Z Alfredem Franke, prezesem Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych SDCM, rozmawia red. Mirosław Giecewicz.
- Stowarzyszenie zostało powołane w celu ochrony praw i interesów niezależnego rynku motoryzacyjnego i stanowi silną reprezentację w kontaktach z rządem, parlamentem, organizacjami krajowymi oraz międzynarodowymi. Tak można przeczytać na stronie internetowej www.sdcm.pl. Brzmi to bardzo poważnie, ale dość ogólnikowo. Jak zatem te działania wyglądają w praktyce?
Działalność SDCM dotyczy przede wszystkim prac legislacyjnych związanych z przepisami, które tworzą tzw. otoczenie prawno-administracyjne niezależnego rynku motoryzacyjnego. Naszym zadaniem jest nie tylko docieranie do osób odpowiedzialnych za tworzenie regulacji prawnych z postulatami branży, ale również przedstawianie im złożonej specyfiki funkcjonowania tego rynku. Chodzi o to, by zmiany legislacyjne były korzystne zarówno dla przedsiębiorców, jak i konsumentów, a w rezultacie dla całej gospodarki, której jednym z filarów jest niezależny sektor motoryzacyjny. A że prace legislacyjne są z natury rzeczy bardzo powolnym procesem, ostateczne efekty naszych działań widać po latach. Są one jednak wymierne, czego przykładem może być choćby zapewnienie wolnego obrotu tzw. częściami widocznymi.
SDCM działa na wielu polach. Podnosimy m.in. kwestie zagrożeń, jakie dla wolnego rynku niesie upowszechnianie się w samochodach rozwiązań telematycznych, zajmujemy się problemami trapiącymi branżę stacji kontroli pojazdów, toczymy batalię o zaktualizowanie baz Centralnej Ewidencji Pojazdów, przygotowujemy coroczne raporty branżowe, które zawierają wiele ciekawych danych pozwalających ocenić kondycję niezależnego rynku motoryzacyjnego, a przy okazji ukazujących rolę naszego sektora w całej gospodarce. Wielkim osiągnięciem SDCM jest też współtworzenie opracowania służącego ustanowieniu sektorowego programu badań naukowych i prac rozwojowych „INNOMOTO”, dzięki któremu firmy motoryzacyjne będą mogły uzyskać dofinansowanie, co pomoże im wprowadzać innowacje.
Warto powiedzieć, że Stowarzyszenie jest również członkiem organizacji reprezentujących europejski rynek motoryzacyjny. Współtworzymy koalicję, której głos jest słyszalny w rozmaitych gremiach unijnych.
- Jak w każdej branży, także i w motoryzacji występują patologie, z którymi trzeba walczyć. Jedną z nich jest z pewnością handel używanymi częściami mającymi wpływ na bezpieczeństwo. Na jednym z portali aukcyjnych znalazłem prawie 2 mln części samochodowych oznaczonych jako używane. Wśród nich jest też wiele takich, których użycie niesie realne zagrożenie zdrowia i życia uczestników ruchu drogowego. Czy problem ten da się jakoś rozwiązać?
To jedno z zagadnień, którym się zajmujemy, uczestnicząc w pracach powołanego przez Ministerstwo Środowiska zespołu ds. pojazdów wycofanych z eksploatacji.
Skala problemu stosowania części używanych, a mających wpływ na bezpieczeństwo w ruchu drogowym i ochronę środowiska jest ogromna, o czym można się przekonać, analizując zestawienia ogłoszeń z największego portalu aukcyjnego w Polsce. Z 10 mln części wystawionych na aukcji, 72% to elementy używane. Należy do nich między innymi 28% oferowanych tłumików i 71% katalizatorów. Szokujące dane dotyczą tak ważnych dla bezpieczeństwa jazdy części, jakimi są amortyzatory. Aż 46% stanowią elementy używane. Prawdziwą zgrozę budzi też fakt, że 18 tysięcy aukcji dotyczy wymontowanych z samochodów tarcz hamulcowych.
Sprzedaż używanych części ma niestety wciąż znaczący udział w rynku, obniżając poziom bezpieczeństwa w ruchu drogowym i ochrony środowiska. Z jednej strony za zasadne należy uznać rozszerzenie listy części, które nie mogą być stosowane do naprawy samochodów. Po drugie należy wprowadzić zakaz obrotu takim towarem. W tej chwili mamy bowiem do czynienia z fikcją polegającą na tym, że sprzedawcy używanych klocków hamulcowych, prostowanych za pomocą palnika, drążków kierowniczych i innych tego typu produktów oświadczają, że oferowane przez nich części nie są przeznaczone do ponownego montażu, a mają jedynie charakter kolekcjonerski. Inspekcja handlowa pozostaje wówczas bezradna, bo przecież nie może prześladować koneserów starych sprężyn i amortyzatorów. W efekcie przepis mający w zamierzeniu stać na straży bezpieczeństwa pozostaje martwy. Osobną kwestią jest pokątność handlu używanymi częściami, często poza jakąkolwiek ewidencją podatkową, co przynosi wymierne straty państwu.
- Porozmawiajmy chwilę o telematyce. Wprowadzane przez producentów systemy – np. OnStar w GM – mają charakter zamknięty i nie zanosi się, by ich otwarcie nastąpiło szybko. Czy możliwe jest wprowadzenie odpowiednich rozwiązań legislacyjnych, które przełamią ten telematyczny monopol koncernów?
To jedno z najważniejszych wyzwań, przed jakim stoi cały europejski, niezależny rynek motoryzacyjny. Wszystko zaczęło się od Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady 2015/758/EU w sprawie wymagań dotyczących homologacji typu na potrzeby wdrożenia systemu pokładowego eCall opartego na numerze alarmowym 112. Postanowienia tego aktu wprowadzają obowiązek wyposażania od 31 marca 2018 r. wszystkich nowych pojazdów osobowych i lekkich dostawczych w system powiadamiania ratunkowego eCall. Oczywiście jest to znakomite rozwiązanie, które może przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa na drogach. Jest niestety jednak i druga strona medalu. Otóż eCall może stanowić furtkę dla wprowadzania przez producentów nowych funkcji telematycznych, jak np. bCall, czyli pomoc w razie awarii, a także sCall, czyli zdalną diagnostykę i planowanie kalendarza wizyt w warsztacie. Aby zapewnić sprawiedliwą konkurencję na rynku motoryzacyjnym oraz zagwarantować wszystkim podmiotom możliwość oferowania alternatywnych usług, zaś konsumentom zapewnić wolność wyboru, pokładowe systemy telematyczne muszą być otwarte. Zapisy wspomnianego rozporządzenia zobowiązują Komisję Europejską do podjęcia prac nad wymogami technicznymi dla otwartej, ustandaryzowanej, interoperacyjnej, bezpiecznej i ogólnodostępnej platformy telematycznej. W pracach tych biorą udział przedstawiciele wszystkich zainteresowanych stron – również niezależnego sektora motoryzacyjnego. To przykład, jak ważne jest współdziałanie krajowych organizacji takich jak SDCM, tworzących jedną drużynę na forum europejskim. Mamy nadzieję, że wyniki prac okażą się korzystne dla wszystkich.
- Jednym z waszych ostatnich działań, które zresztą odbiło się szerokim echem w mediach, było opracowanie raportu obnażającego błędy i brak aktualności baz Centralnej Ewidencji Pojazdów. Przypomnijmy, że chodzi aż o 6,7 miliona nieaktywnych od co najmniej 8 lat pojazdów. Raport wykazał, że CEP tworzy błędne wyobrażenie o parku samochodowym w Polsce, co z jednej strony może prowadzić do fałszywych wniosków i złych decyzji podejmowanych przez prawodawcę, a z drugiej szkodzi przedsiębiorcom, którzy, planując inwestycje gospodarcze, wykorzystują błędne dane na temat rynku. Nie będzie przesadą więc stwierdzenie, że raport SDCM wykazał czarno na białym, że CEP jest kompromitacją popełnioną za setki milionów złotych. Proszę powiedzieć, czy wasza akcja przyniosła jakikolwiek efekt? Czy ktoś z kręgu osób mających wpływ na regulacje prawne zainteresował się tym problemem?
Przygotowane przez nas opracowanie było przedstawieniem materiału dowodowego. Z kolei akcja w postaci minidemonstracji pod siedzibą Sejmu miała zwrócić uwagę mediów i osób mających wpływ na sprawy związane z CEP. Myślę, że udało nam się w ten sposób strącić pierwszy kamień, który pociągnie za sobą lawinę zdarzeń zmierzających do uporządkowania Centralnej Ewidencji Pojazdów. Dzięki temu projektowi zostało zorganizowane spotkanie z przedstawicielami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Gospodarki oraz Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, podczas którego odbyła się żywa dyskusja na temat możliwości rozwiązania tego problemu. Trwają przymiarki do wprowadzenia zmian w systemie CEP polegających na wydzieleniu (ale nie usunięciu) z baz nieaktywnych pojazdów. Jest to dopiero pierwszy krok, ale przynajmniej w dobrą stronę.
- Nad czym teraz pracuje SDCM? Czy możemy się spodziewać kolejnej spektakularnej akcji?
Jednym z naszych zadań jest budowanie pozytywnego wizerunku niezależnego rynku motoryzacyjnego. Dlatego też w porozumieniu z niemiecką firmą Partslife organizujemy w tym roku po raz pierwszy w Polsce „Konkurs na najlepszy warsztat”. Inicjatywę tę wspierają zarówno producenci i dystrybutorzy części motoryzacyjnych, jak również sieci warsztatowe.
W konkursie rywalizować będą warsztaty obsługujące samochody osobowe, a nagrody przyznane zostaną w trzech kategoriach: warsztat mały, średni i duży. Przynależność do danej grupy będzie zależała od liczby zatrudnionych pracowników. Do komisji konkursowej zaproszone zostały osoby niezależne od dystrybutorów i producentów części motoryzacyjnych, związane z firmami szkoleniowymi, instytutami badawczymi, sportem motorowym, mediami. Wszystkie otrzymane od warsztatów zgłoszenia rozpatrzy niezależna komisja. Pod uwagę będą brane takie kryteria, jak: wyposażenie warsztatu, jego wygląd, obsługa, standardy. W ten sposób zostaną wyłonieni finaliści, a ich warsztaty komisja odwiedzi osobiście. Ostateczne wyniki konkursu planujemy ogłosić podczas 10. Konferencji Niezależnego Rynku Motoryzacyjnego, która odbędzie się 3 grudnia w Ministerstwie Gospodarki w Warszawie. Zwycięzcy nagrodzeni zostaną m.in. voucherami, które można wykorzystać w punktach sprzedaży dystrybutorów zaangażowanych w organizację konkursu.
- Czego oczekujecie po tym konkursie, poza oczywiście gremialnym w nim udziale warsztatów?
Przede wszystkim będzie to doskonała okazja do pokazania prawdziwego oblicza niezależnych warsztatów. Należy zerwać ze stereotypem mechanika jako utytłanego w smarze pracownika, który potyka się o porozrzucane na placu przedmioty. Niektóre środowiska pielęgnują i utrwalają ten wykrzywiony obraz, wykorzystując go do własnych celów marketingowych. My zaś chcemy wyjść z pozytywnym przekazem i pokazać użytkownikom samochodów, że współczesne niezależne warsztaty są świetnie wyposażone, a ich personel znakomicie wyszkolony i przygotowany do świadczenia usług na najwyższym poziomie, zapewniający przy tym miłą obsługę. Przy tej okazji zaprezentować się będą mogły szerszej publiczności sieci warsztatowe zaangażowane w projekt. Krótko mówiąc, chodzi o to, żeby klienci wiedzieli, że mogą zaufać niezależnemu sektorowi usług warsztatowych.
- Wspomniał Pan o Konferencji Niezależnego Rynku Motoryzacyjnego, która z roku na rok staje się coraz ważniejszym punktem na polskiej mapie gospodarczej. Jaka tematyka będzie dominować w tym roku?
Rzeczywiście, bez fałszywej skromności możemy powiedzieć, że konferencja jest ważnym wydarzeniem już nie tylko dla naszej branży. O jej ciężarze gatunkowym świadczą choćby te liczby: 900 producentów części w Polsce, 116 tys. miejsc pracy w tym sektorze przemysłu, 63 mld złotych wartości produkcji, 32 mld złotych wartości eksportu, milion ton wysłanych za granicę towarów, 19,5 tys. warsztatów niezależnych, w końcu 12 mld zł podatków i składek ubezpieczeniowych odprowadzanych przez przedsiębiorców. Po raz kolejny gościny udzieli nam Ministerstwo Gospodarki.
Trwają prace przygotowawcze do spotkania. Jak zwykle podsumujemy rynek części motoryzacyjnych w Polsce i Europie, przedstawimy dokonania SDCM oraz FIGIEFA – europejskiej organizacji reprezentującej niezależny rynek motoryzacyjny, do której należy SDCM. Jak zwykle oczekiwać będziemy też wystąpienia samego ministra, z ust którego padną ważne słowa o polskiej motoryzacji. Tradycyjnie już odbędzie się debata ekspertów. Poruszone zostaną gorące tematy, a więc m.in. konsekwencje błędów w CEP, kontrole, którym poddawane są działające na rynku podmioty, wspomniana już wcześniej telematyka, a także zmiany w ustawie Prawo o ruchu drogowym.
- Wspomniał Pan o wystąpieniu ministra. Czy to znaczy, że rządzący wreszcie dostrzegają znaczenie branży?
Muszę powiedzieć, że postrzeganie niezależnego rynku motoryzacyjnego przez kluczowe osoby odpowiedzialne za polską politykę gospodarczą bardzo się w ciągu lat naszej działalności zmieniło. Przestaliśmy być traktowani jak ubogi krewny producentów samochodów. Zresztą trudno nie dostrzegać twardych danych, a te mówią, że wartość sprzedaży produkowanych w Polsce części jest już o 40% większa od wartości sprzedaży gotowych samochodów. Udział w naszej konferencji kluczowych osób naszego państwa jest tylko potwierdzeniem zaangażowania SDCM w codzienną pracę. A polega ona na docieraniu z postulatami branży do rządzących i wspólnym poszukiwaniu rozwiązania problemów.
- Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (0)