Nowoczesne wozy strażackie mają materiałowo coraz bardziej zaawansowane nadwozia
Pojazdy strażackie, jak każde inne, także ulegają zdarzeniom drogowym. Kolizje z ich udziałem zdarzają się dość często, gdy jadą na akcje ratownicze, ale także przy innych okazjach, jak niedawne zderzenie z czołgiem na jednym z pikników. O czym należy wiedzieć, gdy do warsztatu blacharsko--lakierniczego trafi taki pojazd? Okazuje się, że do jego naprawy potrzeba ogromniej wiedzy i doświadczenia.
Jeden z producentów zabudów samochodowych posługuje się hasłem, że „ciężarówka zaczyna się za kabiną kierowcy”. W przypadku pojazdów pożarniczych jest inaczej. Dla uproszczenia tematu w tym artykule zajmiemy się tylko naprawami związanymi z zabudową, chociaż od razu pojawia się pytanie: gdzie się ona zaczyna?
Kabiny załogowe
Podstawowe pojazdy strażackie z reguły wyposażane są w kabiny załogowe. I w tej dziedzinie obowiązują dwie „szkoły”. W Europie Zachodniej dominują kabiny załogowe integralne z zabudową pożarniczą, a w Polsce kabiny załogowe integralne z kabiną kierowcy. Przyczyną tych różnic jest cena oraz... siła związków zawodowych strażaków.
W Polsce procedura przetargowa uniemożliwia nabycie pojazdów drogich, a na Zachodzie głosy i życzenia strażaków są uwzględniane przy projektowaniu oraz finansowaniu zakupów. Z kabiny integralnej z zabudową łatwiej i bezpieczniej wyjść w pełnym rynsztunku, jest pojemniejsza i wygodniejsza. Natomiast szoferki brygadowe, dostarczane z podwoziem, wypadają gorzej, ale są tańsze. Jednak jest szansa, że i w Polsce z czasem zagoszczą wygodniejsze rozwiązania, bo technologicznie rodzimi producenci zabudów pożarniczych są na to gotowi. Czy są na to gotowe również warsztaty blacharsko-lakiernicze?
Nowe technologie zabudów
Współczesne zabudowy pożarnicze coraz mniej wspólnego mają ze stalą. Najpopularniejsze materiały to aluminium i kompozyty tworzywowe. Przyczyn jest kilka, od ochrony przed korozją, poprzez redukcję masy własnej, na możliwości dowolnego kształtowania materiału kończąc. Nawet szkielety zabudów coraz częściej wykonywane są z kompozytów. To w oczywisty sposób utrudnia samodzielne naprawy przez strażaków, jak to w polskich OSP bywa. Dlatego serwisowanie wozów strażackich coraz częściej odbywa się w profesjonalnych serwisach i warsztatach blacharsko--lakierniczych.
Oprócz poszycia z różnych materiałów – nierzadko łączonych ze sobą – coraz częściej mamy do czynienia z układami elektronicznymi, automatyki czy nawet robotyki, zainstalowanymi na pokładzie wozów strażackich. Pojawiają się również pierwsze elektryczne pojazdy tego typu. Dlatego potrzeba wiedzy, jak się z nimi obchodzić. Jednak to nie koniec trudności.
Kolejne przeszkody
Problem z naprawami pojazdów pożarniczych bardzo często polega na ich unikatowości. Nawet jeśli obsługiwany samochód pochodzi z dużej puli zamówionych (np. przez centralę PSP), może być jedynym w danej jednostce i jako jedyny trafić do serwisu. To wyklucza rutynę w naprawach, a wymaga elastyczności i wiedzy. Przy pojazdach jeszcze bardziej unikatowych nie obejdzie się bez konsultacji z producentem, a zdarza się, że dostawca pochodzi z zagranicy.
W przeciwieństwie do innych zabudów na podwoziach samochodów ciężarowych trudno też o ustalenie jednego wzorca pojazdu pożarniczego. Nie ma też kanonu co do zastosowania materiałów. Jeden producent wykorzysta tworzywo, a inny aluminium na tym samym elemencie nadwozia. Także poziom nasycenia instalacjami i wyposażenia kabin bywa utrudnieniem. W wielu przypadkach, aby bezpiecznie wykonać naprawę, należy dokonać głębokiego demontażu systemów, a po naprawie blacharsko-lakierniczej w prawidłowy sposób zamontować je z powrotem. Liczy się też staranność, ponieważ w czasie akcji zabudowa nie może zawieść – chodzi przecież o bezpieczeństwo strażaków albo o ratowanie ludzkiego życia.
Punkty krytyczne
W czasie napraw zabudów strażackich należy zwracać uwagę na kilka obszarów. Zaniedbania w tych miejscach mogą skutkować większymi zniszczeniami. Pierwszym punktem krytycznym są łączenia różnych materiałów.
Z uwagi na różnice w ich charakterystyce konieczny jest nie tylko staranny demontaż z pojazdu, ale nawet rozłożenie na czynniki pierwsze. Spawanie stopów metali w sąsiedztwie komponentów kompozytowych może zakończyć się zniszczeniem tych drugich. Dlatego potrzeba ogromnej cierpliwości w naprawach zabudów pożarniczych. Nawet do drobnych prac lepiej rozładować pojazd ze sprzętu przenośnego i wyposażenia, aby go nie zniszczyć – bo do tanich się on nie zalicza. Trzeba też go zabezpieczyć – najlepiej w miejscu położonym z dala od wykonywanych prac.
Czułym punktem są różnego rodzaju uszczelnienia czy to rolet, czy samej zabudowy, zwłaszcza przy połączeniu kabiny tworzywowej ze stalową. Nikt nie lubi, gdy w skrytkach czy w szoferce znajduje się woda, ale w przypadku pojazdów pożarniczych, które z natury operują w mokrym środowisku, pojawienie się lodu zimą może zniszczyć kluczowe systemy prowadzenia akcji, zwłaszcza te elektroniczne.
Może się też okazać, że z uwagi na trudne warunki pracy wozów strażackich konieczne będzie zrezygnowanie z własnego doświadczenia. W jakim sensie? Autopsja może podpowiadać, że do danej pokrywy wystarczy mniejszy zawias lub lżejszy siłownik pneumatyczny albo śruba o mniejszej średnicy. Jednak zastosowanie materiałów – naszym zdaniem przewymiarowanych – przez producenta zabudowy nie jest przypadkowe. W toku akcji nasze rozwiązanie może zawieść, bo – jak mówią strażacy – było „mało strażakoodporne”. Należy pamiętać, że wielu producentów zabudów strażackich ma po kilkadziesiąt, a nawet więcej lat doświadczenia w projektowaniu i produkcji, więc ulepszenia z naszej strony mogą tylko zaszkodzić.
Niektóre elementy pojazdu strażackiego można wymienić „sztuka za sztukę”, ale w przypadku starszych modeli może się okazać, że trzeba je odtworzyć własnymi siłami. Życie nie raz pokazało, że to jedyna opcja. Dlatego warsztat blacharsko-lakierniczy naprawiający „czerwone samochody” musi wykazać się kreatywnością oraz umiejętnością kooperacji z innymi rzemieślnikami.
Na koniec warto pamiętać o estetyce. Strażaków łączy miłość do pojazdów. Dlatego amatorszczyzna w estetyce nie przejdzie. Nie ma gorszego momentu przy dokonywaniu płatności za usługę, jak zdanie, że sami lepiej byśmy to zrobili. Zwłaszcza pożarnicy z OSP są wyczuleni na wizerunek swoich pojazdów, bo to sprzyja pozyskiwaniu sympatii mieszkańców i... sponsorów – darczyńcy lubią widzieć, że dobrze spożytkowano ich datki.
Czy warto naprawiać wozy strażackie?
Tak, na pewno warto – chociaż wymaga to szerokiej wiedzy, staranności, sztuki obrabiania wielu różnych materiałów, szerokich horyzontów i gustu. Doświadczenie zdobyte na wozach strażackich jest bezcenne, gdy w warsztacie pojawi się autobus czy kamper – to bardzo podobny poziom trudności. A nawet, gdyby tak nie było, to zadowolona remiza jest w stanie zrobić nam świetną reklamę daleko poza warsztatem.
Tekst i fot. Grzegorz Teperek
Komentarze (0)