Spotkanie warsztatów zrzeszonych w sieci Nexus Auto odbyło się pod Ostródą. To cykliczne wydarzenie, podczas którego właściciele serwisów mają szansę zobaczyć się z producentami części zamiennych i wyposażenia, a także przedstawicielami dystrybutorów. Jest czas na dyskusje o współpracy, biznesie, ale też sporo fachowych porad i wymianę doświadczeń dotyczących pracy przy autach. W programie spotkania było m.in. szkolenie na temat olejów prowadzone przez Adama Klimka.

Czym jest sieć Nexus Auto? – Jesteśmy siecią serwisów, która w mojej ocenie pozostawia właścicielom warsztatów największą niezależność – mówił nam podczas konferencji Rafał Kędziorek, menedżer ds. rozwoju sieci. Dziś sieć to około 160 podmiotów z podpisanymi umowami, w tym 120 już oszyldowanych. Plan na najbliższe półtora roku to zrzeszenie w sieci łącznie od 250 do 300 punktów. – To bardzo ambitny plan – wskazujemy podczas rozmowy. – Nie, to nie jest plan ambitny. To plan realny. Jesteśmy organizacją ogólnoświatową, więc mierzymy wysoko. Ale ten światowy zasięg nas nie ogranicza. Osobiście w Nexusie cenię to, że zostawił mi możliwość dopasowania programu sieci do rynku lokalnego. Tutaj wszystko jest skonstruowane pod potrzeby polskich warsztatów. Serwisy we Włoszech czy Francji mogą mieć przecież zupełnie inne oczekiwania – dodaje Rafał Kędziorek.
Warsztaty zrzeszone w sieci poprzez zakupy u dystrybutorów Nexusa zbierają punkty (często w ramach promocji z dodatkowym mnożnikiem), które potem wymieniają na dowolnie wybrane świadczenia.
– My dajemy 300 różnych świadczeń, natomiast nie mówimy nikomu, że musi z nich skorzystać. To warsztat podejmuje decyzję i wybiera, czego potrzebuje. Znam wiele ciekawych przypadków warsztatów zlokalizowanych niemalże po sąsiedzku, które mają zupełnie różne potrzeby. I u nas mogę je realizować – zaznacza. – Pokazujemy, edukujemy, podpowiadamy, ale to szef warsztatu podejmuje decyzję, w jakim stopniu chce korzystać z dobrodziejstw sieci.
Listę wspomnianych świadczeń stanowią drobiazgi typu wizytówka, przez gadżety, odzież roboczą, wyposażenie warsztatowe, po terenowe akcje promocyjne organizowane dla danego warsztatu, np. na terenie centrów handlowych. Aktywnie uczestniczą w nich też kluczowi partnerzy Nexusa wspierając te akcje swoimi urządzeniami i wiedzą. Podczas jednej z nich na 100 przebadanych aut w 92 wykryto usterki.
W trakcie konferencji pod Ostródą Sławomir Olszowski z firmy Betis, która oferuje szkolenia i wsparcie techniczne serwisom z sieci Nexus, opowiadał, w jaki sposób dostosować warsztat do obsługi aut najnowszych, nie tylko pogwarancyjnych, ale też tych, które niedawno opuściły salon. Kluczem jest pass-thru, czyli w dużym skrócie dostęp niezależnego warsztatu do danych producenta samochodu. Betis oferuje też wsparcie przy złożonych i skomplikowanych naprawach aut, z którymi serwisy nie są w stanie sobie poradzić. Eksperci tej firmy mogą dojechać na miejsce.
– Moim zdaniem jeśli dziś warsztat ma jakiekolwiek wolne środki, powinien je inwestować w urządzenia pozwalające obsługiwać najnowsze samochody.
Szkolenia to kolejny duży temat w sieci Nexus. Organizowane są zarówno stacjonarnie, jak i  zdalnie. Zapłacić za nie można oczywiście sieciowymi punktami. – Na dziś jesteśmy też jedyną siecią, w której robimy comiesięczne spotkania online. Na każdym z nich pytam – w czym wam jeszcze mogę pomóc? W taki sposób dowiedzieliśmy się, że warsztaty potrzebują pomocy w wypełnianiu formularzy BDO. Szybko zorganizowaliśmy szkolenie, które rozwiało wątpliwości – dodaje nasz rozmówca.
Pytany o możliwość przystąpienia do sieci, wspomina o wymogach formalnych, jak schludny wizerunek, minimum 2 stanowiska warsztatowe czy miejsce dla klientów oczekujących na auto. – Tworząc sieć, wyszedłem z założenia, że lokalny rynek najlepiej znają przedstawiciele dystrybutora. I to dystrybutorzy wskazują nam warsztaty – podkreśla. Pytany na koniec o kondycję branży, mówi o „złotych czasach”. – W motoryzacji nie brakuje zawirowań, ale na dziś aftermarket korzysta. W ciągu ostatniego miesiąca nie spotkałem się z warsztatem, a odwiedzam je praktycznie codziennie, w którym kolejka aut byłaby mniejsza niż na 2 tygodnie.

Tekst i fot. Piotr Łukaszewicz