Do Austrii wybraliśmy się na zaproszenie Liqui Moly Polska. Kierunek: tor wyścigowy Salzburgring, na którym 5 czerwca br. odbyły się zawody z serii wyścigów samochodowych TCR.
Kto miał okazję być na austriackim Salzburgringu, ten na pewno zapamiętał, jak piękna jest to okolica – nawet podczas niepogody, jak to miało miejsce podczas drugiego wyścigu. Właśnie w takiej scenerii odbyły się zawody.
TCR to stosunkowo młoda formuła, organizowana od 2015 roku. Seria zainicjowana została przez promotora mistrzostw świata samochodów turystycznych WTCC – Marcello Lottiego. Pomysł był taki, aby umożliwić uczciwą rywalizację teamom prywatnym, które w serii WTCC nie miały szans z teamami fabrycznymi.
– Właśnie straciliśmy zainteresowanie WTCC – tłumaczył Peter Bauman, dyrektor marketingu Liqui Moly – firmy sponsorującej całą serię TCR no i oczywiście wspierającej zespół Engstler Team, który jest zespołem Liqui Moly. – Wróciliśmy do korzeni, czyli serii dla zespołów prywatnych, w której każdy ma równe szanse.
W odróżnieniu do WTCC, w serii TCR samochody są zbliżone do swoich seryjnych odpowiedników. Mimo to potrafią zapewnić świetne widowisko, a wszystko za sprawą 330-konnych silników oraz takich modyfikacji, jak spojlery z włókna węglowego oraz głośne wydechy. W TCR startują takie marki, jak VW Golf, Seat Leon, Alfa Romeo, Honda Civic, Opel Astra oraz Peugot 308. Engstler Team korzysta z volkswagenów.
W drużynie Liqui Moly po raz pierwszy wystąpił Austriak Florian Janits. Na pytanie, czy czuje się zestresowany, odpowiedział, że oczywiście, że nie, posiada bowiem doświadczenie w rajdach i to różnymi modelami samochodów. Dodał, że współpraca z zespołem Team Engstler to świetna przygoda – świetni mechanicy starają się przygotować auta jak najlepiej, ciągle coś polepszając, przyczyniają się do jak najlepszych osiągów. Florian ma także dalekosiężne plany, możliwe że nawet związane z samochodami jednoosobowymi.
O to, jak ważnym elementem w wyścigach jest olej silnikowy, spytaliśmy drugiego z kierowców – Gruzina Davita Kajaię. Davit przyznał, że gdy używa się odpowiednio dobranego oleju, silnik pracuje prawidłowo, co może mieć przełożenie na zachowanie się auta podczas jazdy. Wiadomo że podczas jazdy na torze wyścigowym silnik jest eksploatowany w ekstremalnych warunkach – to właśnie dlatego olej wymieniany jest po każdym pojedynczym wyścigu. Jakiego oleju używa drużyna Team Engstler? Oczywiście marki Liqui Moly, a konkretnie 5W-30 Top Tec 4200.
Obecnie Davit ma 9. pozycję w klasyfikacji generalnej. Będzie starał się dociągnąć do pierwszej „piątki”, choć plany te musi odłożyć ze względu na problemy podczas pierwszego wyścigu. Już na początku stracił kontrolę nad samochodem, spadając na 14. miejsce. Ostatecznie odrobił kilka pozycji, kończąc na miejscu 7. W drugim starciu Davit miał jeszcze większe problemy i ostatecznie nie ukończył wyścigu.
Drużynowy kolega Davita wywalczył w pierwszym wyścigu 9. miejsce, w drugim – ostatnie. Innymi słowy, nie był to udany dzień dla drużyny Liqui Moly.
Sam przebieg zawodów był dość efektowny. Do kraksy doszło już na pierwszym zakręcie. W drugim wyścigu lunął deszcz, który wpłynął na liczbę nieprzewidywalnych wydarzeń na torze.
Zacięta walka trwała do samego końca. Pierwszy wyścig wygrał Mikhail Grachev z teamu West Coast Racing, drugi – Jean-Karl Vernay z Leopard Racing. Wyścigu nie ukończyło trzech kierowców.
Podczas rajdu towarzyszyli nam przedstawiciele Liqui Moly Polska: prezes Piotr Kasprzak oraz Krzysztof Korta.
Rozmawiał i fot: Piotr Szponar
Komentarze (0)