Mroźne poranki czy wieczory wystawiają na próbę sprawność wielu podzespołów samochodu. Najczęściej kłopoty z uruchomieniem silnika dotyczą rozładowanego akumulatora.
Współczesne konstrukcje pojazdów mają coraz więcej elektroniki, która wymaga ciągłego zasilania. Przy dużych obciążeniach i nagłych skokach temperatury powietrza w baterii może dojść do spadku napięcia.
Pozbawiony energii akumulator to dla kierowcy duży problem, ale przeważnie nie wiąże się z koniecznością wymiany na nowy. Z reguły można sobie z nim szybko poradzić – pod warunkiem, że wiemy, jak to zrobić.
Jeszcze kilkanaście lat temu najprostszym rozwiązaniem było odpalenie samochodu metodą „na pych”. Ówczesne silniki opierały się na prostej mechanice, dlatego ich uruchomienie raz na jakiś czas bez pomocy akumulatora można było uznać za stosunkowo bezpieczne. Dla współczesnych taki zabieg może skończyć się poważnymi i kosztownymi uszkodzeniami wielu podzespołów, np. dwumasowego koła zamachowego czy przestawieniem faz rozrządu.
Drugim najpopularniejszym sposobem, zarówno wtedy, jak i współcześnie, jest „pożyczenie prądu” za pomocą kabli rozruchowych. Wymaga to jednak skorzystania z pomocy innego kierowcy. Najlepiej, aby dysponował on autem podobnych rozmiarów, bo wiąże się to z czerpaniem energii z akumulatora o zbliżonej pojemności. Trzeba przy tym uważać, bo pomyłka może doprowadzić do poważnego w skutkach zwarcia. W pierwszej kolejności należy podłączyć czerwone zaciski kabli do dodatnich biegunów obu baterii. Następnie czarny do minusa w pojeździe dającym prąd i na koniec do auta, które próbujemy uruchomić.
Po tym etapie można włączyć silnik sprawnego samochodu i odczekać kilkanaście chwil na podładowanie akumulatora. Wówczas można podjąć próbę z rozruchem drugiego silnika. Odłączanie zacisków kabli odbywa się w odwrotnej kolejności.
– Kable rozruchowe to najczęściej używany sposób uruchomienia samochodu z rozładowanym akumulatorem. Wiąże się jednak z koniecznością pomocy drugiego kierowcy i pojazdu – mówi Sławomir Gosławski, Noco Company. – Alternatywą dla tego rozwiązania jest urządzenie rozruchowe, np. NOCO Booster. Tu mamy tylko jedną parę kabli i duży zapas energii w wbudowanej baterii. Taki zestaw pozwala podjąć szybkie i przede wszystkim samodzielne działanie. Przy podłączaniu i rozłączaniu zacisków stosujemy te same zasady, a skutkom ewentualnej pomyłki zapobiega automatyczna blokada ładowania.
Komentarze (0)