W tym roku mija setna rocznica rozpoczęcia produkcji żarówek w Pabianicach. Obchody jubileuszu są pretekstem nie tylko do przypomnienia zawiłej historii, ale i ogłoszenia ważnych planów, których realizację już rozpoczęto.
Odzyskanie przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli wiązało się z tytaniczną pracą włożoną w scalanie i odbudowę kraju. Filarem tego przedsięwzięcia była gospodarka, która w tym czasie przechodziła z epoki napędu parowego na energię elektryczną. Dzięki temu prąd stawał się powszechnym źródłem oświetlenia także zakładów pracy, budynków użyteczności publicznej i mieszkalnych oraz infrastruktury miejskiej. To z kolei wymagało masowej produkcji żarówek, na którą miała pomysł grupa sześciu osób: inż. Wiesław Gierlicz – naczelny dyrektor Elektrycznych Kolei Dojazdowych Łódź – Zgierz – Pabianice, inż. Paweł Mackiewicz – naczelny dyrektor Polskich Zakładów Siemens S.A., inż. Tadeusz Sułowski – naczelny dyrektor Towarzystwa Siła i Światło, Oskar Saenger – współwłaściciel fabryki papieru w Pabianicach oraz przemysłowcy inż. Wacław Malinowski i Edward Tempel.
Z ich inicjatywy powstała fabryka w podłódzkich Pabianicach. Szybko zorientowali się, że pozyskanie środków finansowych jest najprostszym wyzwaniem. Poważną przeszkodą okazała się natomiast technologia, a raczej jej brak. Dlatego zdecydowano się na zakup licencji, a najkorzystniejszą ofertę złożyła niemiecka firma Osram. I tak w listopadzie 1921 r. została zarejestrowana nowa spółka. Intratną gałęzią okazała się produkcja żarówek dla prężnie rozwijającej się w Polsce motoryzacji.
Dynamiczny rozwój spółki Polska Żarówka Osram przerwał wybuch II wojny światowej. Niemieckie władze okupacyjne, z uwagi na pochodzenie licencjodawcy, pozwoliły na jej funkcjonowanie pod nową nazwą. Produkcję podporządkowano potrzebom wojska, inwestując jednocześnie w park maszyn i technologie. Wszystko to po odwróceniu się sytuacji na wschodnim froncie zostało zdemontowane i wywiezione w głąb Niemiec.
Już na początku 1945 r. dzięki ogromnemu zaangażowaniu pracowników fabryki pod kierownictwem Kazimierza Kossakowskiego, jednego z przedwojennych dyrektorów, przystąpiono do odbudowy. W marcu przywrócono produkcję, która dość szybko liczona była w milionach sztuk miesięcznie. Nastała też nowa rzeczywistość gospodarcza. Upaństwowiona spółka pod nazwą Pabianickie Zakłady Wytwórcze Lamp Żarowych L-2 weszła w skład Centralnego Zarządu Przemysłu Elektrotechnicznego. Co ciekawe, aby przyspieszyć rozwój technologii, podpisano kolejną umowę, tym razem na 10 lat, z firmą... Philips.
Od tego czasu znacząco poszerzono asortyment, który obejmował zarówno lampy do radioodbiorników, jak i żarówki do latarek, pojazdów mechanicznych, a nawet statków i okrętów. Jednocześnie postawiono na własne rozwiązania, tworząc fabryczny dział badawczo--rozwojowy. Efektem jego działań były między innymi żarówki asymetryczne oraz 24 V do pojazdów ciężarowych, autobusów i maszyn rolniczych.
Wszystko to wymagało rozbudowy hal produkcyjnych, stąd też decyzja o przeniesieniu zakładów, już pod marką POLAM, w nowe miejsce. Wydarzenie to zbiegło się z wyprodukowaniem, licząc od 1945 r., miliardowej żarówki. Wkrótce z Warszawy (z byłej fabryki Philips przemianowanej wówczas na Zakłady imienia Róży Luksemburg) do Pabianic przeniesiono wszystkie linie do produkcji oświetlenia dla motoryzacji.
Koniec lat 80. XX w. przyniósł kolejne zmiany gospodarcze, przede wszystkim zmianę modelu zarządzania z centralnego rozdzielnictwa na samodzielną konfrontację na prawach wolnego rynku. To był trudny czas dla wszystkich przedsiębiorstw w Polsce, z perspektywy czasu podjęto rozważną decyzję o przystąpieniu do Programu Powszechnej Prywatyzacji. Kolejnym krokiem było przekształcenie Pabianic w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa i rozpoczęcie poszukiwań inwestora. Najkorzystniejszą ofertę złożył Philips. Realizację umowy, w dwóch transzach, sfinalizowano w 1997 r.
Utworzona spółka Philips Lighting Pabianice S.A. pozwoliła na transfer nowych technologii i inwestycję w park maszyn. Dynamiczny rozwój szybko uplasował ją w czołówce fabryk należących do tego koncernu. W 2015 r. podjęto decyzję o wydzieleniu z niego grupy Lumileds, która wybrała Pabianice na jedno z głównych centrów biznesowych w Europie. Zintegrowano tu produkcję zarówno komponentów, jak i pełnej gamy oświetlenia halogenowego do pojazdów mechanicznych. Odbiorcą jest rynek OEM i części zamiennych. Jednocześnie wdrożono innowacyjne procesy pakowania, magazynowania i wysyłki międzynarodowej.
Ważne zmiany w działalności Lumileds Poland przyniósł wybuch epidemii koronawirusa. Spółka, stawiając na pierwszym miejscu bezpieczeństwo i zdrowie pracowników, wdrożyła plan utrzymania procesów produkcji i dystrybucji. Dziś wiadomo, że była to kluczowa decyzja, bowiem wzrost użytkowania własnych pojazdów przełożył się proporcjonalnie na popyt na części zamienne. Za takie należy uznać żarówki halogenowe, które były, są i w kolejnych latach będą podstawowym źródłem oświetlenia.
Obecna sytuacja przyczyniła się też do przeniesienia do Polski części produkcji z... Chin. W ostatnich miesiącach powstała zupełnie nowa przestrzeń – miejsce do seryjnej produkcji modułów Luxeon Go. W portfolio pabianickiej fabryki jest to przysłowiowa perła w koronie. Po raz pierwszy w Polsce – w ramach globalnego koncernu Lumileds – zaczęto bowiem produkcję ultranowoczesnego źródła światła LED. Z przeznaczeniem na pierwszy montaż we wszystkich typach pojazdów mechanicznych. Fakt ten u progu drugiego stulecia działalności wyznacza nowy kierunek rozwoju pabianickiej fabryki.
Komentarze (0)