W nieustannym pościgu za czystszymi spalinami i mniejszym zużyciem paliwa producenci samochodów robią krok do tyłu – nowoczesne konstrukcje znów zaczęły odczuwalnie spalać olej. Czy oznacza to, że kierowcy są skazani na częste zaglądanie pod maskę i jego dolewanie?
Jeszcze 20 lat temu silnik, który zużywał ponad jeden litr oleju na 1000 km, kwalifikowałby się do remontu, a wyposażony w niego samochód w czasie jazdy zostawiałby za sobą chmurę sinego dymu. Tymczasem dziś wysilone jednostki napędowe zbudowane według zasad downsizingu potrafią także zużywać olej, pracując pod dużym obciążeniem. Dymu nie widać dzięki coraz popularniejszym filtrom cząstek stałych, które pojawiły się także w samochodach z silnikami benzynowymi. Wbrew pozorom to akurat nie jest dobra wiadomość – spalanie oleju powoduje jeszcze szybsze zatykanie się także filtra i tylko pogarsza sytuację kierowców eksploatujących takie auta na krótkich, miejskich dystansach.
To, czy silnik zużywa olej, zależy nie tylko od konstrukcji, ale i od samego oleju. Wprawdzie na rynku dostępne są różne oleje o klasie lepkości zalecanej do danego modelu czy też aprobowane przez samego producenta samochodu (co oznaczono na etykiecie opakowania), ale nadal olej olejowi nierówny.
- Zużycie oleju przez nowoczesny silnik zależy od lepkości oleju w 100 stopniach Celsjusza. Im jest ona wyższa, tym mniej oleju zostaje na tulei cylindra, bo pierścienie tłoka w mniejszym stopniu wpychają olej do komory spalania – tłumaczy Rafał Kobza, starszy specjalista ds. szkoleń w firmie LIQUI MOLY Polska.
Dobrej jakości olej jest doskonale przystosowany do warunków pracy panujących w silnikach z bezpośrednim wtryskiem – zarówno benzynowych, jak i zasilanych olejem napędowych. Prawie wszystkie takie jednostki napędowe są turbodoładowane, a trzeba pamiętać, że olej nie tylko smaruje, ale i chłodzi rozgrzaną turbosprężarkę. Wysoka temperatura przyczynia się do szybszej degradacji oleju, a im bardziej traci on swoje właściwości, tym więcej spala go silnik.
- Zastosowanie środka CeraTec firmy LIQUI MOLY powoduje obniżenie tarcia w silniku i zmniejszenie temperatury oleju, co przyczynia się do redukcji spalania go przez silnik – zapewnia Rafał Kobza. Także styl jazdy ma na to wpływ, gdyż nowoczesne silniki premiują ekojazdę. Z kolei agresywne wkręcanie silnika na obroty, aż do odcięcia dopływu mieszanki paliwowej, prowadzi właśnie do wzmożonego zużycia paliwa.
Posiadacze nowoczesnych aut muszą sobie przypomnieć o nawyku sprawdzania poziomu oleju, nawet jeśli samochód wyposażony jest w elektroniczny wskaźnik. Kierowcy nie tylko zapomnieli, że należy to robić, ale bardzo często nie potrafią tego zrobić prawidłowo. Przede wszystkim dziś sprawdzamy poziom oleju na ciepłym silniku – wystarczy odczekać 3-4 minuty po wyłączeniu silnika.
- Po upewnieniu się, że samochód stoi równo, wyciągamy bagnet, wycieramy z niego olej, wsuwamy go z powrotem i wyciągam ponownie. Bagnet można ustawić poziomo dla wygodniejszego odczytu, ale nie należy ustawić go rączką w dół, bo wtedy olej spłynie i to zafałszuje wynik. Poziom oleju powinien być w połowie pomiędzy oznaczonym minimum i maksimum – instruuje Rafał Kobza.
Taki pomiar trzeba wykonać co 2-3 tys. km. W razie potrzeby dolewamy ok. pół litra oleju identycznego z zastosowanym w silniku. Olej uzupełniamy jednak na zimno, by uniknąć powstania naprężeń termicznych w głowicy silnika, co może się skończyć kosztowną naprawą.
Komentarze (0)