Podnośniki zyskują duże uznanie z uwagi na możliwość aranżacji przestrzeni serwisu. Gdy nie są potrzebne, można postawić je w kąt i cieszyć się bezpieczną pracą na równej powierzchni. Podnośniki kolumnowe zyskują uznanie za możliwość regulacji wysokości pracy – w przeciwieństwie do kanałów nie jest ona stała. Dzięki temu pracownik może wykonywać pracę w bardziej ergonomicznych warunkach. Takie zalety doceniane są zwłaszcza w warsztatach zajmujących się szerokim spektrum napraw i to bardzo elastycznych. Wadą podnośników jest ich liczba, jaka jest potrzebna do obsługi większej grupy pojazdów jednocześnie. Jeżeli zachodzi taka sytuacja, to biorąc pod uwagę, że pod każde koło pojazdu potrzebny jest podnośnik, może nie być łatwo. Wiąże się to nie tylko z kosztem zakupu kolejnych urządzeń, ale także z koniecznością wygospodarowania powierzchni do ich składowania. Poza tym nie wszystkich napraw da się dokonać za pomocą podnośnika kolumnowego – zwłaszcza napraw zawieszeń.
Przy adaptacji serwisu do napraw pojazdów ciężkich konieczne będzie wzmocnienie lub wymiana posadzki na nową. Istniejąca podłoga może nie wytrzymać punktowych nacisków podnośników. Czynnikiem ograniczającym lub wykluczającym udział podnośników w serwisie może być także sufit, a dokładniej jego wysokość nad posadzką. Jeżeli jest to wartość poniżej 7 metrów, zastosowanie podnośników mija się z celem. Przy wysokości ciężarówki lub autobusu (4 metry) dwa metry na wysokość roboczą podnośnika to minimum. A biorąc pod uwagę instalacje podsufitowe (oświetlenie, wentylacja, ogrzewanie itp.), które mają w zwyczaju znajdować się niżej niż sam sufit, wynika, że hala powinna mieć nawet 8 metrów wysokości wewnętrznej. Ma to niebagatelny wpływ na koszty drożejącego ogrzewania. Czy kanał jest lepszy?
Zaletami kanału są bezobsługowość oraz prostota konstrukcji. Poza przykrywaniem otworu w ramach BHP kanał nie wymaga innych szczególnych zabiegów. Można na nim postawić nawet kilka pojazdów jednocześnie i szybko je przemieścić. W kanałach można zorganizować zaplecze narzędziowo-materiałowe, dobre oświetlenie. Kanały nie wymagają przeglądów, takich jak podnośniki i z reguły funkcjonują bez potrzeby wymiany przez całe życie warsztatu. Mają jednak wady, które znane są od lat. Są to m.in. wilgoć i zimno gromadzące się w zagłębieniu. Szkodzą one serwisantom, ale także samemu obiektowi. W kanale gromadzą się też ciężkie, szkodliwe gazy, a niscy pracownicy muszą wspomagać się różnej maści podwyższeniami, aby dokonać naprawy. Oczywiście są też kanały modułowe, wyposażane w układy ogrzewania i wentylacji, ale są to rozwiązania drogie i dobre na etapie budowy obiektu. Niektórych autobusów nie da się obsłużyć na kanale. Są to z reguły autobusy miejskie, gdyż zastosowane w nich skrzynie biegów są wymontowywane wyłącznie od spodu. Pojazd trzeba unieść na wysokość, aby opuścić skrzynię na podest roboczy. Kanał stwarza także niebezpieczeństwo wypadków, a nie zawsze jest możliwość jego przykrycia.
Odwieczna walka podnośnika z kanałem trwa nadal, ale doświadczenie pokazuje, że jedynie zastosowanie obydwu systemów naraz jest w stanie zakończyć ten konflikt z korzyścią dla serwisu i jego klientów.
Pewnym kompromisem usiłującym pogodzić zalety podnośnika i kanału jest układ podpodłogowych podnośników kolumnowych. Chowane na równi z posadzką nie przeszkadzają, gdy są niepotrzebne. Są to jednak urządzenia kosztowne, opłacalne jedynie na etapie budowy nowego serwisu. Czy jest więc jakiś idealny kompromis?
Tak, powszechnie stosowana w wielu warsztatach kompilacja obu systemów – kanałowego i podnośnikowego. Najczęściej wygląda to tak, że na jednym stanowisku, przez całą jego długość zastosowano kanał naprawczy, a na drugim podnośniki kolumnowe. Dodatkowo, na kolejnym miejscu pracy przygotowano wyłącznie płaską posadzkę do napraw w poziomie zero. W ten sposób funkcjonuje wiele autoryzowanych sieci serwisowych światowych koncernów wytwarzających ciężarówki i autobusy. Podział na trzy poziomy napraw pozwala wykorzystać zalety każdego z systemów, zredukować ich wady i zapewnić elastyczność. Na kanałach dokonywane są wówczas np. naprawy podwozi, spuszczanie oleju. Na podnośnikach chociażby wymiany wałów napędowych, a na płaskiej powierzchni naprawy silników czy blacharskie. Działając taką metodą, można także ograniczyć większą wysokość hali tylko do stanowiska z podnośnikami. Jak widać, wskazuje to na kierunek rozwoju przy rozbudowie lub adaptacji serwisu.
Odwieczna walka podnośnika z kanałem trwa nadal, ale doświadczenie pokazuje, że jedynie zastosowanie obydwu systemów naraz jest w stanie zakończyć ten konflikt z korzyścią dla serwisu i jego klientów.
Łukasz Łubnau
Komentarze (0)