Ciągniki terminalowe mierzą się z różnymi ciężkimi zadaniami. Są mocno obciążone: ładunkiem, odpowiedzialnością i presją czasu
Globalna logistyka wymaga dedykowanych rozwiązań, a wielkie korporacje TSL szybko aplikują systemy transportowe sprawdzone w innych miejscach. Dzięki temu operatorom udaje się zoptymalizować czas transportu i zredukować koszty. Przykładem są pojazdy terminalowe – ciężarówki, które rzadko można spotkać poza portami.
Czasy, gdy rozładunek statku trwał wiele dni, a towar trafiał do portowego magazynu, to już przeszłość. Ładunki drobnicowe są skonteneryzowane, a magazyn – i to tylko tymczasowy – stanowią pudła kontenerów morskich. Rzadkością jest, że ciężarówka je przewożąca podjeżdża pod burtę statku, jak na starych zdjęciach. Dziś zatrzymuje się ona z dala od nabrzeża, na rozległych połaciach terminali kontenerowych. Trasę burta – ciężarówka obstawia kilka maszyn i pojazdów. Na pewno będzie to suwnica kontenerowa lub żuraw portowy, wóz bramowy lub wóz kontenerowy i ciągnik terminalowy. Ten ostatni to przykład bardzo ciekawej konstrukcji, rzadko spotykanej w zewnętrznych warsztatach.
Taki sam, tylko że inny…
Zadaniem ciągników terminalowych jest poziomy transport kontenerów, naczep, nadwozi wymiennych w portach, centrach logistycznych i przemyśle. Najpopularniejsza wersja to ciągnik siodłowy, ale od tego, co znamy z ulic i autostrad, mocno się różni. Ciągnik terminalowy przeznaczony do obsługi naczep przystosowany jest do szybkiego podejmowania pojazdów ciągnionych.
Po pierwsze, ma unoszone siodło. Dzięki temu może podejmować swobodnie stojące naczepy o różnej wysokości czopa królewskiego, bez potrzeby wychodzenia kierowcy z kabiny w celu regulacji nóg podporowych naczepy. Ponadto unoszone siodło pozwala pominąć żmudny proces podnoszenia lub opuszczania nóg – dzięki dużej wysokości podnoszenia można transportować naczepy z wysuniętymi nogami.
Po drugie, ciągnik terminalowy ma przeszkloną kabinę dzienną ułatwiającą obserwację i manewrowanie w portach. Takiej widoczności nie oferuje żadna inna kabina typowej ciężarówki.
Po trzecie, z racji specjalnej konstrukcji szoferki ciągnikiem terminalowym doskonale się jeździ do przodu i do tyłu – wystarczy obrócić stanowisko pracy o 180°. Zajmuje to kilka sekund, a zdecydowanie poprawia widoczność. Ponadto konstrukcja kabiny pozwala szybko udać się do miejsca zapinania przewodów pneumatycznych i elektrycznych naczepy bez potrzeby schodzenia z ciągnika – to nie tylko ogromna oszczędność czasu, ale gwarancja ograniczenia liczby kontuzji wśród kierowców.
Ciągniki terminalowe charakteryzują się dużą nośnością i przyspieszeniem, a także mocą. W terminalach zwykłe ciągniki szosowe nie mają z nimi szans. Czas wymiany naczepy to zaledwie kilkanaście-kilkadziesiąt sekund.
Praca ciągnika terminalowego
Kolejną różnicą w stosunku do klasycznego ciągnika siodłowego z naczepą jest czas pracy. Jockeye, jak nazywają je Amerykanie, pracują 24 godziny na dobę – tak jak port, centrum logistyczne lub fabryka. Zawsze poruszają się po tym samym terenie, chociaż zdarzają się przypadki wyjazdów „na miasto” np. z naczepą do blisko położonego klienta lub filii.
Z uwagi na stały obszar pracy bardzo często ciągniki terminalowe są elektryfikowane. Łatwo też przewidzieć dla nich pracę na następny dzień, a teren portu daje możliwość budowy stacji ładowania akumulatorów. Wymaga to co prawda zmiany w grafikach pracy, ale wielu operatorów portów stara się redukować emisję zanieczyszczeń do atmosfery i coraz chętniej inwestuje w elektryczne środki transportu.
Awarie w porcie
Środowisko pracy ciągników terminalowych jest zarówno komfortowe, jak i surowe. Jakość nawierzchni jest z reguły dobra lub bardzo dobra, brakuje wzniesień i zanieczyszczeń uszkadzających ogumienie. Jednak częste zatrzymania i ruszanie pod dużym obciążeniem mocno wpływają na opony. Dodatkowo uderzenia ładunkami przy załadunku, a czasami przeładowane kontenery są przyczyną szybkiego zużycia opon. Należy też wspomnieć o zasoleniu. Woda morska, także w postaci pary – to chleb powszedni w portach. Niszczy ona kord w oponach oraz dociera do wewnętrznych struktur ciągników.
Kolejne źródło usterek to instalacje elektryczne i elektroniczne pojazdów. Oprócz wspominanej wilgoci szkodzą im mróz i duża rotacja kierowców, którzy z racji nawału pracy nie mają tak długich przerw jak ich koledzy w transporcie drogowym, w trakcie których odruchowo sprawdzają stan techniczny pojazdów. Dlatego konieczne są systemowe kontrole techniczne, check-listy oraz wypracowana kultura techniczna, aby zapewnić niezawodność środków transportu. Dużą szansę na wyższą jakość codziennych inspekcji daje elektryfikacja ciągników terminalowych. Czas ładowania stwarza dodatkową przestrzeń, którą warto wykorzystać.
Obciążony układ napędowy jest następny na liście awarii – zwłaszcza automatyczne skrzynie biegów, które często pracują w systemie start-stop – po krótkim postoju muszą intensywnie pracować, aby za chwilę znowu się zatrzymać.
Serwisowanie
Odmienna konstrukcja tego typu ciągników wymaga sporego doświadczenia w serwisowaniu. Ale nie tylko. Liczy się bliska współpraca z użytkownikiem, a dokładniej szybka reakcja w sytuacjach awaryjnych. Porty pracują przez całą dobę, więc podobnie musi pracować warsztat. Chociaż w terminalach są rezerwy transportowe, to z wiadomych przyczyn każdy stara się utrzymywać je na minimalnym poziomie.
Na pewno ułatwione zadanie mają placówki serwisowe znajdujące się na wybrzeżu, ale nie tylko. Ciągniki terminalowe pracują w całym kraju, chociaż najwięcej jest ich właśnie nad Bałtykiem. Bez względu na lokalizację, zawsze w cenie jest serwis mobilny – jako rozwiązanie najszybsze, najtańsze i doskonała metoda na rozpoznanie charakteru usterki. Co ważne, nie może to być tylko jeden pojazd warsztatowy w firmie. Gdy awaria okaże się poważniejsza, dobry serwis ma dwa asy w rękawie: pojazd zastępczy i transport niskopodwoziowy. To wyraźnie wskazuje, że liczą się większe zaangażowanie kapitałowe oraz specjalizacja warsztatu, dlatego jest to zadanie dla nielicznych.
Istotne są także kompetencje w obsłudze innych pojazdów i maszyn pracujących w terminalach, jak wózki widłowe, żurawie itp. Również zdolność do przeprowadzania kompleksowych remontów tego typu sprzętu to cenny atut placówki naprawczej. Przykładem są właśnie ciągniki terminalowe, które można wielokrotnie remontować – tak zostały pomyślane. Ważne są też autoryzacje i certyfikacje najważniejszych producentów urządzeń portowych.
Jaki z tego płynie wniosek? Serwis ciągników terminalowych to zadanie nie dla każdego warsztatu. Jednak nie ma się co zrażać – rynek tego typu pojazdów rośnie. Nie ma się też co przejmować lokalizacją, gdyż użytkownicy znajdują się także w głębi lądu. A jeden z najlepszych punktów tego typu w Polsce położony jest w małej, podpoznańskiej wsi.
Grzegorz Teperek
Fot.: Terberg, Mafi, Rimac
Komentarze (0)