Ostatnio mieliśmy w warsztacie ciekawą sytuację. Obok siebie stały dwa samochody do naprawy: kilkudziesięcioletni Opel Kadett z silnikiem C16NZ i kilkuletni VW Touareg. W Kadetcie był problem ze sterowaniem silnikiem (nie pracował), a w Volkswagenie nie funkcjonowały prawidłowo zamki w jednych drzwiach.
Ponadto w tym drugim kilka sterowników miało różne błędy dotyczące sieci cyfrowych, co niejako rozszerzało problem na całą sieć, a więc do uszkodzenia mogło dojść niemal w dowolnym miejscu samochodu. Dla odmiany w Kadetcie mamy jeden sterownik silnika, aparat zapłonowy z nadajnikiem impulsów i modułem zapłonowym oraz cewkę wysokonapięciową. Gdy porównuje się te dwa samochody, wydaje się, że naprawa Kadetta ze względu na liczbę elementów nie powinna stanowić dla elektronika dużego wyzwania. Touarega z kilkunastoma sterownikami (a biorąc pod uwagę wiele elementów z mikroprocesorami, można mówić o sterownikach w liczbie kilkudziesięciu) w stosunku do Kadetta dzieli przepaść technologiczna. A jednak to naprawa Kadetta okazała się dla młodego elektronika bardziej skomplikowana. Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego?
Współczesne samochody mają wiele systemów sieci cyfrowych. Sterowniki połączone są z różnymi systemami, wykonują wiele zadań, nie zawsze związanych z funkcjami, do jakich, wydawałoby się, są przeznaczone. Dlatego mamy bardzo dużo zależności w sterowaniu na pozór prostymi zadaniami (na przykład wyzwalanie siłownika w drzwiach). Diagnoza i znalezienie usterki w takim samochodzie sprawiają poważne problemy nawet doświadczonym diagnostom. Niestety, pomimo trudności z każdym nowo naprawianym samochodem nie możemy pozostać „w miejscu” – musimy poznawać nowe techniki i wykorzystywać je w naprawie coraz bardziej zelektronizowanych i zinformatyzowanych pojazdów, również tych nowoczesnych. Musimy je opanować, w czym pomocna będzie zarówno teoria, ale przede wszystkim własne doświadczenie. Uczymy się, jakie typy sieci są stosowane, które sterowniki pełnią rolę przekazywania informacji z jednej sieci do drugiej. Poznajemy także zależności, czyli od czego zależy funkcjonowanie danego elementu. Oznacza to wyobrażenie sobie, narysowanie na kartce lub zapoznanie się z gotowym schematem zależności. Na przykład siłownik w drzwiach uruchomi się pod warunkiem: zamknięcia drzwi, otrzymania sygnału z nadrzędnego sterownika o rozkazie z pilota, braku przeciwwskazań od innych sterowników (informacje takie wysyłane są do sieci cyfrowej) i skontrolowaniu napięcia panującego w instalacji elektrycznej. W różnych samochodach jest cała lista funkcji i zależności działania danych urządzeń. I pomimo złożoności (dużego skomplikowania) tych układów, mając praktykę, samochody te naprawiamy. W dodatku robimy to, chociaż nie znamy wszystkich funkcji danego pojazdu – to intuicja podpowiada nam, że przecież już wiele razy przerabialiśmy taki samochód i nie mieliśmy z nim kłopotów. Nauczyliśmy się funkcji i zależności, co określamy jako doświadczenie. Większość warsztatowców uczy się poprzez praktykę, ale o wiele szybciej opanowalibyśmy dany samochód, gdybyśmy mieli ściągawki w postaci funkcji i zależności danych układów w samochodzie. Dużo wiedzy dostarczają nam wyspecjalizowane programy diagnostyczne (na przykład Autodata). Ale nic nie zastąpi własnych notatek i praktyki przy danym samochodzie. Każdy z nas musi przejść przez te lekcje.
Wracając do naprawianego Kadetta, kolega zrobił samochód dopiero wtedy, gdy dostał narysowany schemat zależności sygnałów. W aparacie zapłonowym mała ceweczka (nadajnik impulsów) wysyła sygnały do modułu zapłonowego. Z niego idą impulsy do sterownika silnika, który uruchamia pompę paliwa i wtryskiwacz. Poza tym na podstawie czujnika obciążenia (MAP) sygnał wraca do modułu zapłonowego, ale już zmodyfikowany, wprowadzający kąt przesunięcia zapłonu. Ciekawostką jest to, że dopóki silnik nie osiągnie obrotów pracy (czyli ponad 200 obrotów na minutę), moduł zapłonu nie potrzebuje zmodyfikowanego sygnału od sterownika silnika i sam wysyła impulsy do cewki zapłonowej, a więc jest iskra. Możemy zatem wyjąć sterownik silnika i podczas kręcenia rozrusznikiem będziemy mieli iskrę. To są te zależności, które naprawiający musi znać, aby nie dochodzić godzinami do odkrywania rzeczy od dawna znanych.
Inny ciekawy przypadek to naprawa Vectry, w której rosła gwałtownie temperatura silnika. Pomimo sprawnego elektrycznego układu chłodzenia (wentylatorów) dochodziło do gwałtownego wzrostu temperatury. Oczywiście kilka elementów zostało wcześniej wymienionych w innych warsztatach, między innymi chłodnica, a mimo to problem pozostał. Do naprawy podeszliśmy tak, jak powinno się pracować zawsze – od teorii, przez własne rysunki, do praktyki. Wydrukowaliśmy schemat dotyczący przepływu płynu chłodzącego w autoryzowanym serwisie, w dziale części zamiennych. Włączyliśmy silnik i pirometrem badaliśmy temperaturę, zapisując ją na schemacie. W momencie gwałtownego wzrostu temperatury jeszcze raz zapisaliśmy wszystkie zmierzone wartości. Przed oczami mieliśmy kartkę z dokładnymi temperaturami w wielu miejscach układu chłodzenia. Cały problem został niejako opisany na papierze. Przystąpiliśmy do analizy. Patrząc na ściągę i śledząc zmiany temperatury przepływającego płynu chłodniczego, bez trudu wskazaliśmy miejsce uszkodzenia. Po dostaniu się do tego miejsca okazało się, że trójnik był uszkodzony, zasklepił się i nie było właściwego przepływu cieczy. Schemat, zapisane temperatury i krótka analiza pozwoliły nam na bardzo szybkie wykrycie usterki i naprawienie samochodu. To są właśnie te zależności (w tym przypadku – temperatury) dobrze widoczne na kartce papieru.
Posługiwanie się kartką papieru, zapisywanie zależności bez względu na to, czy są to zależności temperatury cieczy chłodzącej, czy sygnałów w historycznym samochodzie, czy wreszcie są to zależności i funkcje w sieciach cyfrowych, zawsze jesteśmy w stanie przygotować ściągę. Rysunki przemawiają do nas bardziej niż abstrakcyjne myślenie.
I na koniec jeszcze jedna uwaga dotycząca samego sposobu prowadzenia zapisów. Powinniśmy mieć swój ulubiony zeszyt, może kołonotatnik, może nawet luźne kartki, a do tego sztywną teczkę, która posłuży jako podkładka do rysowania. Pisanie i prowadzenie notatek powinno być dla nas przyjemnością. Odłożone do szafy, uporządkowane i opisane, za kilka miesięcy, a może nawet lat, będą stanowiły cenną pomoc w szybkim przypomnieniu sobie wcześniej przerabianych tematów. A wszystko to przekłada się na szybkie zarabiane pieniędzy, i to z uśmiechem, bez mozolnego dochodzenia do tego, jak to było kilka lat temu z tym samochodem...
Stanisław Mikołaj Słupski
Komentarze (0)