Roman Kantorski
Już sam fakt spadku sprzedaży nowych samochodów osobowych i dostawczych o ponad 20% w roku 2020 świadczy o tym, że epidemia odbiła się niekorzystnie na motoryzacji.
Sektor dealerów samochodów odnotował ogromne spadki, co przejawiło się w braku jakiegokolwiek zainteresowania ze strony klientów. W salonach, szczególnie w pierwszym półroczu minionego roku, tygodniami było po prostu pusto. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że główni producenci samochodów wstrzymali produkcję nowych modeli, co przełożyło się na to, że klienci również wstrzymali decyzje zakupowe w oczekiwaniu na ofertę najświeższych modeli.
Trochę lepiej funkcjonował sektor serwisowy, ale tylko „trochę”, ponieważ ograniczenia w przemieszczaniu się spowodowały odstawienie pojazdów na parkingi.
Najtrudniejsze było jednak pierwsze półrocze, kiedy zaczęły obowiązywać ograniczenia związane z wirusem. Większość firm została zaskoczona restrykcjami, nie były przygotowane na różne blokady.
Najbardziej ucierpiały te firmy, szczególnie z sektora producentów części i komponentów do produkcji nowych samochodów, które były uzależnione od dostaw z innych krajów i kontynentów. Zdarzały się przypadki, że z dnia na dzień pojawiły się straty w wysokości prawie 95%, wynikające głównie z blokad transportowych – zakazu transportu drogowego czy powietrznego. Dotyczyło to zarówno ograniczeń w dostawach do produkcji, jak i towarów już gotowych.
Z kolei w sektorze producenckim w miarę dobrze poradziły sobie te firmy, które już wcześniej miały ofertę skierowaną do różnych branż, ale niemal wyłącznie krajowych.
Okres przedwakacyjnych odmrożeń pobudził gospodarkę i sytuacja powoli zaczęła wracać do normy. W okresie lipiec-wrzesień branża motoryzacyjna mocno ożywiła się i przemysł motoryzacyjny odrobił część strat. Pojawił się jednak kolejny problem, a mianowicie brak ludzi do pracy. Przedsiębiorcy operujący na terenie Polski w ostatnich latach wspomagali się pracownikami głównie z Ukrainy. Ci natomiast z racji obostrzeń epidemicznych wyjechali do swojego kraju i zwyczajnie nie było ich kim zastąpić.
Jaki będzie rok 2021? Wszystko zależy od stanu epidemii i ewentualnych restrykcji wprowadzanych w życie przez rządy państw na świecie. To właśnie z racji globalizacji motoryzacji, również polskiej, jej zależności od sytuacji na europejskich i światowych rynkach, będzie zależała dynamika – wzrostowa albo niestety spadkowa.
Generalnie rzecz ujmując, jestem bardzo ostrożny, jeżeli chodzi o prognozy długookresowe w dobie koronawirusa. Więcej będzie można powiedzieć za około miesiąc-dwa. Sytuacja jest po prostu dynamiczna, a branżę cechuje wielka niepewność, szczególnie sektor producentów pojazdów i salony samochodowe.
Zwracam też uwagę na to, że w ostatnich latach przemysł motoryzacyjny odnotowywał olbrzymie, rzadko spotykane wzrosty produkcji i sprzedaży. To nie może przecież trwać wiecznie. Dlatego mimo spadków związanych z pandemią sytuacja nie jest tragiczna.
Najtrudniejsze było pierwsze półrocze, kiedy zaczęły obowiązywać ograniczenia związane z wirusem
Roman Kantorski
prezes Polskiej Izby Motoryzacji
Komentarze (0)