Zgodnie z zasadą, że jeżeli naprawiamy jedno, to nie psujmy drugiego, po rozładowaniu powinniśmy taki akumulator doprowadzić do dobrego stanu. Stosując proces odsiarczania nie tylko przywracamy sprawność (czyli naprawiamy to, co sami zepsuliśmy), ale również poprawiamy lub inaczej doprowadzamy do lepszej kondycji dany akumulator. Odsiarczanie polega na przepuszczaniu prądu pulsacyjnego, co oznacza ładowanie i po chwili rozładowanie. Wielkość prądu dobierana jest na podstawie pojemności akumulatora. Ale nie sposób samemu ręcznie stosować metodę impulsowego ładowania, skutecznie oczyszczającego płyty i likwidujące proces zasiarczenia. Do tego potrzebna jest dobra ładowarka. Jedną z lepszych, o światowej renomie, jest Keepower firmy Inelco. Specjaliści tej firmy starają się sprzedawać ładowarki maksymalnie zautomatyzowane i z podglądem wartości elektrycznych, czyli co się dzieje z ładowanym akumulatorem. Widzimy jaki jest prąd ładowania, jak zachowuje się napięcie, a więc widzimy fazę przeprowadzanego procesu. Takie zobrazowanie pracy ładowarki uczy nas procesów zaprojektowanych przez konstruktora ładowarki (a to oznacza najnowszego stanu nauki). Po podłączeniu akumulatora, w każdej chwili możemy zobaczyć jak się zachowuje konkretny akumulator. Każda faza, a dokładniej czas trwania każdej fazy, uwarunkowany jest zachowaniem się danego akumulatora. A właśnie ten czas trwania poszczególnych procesów pozwala nam na określenie kondycji akumulatora. Ogólnie rzecz biorąc, im szybciej przebiegną procesy, tym lepszy jest stan akumulatora.
Ciekawa jest też praktyka ze starymi akumulatorami, przeznaczonymi do wywiezienia do punktu skupu akumulatorów. Mając dobrą ładowarkę, możemy spróbować pobudzić do życia akumulatory przeznaczone do wyrzucenia. Z kilku takich akumulatorów, po przeprowadzeniu całej automatycznej procedury, na pewno znajdzie się chociażby jeden, który zacznie normalnie pracować. Może on służyć w warsztacie jako akumulator rezerwowy. Nie dysponując odpowiednim sprzętem do ładowania, najprawdopodobniej przyczyniamy się do niszczenia akumulatora. Przypadkowo dobrana wartość prądu to ładowanie za dużym lub za małym prądem, czyli ogólnie nieodpowiednim prądem. Sami nie jesteśmy w stanie i przede wszystkim nie mamy czasu na ustawianie i kontrolowanie procesu ładowania. Godzina naszej pracy na pewno jest o wiele więcej warta niż czuwanie przy ręcznej ładowarce. Powracając do faz ładowania, wszelkie badania teoretyczne i praktyczne wskazują, że ładowanie zasadnicze powinno przebiegać stałym prądem, wtedy następuje wzrost napięcia akumulatora. A dopiero potem powinna być faza zwana nasycaniem, w której dokładnie odwrotnie (niż w poprzedniej fazie) powinno być utrzymane stałe napięcie, a wtedy prąd ładujący maleje. Przecież takich procesów nikt ręcznie nie przypilnuje. Kolejna typowa sytuacja jest wtedy, kiedy musimy akumulator, będący w stanie głębokiego rozładowania, szybko pobudzić do życia. Takie przypadki, wraz ze zbliżającą się jesienią i zimą, będą się coraz częściej zdarzały. Zazwyczaj ustawiamy ładowarkę na maksymalny prąd i czekamy na skutek naszego działania. Ładowarki Keepower robią to w inteligentny sposób. Maksymalny prąd próbujący pobudzić akumulator jest podawany przez pół godziny. Po tym czasie sprawdzane jest napięcie czy można już przejść do ładowania normalnego. Jeżeli nie, to urządzenie ponawia próbę, maksymalnie do czterech razy. Po próbach, które nic nie dały, sygnalizowany jest błąd. I znowu możemy się odwołać do automatyzacji procesu. Próby trwają w sumie dwie godziny, ale bez naszego udziału. A my mamy pewność, że nie doprowadzimy do niepożądanych skutków, bo co pół godziny jest przeprowadzany test akumulatora. A więc w tym momencie, kiedy wreszcie akumulator obudzi się, natychmiast „nie psujemy” go dalszym dużym prądem, tylko w zależności od podanej na początku pojemności, dobierana jest wartość nominalnego prądu i przechodzimy do ładowania jak najbardziej naturalnego.
Do ciekawostek pomagających na zrozumienie procesów zachodzących podczas ładowania należy możliwość podejrzenia w każdej chwili wielkości ładunku elektrycznego w amperogodzinach, jaki dostarczany jest do akumulatora. Należy podkreślić, że nie jest to całkowita wartość ładunku akumulatora, ale chwilowa wartość przekazywana z ładowarki do akumulatora. Obserwacje tego ładunku pozwolą nam na zrozumienie takich pojęć jak nasycanie czy ładownie zachowawcze. Podczas wielu prac warsztatowych zapłon musi być przez cały czas włączony. Słabszy akumulator już po kilkunastu minutach zaczyna obniżać napięcie. Wiele tematów nie możemy wtedy w ogóle przeprowadzić, na przykład adaptacji przepustnicy. Mając porządną ładowarką, przechodzimy do procesu ładowania zachowawczego. Jak napięcie spadnie poniżej 12,6 V, automatycznie rozpocznie się dostarczanie ładunku elektrycznego z ładowarki. Daje to sto procent pewności, że z powodu spadku napięcia nie zostaną zakłócone żadne procesy naprawcze przeprowadzane przez nas. Przecież każdy z nas miał problemy z wykasowaniem błędów, na przykład w Air Bag, z powodu spadku napięcia, pomimo nienaprawiania tego układu. Niektóre sterowniki od poduszek, w skrajnych przypadkach, mogą wpisać sobie błędy, których normalnym skanerem nie wykasujemy. Wiele razy badamy napięcie w różnych miejscach i obserwujemy wynik badania w woltach. W jednym momencie mamy 12,5 V, a za chwilę 11,9 V. Wtedy nie jesteśmy pewni czy taki wynik jest spowodowany spadkiem napięcia akumulatora, czy wystąpieniem rezystancji na tej konkretnej drodze. O ileż łatwiejsze jest badanie z zachowaniem stałego napięcia. W sumie, przyglądając się pracy elektryka samochodowego, można nawet powiedzieć, że jeżeli naprawa trwa powyżej godziny, to dla spokoju powinno się podłączyć właśnie taką inteligentną ładowarkę, na przykład Keepower firmy Inelco.
Mikołaj Słupski
Postój i naprawa samochodu w warsztacie samochodowym prowadzi często do wyładowania akumulatora. Nawet pół dnia pracy, przy włączonej lampce wnętrza kabiny pasażerskiej lub bagażnika, może słabszy akumulator rozładować do takiego stanu, że uruchomienie silnika będzie niemożliwe. Wrażliwa elektronika, w związku ze słabym napięciem może ulec uszkodzeniu. Słabszy i wieloletni akumulator możemy doprowadzić do poważnego wyczerpania. A taki stan nazywamy głębokim rozładowaniem. Z punktu widzenia chemicznego źródła prądu nastąpił na pewno proces zasiarczenia. A to oznacza tworzenie się siarczanu ołowiu, który po pewnym czasie krystalizuje się. Skrystalizowany siarczan ołowiu skutecznie zmniejsza pojemność akumulatora.
Komentarze (0)