Elementy podwozia 3-letniego samochodu klasy premium, przebieg – zaledwie 20 tys. km
Od kilku lat przy różnych okazjach (targi, konferencje, fora internetowe itp.) coraz częściej odpowiadam na pytania, jak skutecznie zabezpieczyć lakier na nowych samochodach. Coraz większa część nabywców nowych aut zdaje sobie sprawę, że jakość (trwałość) fabrycznego lakieru jest – delikatnie rzecz ujmując – niezbyt wysoka.
Na pewno znaczący udział w krzewieniu tych informacji mają powstające jak grzyby po deszczu studia detailingowe, różne „car spa” czy producenci i dystrybutorzy powłok ceramicznych oraz folii ochronnych. Oczywiście mają w tym swój interes – jeśli skutecznie przekonają nabywców nowych samochodów, że ich lakier wymaga jakiegoś dodatkowego zabezpieczenia, to wielu z nich zdecyduje się na aplikację folii ochronnej czy powłoki ceramicznej, które kosztują wiele tysięcy złotych. Czy to ma sens? To bardzo ciekawe zagadnienie, warto poświęcić mu osobny artykuł, jednak tym razem skupimy się na innym problemie, z którego zdecydowana większość nabywców nowych samochodów kompletnie nie zdaje sobie sprawy.
Zabezpieczenie antykorozyjne? Brak!
Tym problemem jest jakość zabezpieczenia antykorozyjnego podwozia samochodu i wszystkich profili zamkniętych. Chociaż właściwszym określeniem jest nie „jakość zabezpieczenia”, tylko kompletny jego brak. Ludziom niezwiązanym z branżą pewnie trudno będzie w to uwierzyć, ale większość współcześnie produkowanych samochodów nie ma ŻADNEGO zabezpieczenia antykorozyjnego! Pomiary grubości powłoki na blachach podwozia wykazują zazwyczaj wyniki rzędu kilkunastu mikronów – a to oznacza, że na stali mamy tam tylko i wyłącznie cieniuteńką warstwę podkładu kataforetycznego. Na karoserii jest on jeszcze zazwyczaj pokryty drugim podkładem i oczywiście zawsze jest polakierowany. I nawet to nie daje jakiegoś fenomenalnego zabezpieczenia, wiele nowych samochodów po zaledwie kilku latach ma już ślady korozji w newralgicznych miejscach, jak progi, błotniki itp.
Tymczasem podwozie jest wielokrotnie wrażliwsze – to tam następuje ciągłe bombardowanie blachy kamyczkami spod kół, tam zbiera się wilgotne błoto i sól z dróg. A producenci samochodów uznali, że wystarczy tam warstwa podkładu kilkukrotnie cieńsza od kartki papieru... Efekt widoczny jest na załączonych zdjęciach, widać na nich elementy podwozia 3-letniego samochodu klasy premium, z przebiegiem 20 tys. km. W wielu miejscach warstwa podkładu została już pokonana przez wodę i sól – takie miejsca będą korodować jeszcze szybciej, gdyż czynniki korozyjne mają już bezpośredni dostęp do stali. Jeszcze gorzej wyglądają elementy konstrukcyjne zawieszenia samochodu, a ich destrukcja jest przecież dużo niebezpieczniejsza niż ewentualna dziura w podłodze samochodu.

Elementy podwozia 3-letniego samochodu klasy premium, przebieg – zaledwie 20 tys. km
Dowody na wyciągnięcie ręki
Jak zapewne zauważyliście, nie użyłem jeszcze nazwy konkretnego producenta samochodów. I nie użyję, mimo że bardzo bym chciał pokazać, jak firmy traktują swoich klientów, wydających często setki tysięcy złotych na auta. Niestety, ryzyko pozwów i odszkodowań za naruszenie dóbr wielkich koncernów jest zdecydowanie wyższe niż honorarium za ten artykuł. Zachęcam jednak do poszukania w internecie, szczególnie na YouTube nietrudno znaleźć filmiki prezentujące podwozia różnych nowych samochodów i metody ich konserwacji. Niektóre warsztaty też są „dyskretne”, ale znajdą się również tacy, którzy prosto z mostu walą nazwami konkretnych marek i modeli.
Oczywiście nie zawsze jest tak tragicznie. Są (niestety nieliczne) firmy, które wciąż dbają o trwałość swoich samochodów i stosują odpowiednie zabezpieczenia już na linii produkcyjnej. Bez problemu można wygooglować raporty z profesjonalnych badań, porównujących jakość zabezpieczeń antykorozyjnych wszystkich popularnych marek.
Dealer prawdę ci powie?
Skąd taka różnica w świadomości nabywców samochodów? Zdecydowana większość z nich słyszała o powłokach ceramicznych na lakier, wielu zdecydowało się na aplikację takich powłok na swoich autach. Jednak konserwacja podwozi to aktualnie absolutna nisza na rynku, większość warsztatów zajmuje się albo zabezpieczeniami aut 4x4 (tam świadomość właścicieli jest bardzo wysoka), albo ratowaniem starych „złomów” – maskowaniem dziur w progach i podłodze, aby zaliczyć kolejne badanie techniczne.
Zaczyna się to już u dealerów, przy zakupie nowych aut. Prawie każdy salon oferuje nabywcom usługę zabezpieczenia lakieru powłoką ceramiczną. Jednak robią to w bardzo sprytny sposób. Nikt nie mówi „lakier na naszych samochodach jest tak kiepski, że trzeba od razu wydać kilka tysięcy złotych na jego zabezpieczenie”. Argumenty są zupełnie inne – jeszcze wyższy połysk lakieru, łatwiejsze mycie, „odpychanie brudu” itp. – nie będę teraz wnikał, co jest prawdą, a co marketingowym bełkotem. Jak zaoferować konserwację podwozia klientowi wydającemu na nowy samochód 200 tys. zł? Przecież dealer nie powie, że fabrycznie to taki dramat, że za kilka lat będą dziury w podłodze. A trudno jest wymyślić jakąś wiarygodną bajeczkę, że będzie to lepiej wyglądać, odstraszać kuny czy cokolwiek – bo przecież nikt tam nie zagląda i nikogo nie interesuje, jak to podwozie wygląda.
Współczesna chemia w służbie motoryzacji
Trudno w to uwierzyć, ale wróciliśmy do czasów PRL-u, gdy każdy szczęśliwy nabywca „malucha” czy poloneza prosto z Polmozbytu pędził do zaprzyjaźnionego mechanika, żeby zapaćkał mu podwozie smołą, olejem czy co tam jeszcze udało się w tamtych czasach zdobyć. Na szczęście współczesne technologie powłok ochronnych są na dużo, dużo wyższym poziomie niż kilkadziesiąt lat temu. Obecnie możemy skutecznie na wiele lat zabezpieczyć każde auto, niezależnie od tego, ile producentom udało się zaoszczędzić na jakości w trakcie produkcji.
Na rynku dostępnych jest sporo produktów i technologii do zabezpieczania podwozi samochodów, różnią się one nie tylko ceną i jakością, ale często też przeznaczeniem. Najprostszy podział to:
- samochody nowe, maksymalnie kilkuletnie,
- samochody od kilku do kilkunastu lat,
- samochody „pełnoletnie”.
W przypadku aut starych podstawowym problemem zazwyczaj jest ich niewielka wartość, często niższa niż koszt konserwacji podwozia. Profesjonalne zabezpieczenie wymaga bardzo dużo pracy: demontażu wielu elementów podwozia, oczyszczenia wszystkiego, często usunięcia istniejącej korozji czy nawet napraw blacharskich. Z tego powodu cena usługi to co najmniej kilka tysięcy złotych, a zazwyczaj im starsze auto, tym wymaga więcej pracy (czyli kosztów). W związku z tym takie pojazdy zazwyczaj zabezpiecza się najprostszymi, niezbyt skutecznymi metodami, po prostu nanosząc jakiś tani bitumiczny preparat na to, co tam zastaliśmy. Cudów nie ma, ale po pierwsze – lepsze to niż nic, a po drugie – często pozwala na bezproblemowe zaliczenie obowiązkowego badania technicznego...


Wosk antykorozyjny Cobra Wax&ML ma specjalny pigment, który świeci w świetle ultrafioletowym. Po oświetleniu podwozia lampą lub latarką UV natychmiast widać, gdzie wosku jest zbyt mało czy w ogóle nie został natryśnięty
Auto zabezpieczone na lata
Auta w średnim wieku zazwyczaj są w dość dobrym stanie, ale wymagają usuwania ognisk korozji w niektórych miejscach, piaskowania elementów zawieszenia itp. Pozostaje po tym goła stalowa blacha, która wymaga zabezpieczenia porządnym podkładem antykorozyjnym, zazwyczaj na bazie żywic epoksydowych, zaś po podkładzie nakładamy jeszcze kolejną warstwę, może to być np. poliuretanowa powłoka ochronna Cobra Bedliner czy elastyczna powłoka polimerowa typu STP Flow. W przypadku kilkunastoletnich samochodów zabezpieczenie tego typu powłokami jest tak skuteczne, że zazwyczaj wystarcza aż do ostatniej drogi auta na złomowisko – współczesne silniki też nie są wzorami trwałości i bezawaryjności, więc to one mogą zdecydować o technicznej śmierci pojazdu, a nie korozja.
Najłatwiej zabezpieczyć podwozie w nowym lub prawie nowym aucie. Wystarcza wówczas porządne umycie wszystkiego, demontaż różnych osłon i elementów podwozia, które nie wymagają dodatkowego zabezpieczenia, i możemy nanosić powłokę ochronną. W takim przypadku zdecydowanie najlepszym produktem będzie specjalny wosk antykorozyjny Cobra Wax&ML. Zapewnia on znakomitą ochronę, tworząc elastyczną powłokę niedopuszczającą do podłoża tlenu, wilgoci czy soli z zimowych dróg. Jest to produkt dwufunkcyjny – możemy go nanosić zarówno na podwozia, jak i wewnątrz profili zamkniętych (progi, słupki, podłużnice itp.). Podobnie jak inne produkty tego typu, jest przezroczysty, co utrudnia ocenę, czy został równo i prawidłowo naniesiony, a przede wszystkim, czy został naniesiony absolutnie wszędzie, gdzie powinien. Podwozia mają dużo zakamarków, które można łatwo pominąć przy aplikacji. Problem ten rozwiązaliśmy, wprowadzając do Cobra Wax&ML specjalny pigment, świecący w świetle ultrafioletowym. W trakcie aplikacji czy po jej zakończeniu możemy oświetlić podwozie lampą lub latarką UV (można ją kupić już za kilkadziesiąt złotych) – wówczas natychmiast widać, gdzie wosku jest zbyt mało czy w ogóle nie został natryśnięty.
Drugą olbrzymią zaletą wskaźnika UV jest możliwość eksploatacyjnej kontroli powłoki na podwoziu. Wiele profesjonalnych warsztatów zaleca taką kontrolę co roku, zazwyczaj po sezonie zimowym, aby ocenić, czy warstwa wosku nie została uszkodzona, o co wcale nie jest trudno. Dużo samochodów ma mały prześwit, więc każda wystająca studzienka, wyższy krawężnik, koleina na polnej drodze czy z zmrożonego śniegu stanowi zagrożenie dla powłoki ochronnej. Dzięki wskaźnikowi wystarczy umyć podwozie, wjechać na podnośnik i oświetlić lampą UV – od razu widać wówczas, czy nie trzeba gdzieś uzupełnić powłoki. W porządnych warsztatach często jest to usługa darmowa, pozwalająca na utrzymanie gwarancji na rnowację wykonaną nawet kilka lat wcześniej.
Łukasz Kelar
Novol





Komentarze (0)