Jeżeli kierowca z niewiedzy, braku czasu lub rozmyślnie nie przeprowadzi regeneracji, następuje nagromadzenie się dużej ilości sadzy, którą komputer silnika określa jako stan awaryjny i reaguje wyświetleniem ikony o konieczności przeprowadzenia regeneracji w warsztacie. Jeżeli filtra DPF nie da się zregenerować, kierowcę czeka spory wydatek na nowy filtr (a nikt kierowcy pieniędzy za ten wydatek nie zwróci).
Sytuacja taka spowodowała pojawienie się różnego rodzaju „racjonalizatorów” próbujących oszukać komputer pokładowy, aby nie reagował on na sygnały z czujników, a w skrajnych przypadkach demontujących zbędny ich zdaniem filtr DPF. Pozornie znikają kłopoty z filtrem DPF, ale działalność taka jest niezgodna z prawem, bo silniki nie mogą spełnić wymagań norm czystości spalin, wydzielając do atmosfery dużą ilość sadzy, która zawsze zawiera zaabsorbowane na swojej powierzchni policykliczne związki aromatyczne (PCA) o potwierdzonym działaniu rakotwórczym. Właściciele takich zmodyfikowanych aut będą mieli problemy z badaniami okresowymi.
Częsta jazda w korkach może powodować przechodzenie paliwa do miski olejowej (w czasie prób regeneracji przez wtryskiwanie dodatkowych dawek oleju napędowego), a przez to nadmierne rozcieńczenie oleju i zatarcie silnika po nagłym rozwinięciu maksymalnej prędkości i dłuższej jeździe po autostradach bez ograniczeń prędkości (w Niemczech).
Doprowadziło to do pojawienia się w niektórych krajach przeświadczenia, że w przypadku jazd miejskich na krótkich odcinkach i w korkach nie należy kupować aut z silnikiem Diesla i filtrem DPF.
Oczywiście producenci aut znają te problemy i próbują im zaradzić, umieszczając filtry DPF bliżej źródeł ciepła, montując je prawie na kolektorze i w pobliżu generujących ciepło konwerterów katalitycznych.
AUTOR dr inż. Andrzej Tippe
Komentarze (0)