Paliwa i oleje

7 miesięcy temu  06.05.2024, ~ Michał Żak - ,   Czas czytania 4 minuty

Nowy KPEiK zazieleni sektor paliwowy?

Ważą się losy polskich planów strategicznych do 2030 r. Jeśli wierzyć ostatniej deklaracji wiceministra klimatu i środowiska Miłosza Motyki, to już w maju do konsultacji przedstawiony będzie ambitniejszy scenariusz Krajowego planu na rzecz energii i klimatu. Co na pewno powinno się w nim znaleźć? Gdzie nie domaga obecna, bazowa propozycja?

W lutym rząd przedstawił Komisji Europejskiej bazowy scenariusz KPEiK. Nie było tajemnicą, że Polska musiała wysłać cokolwiek, żeby tylko uniknąć kar – była już mocno spóźniona z uaktualnieniem planu z 2019 r., który Komisja miała otrzymać w zeszłym roku.

Tymczasem Krajowe plany na rzecz energii i klimatu to złożone, ważne dokumenty pokazujące Wspólnocie, jak państwo widzi swoją politykę energetyczną w danym okresie. Powinny opisywać przewidywany kształt miksu energetycznego, plany obniżania emisji gazów cieplarnianych oraz strategię rozwoju OZE. Co prawda ułożenie bazowego KPEiK wystarczyło do zakończenia procedury naruszeniowej, ale to zdecydowanie za mało, żeby Polska na serio wywiązała się z unijnego obowiązku. To też za mało, żeby odetchnąć z ulgą i uznać, że mamy wreszcie wiarygodną, realną strategię. W rządzie trwają prace nad docelowym dokumentem. Nowa wersja musi przejść poważną korektę.

Tego nie może zabraknąć w nowym KPEiK

– Podstawowym brakiem w KPEiK jest zupełne pominięcie biometanu. Nie ustalono żadnego celu dla tego odnawialnego źródła energii. Nie przyznano mu żadnej roli. A powinno się to wydarzyć z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na polski potencjał produkcji biometanu (mogłaby ona sięgać rocznie nawet 8 mld m3, czym zaspokoiłaby ⅓ krajowego zapotrzebowania na gaz ziemny). Po drugie biometan może realnie zazielenić polską energetykę i sektor paliwowy. Być może równolegle do KPEiK powinna powstać strategia biometanowa na wzór istniejącej strategii wodorowej. Należy pamiętać, że biometan łatwo wykorzystywać i dystrybuować z uwagi na istniejącą już w Polsce infrastrukturę. Do transportu i dystrybucji nadaje się zaplecze wykorzystywane obecnie przez gaz ziemny. Biometan de facto niczym się nie różni od błękitnego paliwa poza oczywiście faktem, że jest zeroemisyjny i odnawialny – zaznacza dr Lech Wojciechowski, kierownik zespołu badań i strategii w firmie DUON, która należy do Polskiej Organizacji Biometanu (POB).

Polska Organizacja Biometanu od 1,5 roku stara się utorować w Polsce drogę biometanowi. W marcu organizacja wezwała resort klimatu i środowiska do aktualizacji KPEiK. Wśród postulatów znalazły się m.in.: wyznaczenie celu produkcji biometanu na rok 2030 na poziomie 2 mld m3, ułatwienie procesu inwestycyjno-budowlanego instalacji wytwarzających biometan, wprowadzenie rozwiązań, które pozwolą na lepszą integrację instalacji wytwarzających biometan z sieciami gazowymi.

Zielony hurraoptymizm do poprawki

Z jednej strony mamy w KPEiK poważne braki, a z drugiej szereg mało realnych założeń, które powinny przejść w maju solidną weryfikację. Przyjrzyjmy się tylko wybranym aspektom, tj. wodorowi.

Do 2030 r. w Polsce będzie zarejestrowanych prawie 1,5 mln pojazdów elektrycznych i hybrydowych, w tym ponad 4,5 tys. stanowić mogą zeroemisyjne autobusy miejskie (wodorowe i elektryczne). Do końca dekady w Polsce może być zarejestrowanych około 6 tys. pojazdów napędzanych wodorem.

– Wodór to bardzo nośny temat, ale wciąż obarczony dużą niepewnością. Wydaje się, że z punktu widzenia efektywności energetycznej pojazdy wodorowe pozostawiają jednak wiele do życzenia. Wykorzystanie wodoru do napędu pojazdów wymaga dwóch konwersji elektrolitycznych, które zmniejszają efektywną ilość wykorzystanej energii pierwotnej. To powoduje, że zasilanie to jest dość drogie, choć wizja samochodu emitującego wodę od dawna rozpala wyobraźnię. Drugim problemem jest dostępność zielonego wodoru. Na dziś możliwości zasilania pojazdów zielonym wodorem w Polsce są bardzo ograniczone i bez dużej zmiany w zakresie mocy wytwórczych OZE zbyt wiele w tym obszarze się nie zmieni – wyjaśnia dr Wojciechowski.

Niedoszacowana rola gazu ziemnego

Jak czytamy w bieżącym KPEiK popyt na gaz ziemny nie ulegnie spadkowi wcześniej niż w 2030 r., kiedy to przypadnie szczyt zapotrzebowania. Prognoza jest trafna, ale tylko częściowo.

– Z całą pewnością popyt na gaz do roku 2030 nie ulegnie zmniejszeniu – szczególnie w polskiej gospodarce. Spodziewamy się zakończenia do tego czasu inwestycji w elektrownie gazowe, które mogą wręcz zwiększyć konsumpcję gazu w Polsce. Owszem, po roku 2030 możemy mieć do czynienia ze zmniejszeniem konsumpcji indywidualnej gazu na cele grzewcze, ale jednocześnie będzie wzrastać konsumpcja gazu w obszarach energetyki zawodowej i przemysłowej – zauważa dr Wojciechowski.

To w sumie chybione założenie o spadku popytu na gaz po 2030 r. – przy kompletnym pominięciu biometanu – dobrze obrazuje brak pomysłu na sprawny miks energetyczny. A przecież gaz ziemny i biometan mogłyby być bezpiecznym, stabilnym duetem, póki energetyka jądrowa nie nabierze rozpędu.

– W dokumencie na szczęście pojawia się deklaracja utrzymania stabilnego krajowego poziomu wydobycia błękitnego paliwa (w zeszłym roku pokrywało ono ok. ¼ zapotrzebowania na gaz), ale jednocześnie brakuje nadania mu funkcji paliwa przejściowego, które towarzyszyłoby rozwojowi rynku biometanu. Oba paliwa mogą być wobec siebie komplementarne – uważa dr Wojciechowski.

Fot. Polska Organizacja Biometanu

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony