Na pewno każdy właściciel rozbitego samochodu chciałby, żeby trafił do naprawy do porządnej, nowoczesnej lakierni. Co to oznacza w dzisiejszych czasach?
20 lat temu było dużo łatwiej. Każda lakiernia, która miała kabinę lakierniczą, mogła uważać się za nowoczesną. A jeśli udostępniała klientom samochody zastępcze, to już w ogóle był warsztat klasy premium. Obecnie to oczywiście standard nie tylko w dużych ASO, ale też w nawet niewielkich lakierniach. Zastanówmy się zatem, co obecnie wyróżnia nowoczesne lakiernie samochodowe.
Zacznijmy od wyposażenia, ponieważ dość łatwo wymienić, czego nie może zabraknąć w warsztacie, który pretenduje do bycia nowoczesnym. Kabina, strefy przygotowawcze, promienniki podczerwieni, lampy UV, porządny system przygotowania sprężonego powietrza, myjki do pistoletów, destylarka – lista jest długa, obecnie tysiące lakierni w Polsce posiadają każde z tych urządzeń. Jednak czasy się zmieniają, wiele z nich poza swoją podstawową funkcją niesie ze sobą też wartości dodane – wygodę dla użytkownika, zwiększenie komfortu i bezpieczeństwa pracy czy znaczące obniżenie kosztów eksploatacji. Przez wiele lat, szczególnie w Polsce, ekologia w lakierni była wybitnie pomijanym parametrem, bo przecież nasza branża z zasady jest śmierdząca i nieprzyjazna dla środowiska. W ostatnich latach na szczęście zaczęło się to zmieniać, ekologia nie jest już kompletnie pomijana, nie jest tylko sloganem reklamowym, a realną wartością i dla klienta, i dla właściciela serwisu. Dotyczy to nie tylko emisji rozcieńczalników – podstawowego źródła zanieczyszczeń w lakierni, ale też odpowiedzialnego gospodarowania energią (emisja CO2) oraz odpadami (a tych w lakierni nigdy nie brakuje).
Kabina kabinie nierówna
Najnowsze rozwiązania techniczne oferują przede wszystkim redukcję zużywanej energii, a to dzięki nowoczesnym, wydajnym palnikom i systemom rekuperacji powietrza. Pojawiają się też rozwiązania, w których kabina lakiernicza może być zasilana w energię (przynajmniej częściowo) z pomp ciepła czy paneli fotowoltaicznych. Coraz więcej warsztatów inwestuje też w filtry węglowe, prawie do zera redukujące emisję LZO z kabiny.
Oszczędność energii to oczywiście też inne wyposażenie i produkty stosowane w lakierni – przede wszystkim nowoczesna technologia UV. Pozwala ona skrócić czas schnięcia szpachlówek i podkładów do kilku czy kilkunastu sekund. Coraz powszechniejsze stają się też produkty typu „air dry”, czyli z założenia przygotowane do schnięcia w temperaturze pokojowej, bez konieczności wygrzewania – co z jednej strony jest wydatkiem, z drugiej dodatkową emisją CO2.
Kolejny czynnik pewnie będzie już sporym zaskoczeniem dla niektórych lakierni, szczególnie tych mniejszych. To odpowiednia gospodarka magazynowa materiałami niezbędnymi do bieżących napraw. Szczególnie w małych warsztatach standardem są codzienne, czasami nawet kilkukrotne w ciągu dnia wycieczki do pobliskiego sklepu/mieszalni lakierów. Jeśli nie mamy dobrze określonego zapasu niezbędnych materiałów (podkłady, lakiery, ale też papiery ścierne, kubki i inne produkty pomocnicze), to wiecznie brakuje nam czegoś, bez czego nie da się kontynuować naprawy! I nie dość, że marnujemy w ten sposób często mnóstwo czasu pracy kogoś, kto mógłby robić coś pożyteczniejszego, to wydatki na spalone paliwo miesięcznie mogą dawać emisję CO2 porównywalną z kilkudniową eksploatacją kabiny lakierniczej!
Rzetelna i planowa gospodarka odpadami
Czasami jeden rzut oka na śmietnik za warsztatem wystarczy, żeby stwierdzić, że do ideału daleko – zmieszane odpady folii i papieru maskującego, kupa pustych puszek (albo i kanistrów) po rozcieńczalnikach, kubki z utwardzonymi podkładami czy lakierami, często aż do połowy pełne. To świadczy nie tylko o braku poszanowania dla środowiska, ale też braku porządnego zarządzania pracą lakierni, szczególnie jej przebiegiem. Przecież wystarczy zgrupować 3 zlecenia naprawcze, zmieszać więcej podkładu z utwardzaczem i pokryć wszystkie elementy za jednym zamachem. Rozbicie na 3 operacje oznacza, że zużyjemy: 2 kubki więcej, 2 razy więcej rozcieńczalnika niezbędnego do umycia pistoletu i pewnie w sumie kilkaset mililitrów utwardzonego, niewykorzystanego podkładu.
Nowoczesne metody zarządzania
Zaczynając pisać ten artykuł, miałem zamiar skoncentrować się na nowoczesnym wyposażeniu, materiałach i technologiach stosowanych w lakierni. Jednak z każdym kolejnym zdaniem, przypominając sobie najróżniejsze warsztaty, coraz bardziej skłaniam się ku zupełnie innej definicji nowoczesnej lakierni. Niestety, w bardzo wielu miejscach nowoczesny sprzęt i technologia zupełnie nie pasują do metod zarządzania. Czasami trudno uwierzyć w to, że w setkach porządnie wyglądających, dobrze wyposażonych lakierni w Polsce wciąż funkcjonuje metoda „500 zł za element”, produkty bierze się w pobliskim sklepie „na zeszyt” i rozlicza raz na parę tygodni, przynajmniej część wynagrodzenia płaci się pracownikom na czarno, a rentowność ocenia „na oko” albo wcale!
Nowoczesne zarządzanie lakiernią można podzielić na kilka obszarów. Pierwszy z nich to oczywiście część technologiczna. Organizacja pracy może być bardzo różna – najprostsza to „jedno auto – jeden lakiernik”, czyli wszechstronny pracownik robi wszystko: od przygotowania podłoża, szpachlowania, aż po dobór koloru i lakierowanie. Są też bardzo duże lakiernie, działające prawie jak fabryka – tu samochody przemieszczają się przez stanowiska, gdzie wyspecjalizowani pracownicy wykonują kolejne etapy naprawy.
Niezależnie od schematu pracy, każdą lakiernię powinno się monitorować, sprawdzać obciążenie poszczególnych stanowisk i pracowników, poszukując przede wszystkim wąskich gardeł blokujących wydajność pracy. Jeśli mamy dużo pracy i tylko 1 kabinę lakierniczą, to może musimy zainwestować w nową? A może jednak wystarczy wymienić obecnie stosowany lakier wymagający 20-30 min suszenia w kabinie na 5-minutowy SPECTRAL KLAR 565-00, żeby bez problemu w czasie dnia pracy móc w niej polakierować 1-2 zlecenia więcej! Może warto zaopatrzyć się w dużą lampę UV, dzięki której skrócimy czas schnięcia szpachlówki i podkładu do minuty? Co ciekawe, w wielu lakierniach podstawowym problemem przy unowocześnianiu technologii czy optymalizacji pracy są lakiernicy! Przecież bardzo wygodnie jest posiedzieć kilka razy dziennie po pół godziny przy kawie i papierosku, a na pytanie szefa: „co robisz” móc odpowiedzieć „suszę lakier”. Dlatego często świetnym rozwiązaniem jest audyt lakierni, przeprowadzany przez niezależnego specjalistę. Świeże spojrzenie często dużo łatwiej wyłapuje różne błędy czy niedociągnięcia, których etatowi pracownicy nie zauważają lub tak się do nich przyzwyczaili, że nie wyobrażają sobie innej metody pracy. Usługi audytowe świadczy kilka firm w Polsce, oczywiście zdecydowanie polecam te wykonywane przez naszych doświadczonych specjalistów z NOVOL!
Słów kilka o finansach
Drugi bardzo ważny obszar monitorowania pracy lakierni to część finansowa. Nawet podstawowa analiza, jakie mamy główne źródła przychodu i koszty, może dać zaskakujące rezultaty. Bardzo często okazuje się, że firma usługowa, jaką teoretycznie jest lakiernia, więcej zarabia nie na sprzedaży roboczogodzin, tylko części zamiennych, materiałów lakierniczych czy wynajmie aut zastępczych! Szczególnie dobrze skalkulowane i rozliczone szkody z polis OC (a często też wywalczone z firmami ubezpieczeniowymi w procesach sądowych) dają duże zyski na rabatach na części zamienne czy lakiery, jakie wynegocjował nasz warsztat. Oczywiście o roboczogodzinach też nie można zapominać, jeśli ich koszt mamy dobrze obliczony i udokumentowany (kolejny audyt), to zdecydowanie pomaga w negocjacjach stawek z firmami ubezpieczeniowymi czy finalnie też na sali sądowej. Nic nam nie pomoże uratować rentowności, jeśli miesięcznie mamy dostępne 800 rbh, a sprzedane 200. Niech każdy czytający to manager lakierni zada sobie pytanie: czy wiem, jaki w ubiegłym miesiącu był stosunek roboczogodzin dostępnych do sprzedanych?
Kolejne pytanie kieruję do managerów lakierni. Czy potraficie odpowiedzieć, jaka była struktura klientów w waszej lakierni w ciągu ostatnich 6 miesięcy? Ile było szkód z OC, ile z AC, a ilu klientów „z ulicy”, rozliczanych w gotówce? Jaka była rentowność na każdej z tych grup klientów? A może współpraca z klientem flotowym, z której tak cieszyliśmy się rok temu, sądząc, że zapewni stały dopływ aut do warsztatu, finalnie kończy się stratą na każdej naprawie – bo warunki umowy, na które się zgodziliśmy, są korzystne tylko dla jednej strony? Stawiam same pytania, zamiast udzielać odpowiedzi, ponieważ możliwe jest to tylko przy indywidualnej analizie każdego warsztatu. I to wy, właściciele czy managerowie, powinniście odpowiedzieć sobie na te pytania, przeanalizować sytuację i na tej podstawie świadomie podejmować decyzje, jak zarządzać portfelem klientów.
Odpowiedzialne zarządzanie zasobami ludzkimi
Jest to szczególnie ważne teraz, gdy cała branża cierpi na olbrzymi deficyt fachowców – nie tylko lakierników, ale też blacharzy, kolorystów czy kosztorysantów. Zespół musi być nie tylko odpowiednio wynagradzany (specjalnie nie napisałem wysoko, tylko odpowiednio – czyli adekwatnie do efektów pracy), ale też zmotywowany, zgrany i przede wszystkim stabilny! Duża rotacja zazwyczaj kompletnie destabilizuje pracę lakierni, utrata najlepszego lakiernika może zaważyć na jakości napraw w każdym warsztacie. Oczywiście nie ma ludzi niezastąpionych, ale gwarantuję, że proces rekrutacji, szkolenie nowego pracownika, naprawy błędów, które na pewno popełni w pierwszych miesiącach pracy, zdecydowanie przewyższają koszt bonusów, które mogą pomóc w utrzymaniu sprawdzonych pracowników. Prywatne ubezpieczenie zdrowotne czy karta Multisport są standardami w większych firmach, rzadko wykorzystywanymi w małych, często kilkuosobowych organizacjach, jakimi są średniej wielkości warsztaty. Dla odmiany jakaś nieduża, nawet kilkusetzłotowa premia wykraczająca poza standardowy system wynagrodzeń jest dużo łatwiejsza do załatwienia w małych organizacjach. A szczególnie w naszej branży – absolutnie nie można zapominać o BHP i stworzeniu lakiernikom odpowiednich warunków pracy. Jeśli nie zapewnimy im właściwych środków ochrony osobistej, dobrej wentylacji w miejscu pracy, bezpiecznych narzędzi – to w pewnym momencie żadne pieniądze nie zagwarantują, że w trosce o swoje zdrowie pracownik nie przeniesie się do warsztatu, który mu to zagwarantuje.
Podsumowując, nowoczesna lakiernia to nie tylko odpowiedni sprzęt i technologia. To też profesjonalni i dobrze przeszkoleni pracownicy. A nad wszystkim musi czuwać manager, dbający o wyniki finansowe, monitorujący kluczowe wskaźniki wydajności, ale też niedający się robić w konia lakiernikom, którzy mają sposoby, jak się zbytnio nie przemęczać.
Wracając do pytania z początku artykułu: jak właściciel rozbitego samochodu ma wybrać najlepszą, nowoczesną lakiernię, która odbuduje jego pojazd? Przecież nikt nie wpuści go do warsztatu, nie pochwali się metodami zarządzania ani wynikami finansowymi. W tym przypadku wciąż najlepsze są stare, sprawdzone metody – rekomendacja znajomych zadowolonych z usług warsztatu, dużo dobrych opinii w internecie, rzetelna umowa i faktura zapewniające gwarancję na wykonaną usługę.
Łukasz Kelar
NOVOL
zastępca dyrektora ds. Rozwoju Portfolio Produktów
Komentarze (0)