Pierwszy powód to wzrost oczekiwań klientów. Wielu z nich doceni (także finansowo) naprawę wykonaną na drodze, o ile jest krótsza niż w warsztacie. Ponadto, przy obecnym poziomie technologicznym trudno samemu dokonać naprawy pod gołym niebem i bez zaplecza technicznego. Także zastrzeżenia gwarancyjne na szereg podzespołów wykluczają samodzielne majsterkowanie. W takich przypadkach mobilny serwis jest jak znalazł. Dobrze wyposażony samochód warsztatowy i wykwalifikowany technik na jego pokładzie to podstawa sukcesu w terenie. Jednak wspomniana technologia ma też drugie oblicze medalu – znaczące skomplikowanie różnych elementów częstokroć utrudnia wykonanie zabiegu na drodze lub nawet całkowicie go uniemożliwia. Jedynym wówczas rozwiązaniem jest odholowanie pojazdu do serwisu stacjonarnego. Tylko czym i jakimi kryteriami się kierować przy jego wyborze?
Pojazdy pomocy drogowej możemy podzielić na trzy grupy – ruchome warsztaty, pojazdy ewakuacyjne, holowniki. Ponadto, w każdej z tych grup istnieją podziały masowe i węższe specjalizacje. Jeżeli serwis nie ma doświadczenia w zakresie pomocy drogowej, należy rozpatrzyć jeszcze pięć innych czynników: zakres pracy w terenie, uprawnienia pracowników, zasięg działania, częstotliwość wyjazdów oraz „kaliber” masowy klientów.
Zakres pracy w terenie
Podstawowe pytanie w tej materii brzmi: jakich usług chcę się podjąć na drodze? Oczywiście, najlepsza jest bogata gama, ale ma swoją cenę. Dublowanie narzędzi i zapasu części, duży ciężar, większe zużycie paliwa i niepełne wykorzystanie potencjału naprawczego to koszta takiego „szwajcarskiego scyzoryka”. Warto przeanalizować jaką grupę usług trzeba wykonać na drodze i jakiej poszukują klienci. Z reguły będą to proste naprawy mechaniczne, elektryczne, wymiana uszkodzonych lub zużytych komponentów czy naprawy opon itp. Poważne zabiegi naprawcze często wymagają lepszych warunków dla pojazdu, klienta i serwisanta, a takie jest w stanie zapewnić tylko stacjonarny warsztat. Rozsądne będzie zastosowanie szafek narzędziowych na kółkach lub walizek, aby na daną akcję zabrać tylko to, co jest potrzebne lub co może się ewentualnie przydać. Jaki pojazd należy wówczas wybrać jako bazę? Praktyka pokazuje, że najlepiej sprawują się w tej roli współczesne pojazdy dostawcze o nadwoziach integralnych (furgony, „blaszaki”). Gama takich samochodów jest bogata, ale warto zwracać uwagę na kilka szczegółów. Pierwszy to wysokość wnętrza – powinno ono zapewnić pracę w wyprostowanej pozycji stojącej. Ważne są także wygodne i bezpieczne stopnie wejściowe, rozmiary klamek, blokady otwartych drzwi. Istotne jest także pochylenie ścian bocznych. W wielu pojazdach starszych generacji boczne ściany furgonu wraz ze wzrostem wysokości wnętrza zaczynają się ze sobą zbiegać, powodując na wysokości głowy „ciasnotę”. Trudno też w takim wnętrzu zamontować szafki narzędziowe. Meble warsztatowe oferowane są w bogatej gamie przez kilkunastu producentów. Najtrwalsze są wersje stalowe i aluminiowe. Dobrze jest zwrócić uwagę na maksymalną dopuszczalną masę holowanej przyczepy. Jeżeli przekracza 2000 kg, będzie z tego pociecha, gdy zaprzęgniemy do furgonu przyczepę-lawetę, ale wówczas trzeba pamiętać o prawnych aspektach takiego zestawu. Większości serwisów specjalizujących się w naprawach pojazdów osobowych wystarczy laweta o dopuszczalnej masie całkowitej 3,5 tony. Ale masa „osobówek” wzrasta, zwłaszcza popularnych SUV-ów, czy samochodów terenowych i ładowność autolawety na poziomie 2000 kg zaczyna nie wystarczać. Nawet jeżeli ograniczymy się do obsługi pojazdów osobowych i dostawczych, można szybko wejść do „ciężarowego” segmentu prawa – wystarczy podjąć się holowania w pełni załadowanego „dostawczaka”. Jak na razie, niewiele pomagają ażurowe konstrukcje lawet czy stopy aluminium z jakich je wykonano.
Uprawnienia serwisanta to także jego kwalifikacje jako kierowcy
Posiadanie kategorii B to standard, ale warto zdobyć również kategorię E, z uwagi na ww. możliwość holowania lawety. Jednak wyższa kategoria to już „wyższa szkoła jazdy”, z uwagi na koszta i obciążenia prawne, czyli szkolenia okresowe, opłaty drogowe, kontrolę czasu pracy kierowcy-serwisanta. W tym ostatnim elemencie nie zawsze uda się dokonać wybiegu, rejestrując pojazd ciężarowy (lub zespół pojazdów) jako specjalny i tym sposobem ominąć konieczność instalacji oraz obsługi tachografu. Gdy zapragniemy korzystać z żurawia hydraulicznego, jako narzędzia załadunku pojazdów, także spotkamy się z koniecznością odbycia szkolenia i zdobycia uprawnień do obsługi urządzenia dźwigowego. Do rachunku należy także dodać obowiązkowe przeglądy Urzędu Dozoru Technicznego. Gdy w ramach serwisu prowadzimy transport ciężarowy (lawetą), musimy posiadać licencję (gdy transport wykonujemy odpłatnie) lub stosowne pozwolenia na transport na własny użytek. Wszelkie zaniedbania w tym zakresie obciążone są karami nawet do 5000 zł. Zasięg działania pomoże nam podjąć kilka ważnych decyzji. Jeżeli trudnimy się wyłącznie naprawami, po których klient ponownie rusza w drogę, sprawa jest prosta. Natomiast, jeżeli wachlarz usług dotyczy odstawienia pojazdu klienta pod wskazany adres, zaczynają się utrudnienia. O ile auto zastępcze w 90% rozwiązuje sprawę, to jego brak ją mocno komplikuje. Bo co zrobić z pasażerami pojazdu? A jeżeli klient zażyczy sobie transport do oddalonego miejsca zamieszkania? W kabinie lawety znajdzie się miejsce dla 1-2 osób. Dlatego pewnym rozwiązaniem są kabiny załogowe mieszczące do 6-7 osób. Jednak „mszczą się” mniejszą ładownością i krótszą powierzchnią ładunkową. Inną sprawą jest dłuższy wyjazd – gdzie ma zanocować kierowca lawety? Kabiny pojazdów do 3,5 tony są zbyt wąskie, aby umieścić w nich leżankę, dlatego ciekawym rozwiązaniem są plastikowe kabiny dachowe. Można je zastosować także na pojazdach ciężarowych z kabinami dziennymi.
Częstotliwość pracy generuje inne dylematy
Są nimi potrzeby transportowe oraz organizacja pracy. Dalekie usługi lawetą czy kilka zleceń w tym samym momencie mogą skłaniać do rozbudowy floty pojazdów pomocy drogowej. Nie zawsze jest to dobre rozwiązanie, zwłaszcza, gdy pojazdy chcemy kredytować lub leasingować. Bardziej doświadczeni „holownicy” stosują autolawety z przyczepami-lawetami jako alternatywę dla kilku pojazdów samochodowych. Innym, ciekawym rozwiązaniem są także platformy piętrowe i podnośnik „widelec”. Dzięki takiej konfiguracji można podjąć nawet 3 samochody osobowe lub 2 osobowe i jeden dostawczy.
Kaliber to ważne kryterium wyboru
Największe dylematy będą mieli właściciele warsztatów ogólnych, serwisujących pojazdy osobowe, dostawcze, ciężarówki i autobusy. Z reguły w ich wypadku konieczne będzie posiadanie kilku pojazdów do różnych zadań. Poszukiwanie „złotego środka” jest po prostu trudne i najczęściej kończy się na kompromisie. Modelem zbliżonym do ideału jest autolaweta z kabiną załogową o masie całkowitej 15 ton z podnośnikiem okularowym. Takim pojazdem można obsłużyć wszystkie typy pojazdów, ale będzie wymagał dobrego projektu i doświadczonego konstruktora. Będzie też kosztowny – w zakupie i eksploatacji. W przypadku najcięższych pojazdów może się też okazać, że nie obejdzie się bez ciężkiego holownika, a takie z reguły są w posiadaniu firm wyspecjalizowanych wyłącznie w tego typu usługach. Nawet wielkie sieci autoryzowanych serwisów ciężarówek i autobusów korzystają z holowników zewnętrznych – tak jest taniej i bardziej profesjonalnie. Dlatego przeciętny wielkością serwis, nawet o szerokim spektrum usług i równie szerokiej gamie obsługiwanych pojazdów, zleci usługę takim fachowcom. Zwłaszcza, gdy pojazd uległ poważnemu wypadkowi.
Jak widać, dylematów jest sporo. Jednak z uwagi na rosnący segment rynku usług wyjazdowych, warto poważnie je przeanalizować. Nawet jeżeli nie uda się znaleźć idealnego rozwiązania lub konieczny stanie się zakup kilku różnych pojazdów, jest to ruch we właściwym kierunku.
Łukasz Lubnau
Komentarze (0)