cały centralny moduł (na Allegro). Jak tylko samochód do nas wrócił, przegraliśmy program z oryginału do zakupionej centralki. I dopiero wtedy naprawa okazała się skuteczna.
Może ktoś powie, że trzeba było tak zrobić od razu. Ale nasze doświadczenie przypomina nam, że wiele samochodów naprawiono bez wymiany elementów (czasami bardzo drogich albo trudnych do zdobycia). Wydaje się, że jeżeli klient chce mieć względnie tanio naprawiony samochód, to musi uzbroić się w cierpliwość i zaakceptować fakt kilkukrotnego przyjeżdżania do warsztatu. Musi także obdarzyć zaufaniem mechanika i zgodzić się na jego sposoby pracy, a przede wszystkim na wielokrotne wizyty.
Ogólnie rzecz biorąc, jeżeli zawsze mielibyśmy możliwość naprawy samochodu krok po kroku i obserwowania skutków wykonywania poszczególnych czynności, to na pewno poznalibyśmy dokładnie większość tak zwanych trudnych usterek. W ten sposób zdobyte doświadczenie pozwoliłoby nam na szybsze naprawy w przyszłości, bowiem naprawy usterek chwilowych uczą nas funkcjonowania całych systemów. Poznajemy wówczas zależności istniejące w danym systemie, a także między różnymi współpracującymi układami. Klienci często nie rozumieją tego, wyobrażają sobie, że wystarczy podłączyć komputer (skaner), odczytać błędy i wymienić elementy. Dlatego, aby nie wywoływać konfliktu, wymieniamy o wiele więcej niż potrzeba, ale za to mamy pewność, że usterka została usunięta. Chociaż sami do końca nie wiemy, co było jej przyczyną. Poza tym takie drogie, ale zawsze skuteczne warsztaty zdobywają rozgłos.


Ewolucja metod symulacji
Prawdziwego diagnostę będzie ciągle intrygowało pytanie, co tak naprawdę było uszkodzone. Pamiętam, jak wiele lat temu układ zapłonowy składał się z czujnika, modułu i cewki zapłonowej. Warsztaty, które szybko zdobyły sławę skutecznych, wymieniały wszystkie trzy elementy. Inni, ci uczciwi i najbardziej dociekliwi, próbowali wymienić jedną część, narażając się często na ponowną wizytę klienta i jego niesłusznie zawiedzioną minę.
Aby uniknąć takich problemów, trzeba ciągle uczyć się i poznawać metody diagnostyczne, pozwalające wykryć chwilowe usterki. Na pewno wiele sposobów symulacji znamy, na przykład wszelkiego rodzaju ruszanie wtyczkami, szarpanie kablami czy podgrzewanie czujników suszarką do włosów. Ale przecież to nie tylko te, ogólnie znane symulacje. Coraz częściej trzeba na przykład wgrać program (jeszcze raz ten sam lub nowszy) do danego sterownika, aby sprawdzić poprawność działania. To też jest symulacja, dlatego że nie jesteśmy pewni poprawności funkcjonowania danego sterownika.
Obecnie mamy do czynienia z ewolucją metod symulacji – od najprostszych, które każdy może przeprowadzić, aż do specjalistycznych, wymagających odpowiedniego sprzętu i wiedzy. Z obserwacji codziennej pracy w wielu warsztatach wynika, że stosuje się te metody, czasami gdzieś zasłyszane i wprowadzone do praktyki, a czasami własnego pomysłu. Na przykład widziałem autorski przyrząd do poruszania zaworem EGR. Po wyczyszczeniu i nasmarowaniu zaworu podłącza się do takiego przyrządu i obserwuje z jednej strony mechaniczny ruch (czy nie ma zacięć i szarpania), a z drugiej napięcie na potencjometrze. Zmieniając częstotliwość ruchu siłownika, można wykryć usterki chwilowe, które wystąpiłyby w samochodzie może dopiero po kilku dniach albo tygodniach. A tak mamy przetestowany zawór i wykryte usterki już w warsztacie.
Zauważmy, że metody symulacji to dalej naprawa krok po kroku, z tym, że zasadnicza część pracy wykonywana jest w warsztacie.
Wracając do przykładu samochodu, w którym co pewien czas nie działał immobiliser. Bogatsi o doświadczenie może następnym razem zaczęlibyśmy od kupna używanej centralki, wymiany układów scalonych i przepisaniu zawartości pamięci. Jeżeli takie czynności wykonujemy szybko i sprawnie, to następna naprawa powinna trwać o wiele krócej niż pierwsza, o ile ta usterka powtórzy się. Po kilku naprawach takiego samego modelu samochodu można mówić, że jest to częsta, powtarzalna usterka w danym typie pojazdu. Uważam, że dopiero wtedy można opisać taki przypadek na forum, by inni mogli skorzystać z naszego doświadczenia.

Stanisław Mikołaj Słupski

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony