Jeszcze nieco ponad rok temu nie spodziewałbym się, że napisanie prostego artykułu o nowych trendach kolorystycznych w motoryzacji będzie stanowić jakikolwiek problem.
Niestety, pandemia spowodowała, że ostatnią dużą imprezą, która się odbyła, był salon samochodowy we Frankfurcie (jesienią 2019 roku). W 2020 r. odwołany został zarówno wiosenny salon w Genewie, jak i jesienny w Paryżu w 2021 r. Genewa również nie mogła się odbyć. Producenci samochodów bardzo łatwo i szybko dostosowali się do nowej sytuacji, co tydzień odbywają się kolejne światowe premiery nowych modeli aut – niestety wyłącznie w wersji online. Nie jest to żaden problem dla klientów zainteresowanych zakupem, kilkunastominutowy film na YouTube pozwala wstępnie zapoznać się z samochodem, który i tak za chwilę pojawi się w najbliższym salonie sprzedaży. Nie daje to niestety żadnej szansy na zapoznanie się z kolorem – film czy nawet najwyższej jakości zdjęcie absolutnie nie pozwala ocenić, jaka jest jakość lakieru, jakie pigmenty zostały w nim użyte, jak będzie się on zmieniał w zależności od źródła światła. A samochód testowy, który pojawi się niedługo w salonie dealera, na 99% będzie biały, srebrny albo czarny, bo takie kolory zaspokajają potrzeby większości klientów. Tylko wielkie salony samochodowe z setkami nowych aut pod jednym dachem, wieloma modelami koncepcyjnymi, a przede wszystkim z dostępem do każdego samochodu, umożliwiające spojrzenie na lakier z odległości 2 cm pozwalały na prawdziwą analizę trendów na rynku i prognozowanie, co będzie wyjeżdżać od dealerów.
Na pewno zauważyliście, że w ostatnich kilkunastu latach nasze ulice zrobiły się bardzo monochromatyczne. Ponad 80% nowych samochodów produkowanych było w kolorach białych, srebrnych, grafitowych i czarnych, a jakiekolwiek ciekawe, żywe, intensywne barwy były rzadko wybierane przez klientów. Przyczyny tego stanu rzeczy są dość proste i łatwe do wyjaśnienia. Zdecydowana większość nowych aut (nie tylko w Polsce) kupowana jest przez firmy, a raczej trudno znaleźć bardziej zachowawczych klientów (jeśli chodzi o wybór koloru) niż zarządcy flot. Każdy z nich bierze pod uwagę koszty utrzymania auta, łatwość odsprzedaży i wybiera zazwyczaj kolor najbardziej neutralny z możliwych. Nieco odważniejsi są klienci indywidualni, chociaż wielu z nich też nie wybiera barwy, która najbardziej im odpowiada. Albo nie chcą się wyróżniać z tłumu, kłuć w oczy sąsiadów nowym autem, albo też czytują poradniki „jaki kolor auta najłatwiej będzie sprzedać za 5 lat”.
Na szczęście już od kilku lat wśród producentów i designerów samochodowych widać było chęć zmiany tej sytuacji. Po ok. 10 latach bardzo intensywnego promowania koloru białego (bardzo skutecznego, jak widać), w ostatnich latach w Genewie czy Frankfurcie w halach zrobiło się dużo bardziej kolorowo. Statystyki sprzedaży też pokazują, że wyraźnie rośnie sprzedaż przede wszystkim dwóch kolorów: czerwonego i niebieskiego. Oglądając internetowe premiery czy reklamy nowych modeli, również zauważymy, że zazwyczaj nie są one białe czy srebrne, ale zaczynają przykuwać uwagę efektowną barwą nadwozia.
W kreowaniu nowych kolorów oczywiście pomagają też producenci pigmentów i lakierów samochodowych. Na rynku regularnie pojawiają się nowe, ciekawe pigmenty efektowe (metaliczne czy interferencyjne) o intensywniejszych kolorach, bardziej skrzące się w słońcu czy pozwalające na większą grę świateł na załamaniach i zaokrągleniach karoserii. Dwa najciekawsze rozwiązania z ostatnich kilku lat to:
- tzw. glass flakes – pigmenty interferencyjne na bazie SiO2, dające bardzo intensywne skrzenie powłoki, w słońcu wyglądają prawie jak brokat. Takie efekty stosują najczęściej producenci japońscy (kilka odcieni nowych modeli marek Toyota i Lexus) oraz amerykańscy, ale bardzo prawdopodobne jest, że za chwilę dołączą do nich również europejskie koncerny;
- tzw. efekt liquid metal – to dokładne ich przeciwieństwo, czyli powłoki bazujące na bardzo drobnych cząsteczkach aluminium, które w ogóle nie dają skrzenia lakieru. Powłoka wygląda bardziej jak jednolity chrom niż typowy lakier metaliczny. Nazwa liquid metal wzięła się stąd, że lakier wygląda podobnie do przelewającej się kropli rtęci. Przy czym stosowanie tych pigmentów nie ogranicza się jedynie do czystych srebrnych kolorów, jest on też podstawą doskonale wszystkim znanego, pięknego koloru pojazdu marki Mazda (46V Soul Red Crystal) – daje on lustrzane odbicie, a druga, bordowa i transparentna, warstwa nadaje ten końcowy efekt, który widzimy.
Osobiście zdecydowanie należę do wielbicieli pięknych i efektownych kolorów – nie tylko jako reprezentant producenta lakierów, ale również wielki fan motoryzacji. Mam nadzieję, że zmiany zachodzące w ostatnich latach będą kontynuowane i za jakiś czas nasze ulice będą zdecydowanie ciekawsze. Zmienić może to też każdy, kupując następny samochód. Nie bójcie się wyróżnić z tłumu szarych, nijakich i podobnych do siebie modeli!
Łukasz Kelar
zastępca dyrektora ds. rozwoju portfolio produktów
Komentarze (0)