Pomoc drogowa

Pomoc drogowa

ponad rok temu  21.07.2016, ~ Administrator - ,   Czas czytania 6 minut

IFBA 2016  – ciężkie dla ciężkich (cz. 1)

Tegoroczna wystawa pojazdów pomocy drogowych IFBA w Kassel po raz kolejny udowodniła, że jest najważniejszą imprezą targową w Europie, skierowaną do pomocy drogowych. Chociaż tym razem zagospodarowano mniejszy obszar i zabrakło pojazdów używanych, to zdaniem wystawców i zwiedzających była to bardzo udana ekspozycja.

Mniej wystawców na terenach zewnętrznych pozwoliło na lepszą prezentację pojazdów, a o to przecież chodzi. Z kolei brak pojazdów używanych to znak, że częściej kupowane są nowe i nie ma problemu ze zbytem używanych. Inną pozytywną wiadomością jest fakt wystawienia większej liczby pojazdów ciężkich. Na takie sygnały z rynku trzeba było długo czekać. Dużo zawodu zwiedzającym przyniósł brak holownika z rotorem, który już tradycyjnie zdobił wystawę zarówno statycznie, jak i dynamicznie. Marzenie wielu pomocy drogowych pozostało jednak marzeniem – także w bogatych krajach zachodnich. Jakie tendencje i ciekawe pojazdy ciężkich pomocy drogowych pojawiły się na IFBA?
Ciężkie holowniki to już najczęściej wersje 4-osiowe w układzie napędowym 8x4, 8x6. Czasy 3-osiowych maszyn już się kończą. Jako że holownik sam musi nieco ważyć, aby „szarpnąć” 40-44-tonowy zestaw, lepszą opcją wydaje się wersja 4-osiowa. W krajach Europy Zachodniej, gdzie 10-12-tonowy nacisk na oś jest normą, łatwiej wykorzystać ten potencjał. Szerzej pokazały się także kabiny sypialne, będące jeszcze 2 lata temu w odwrocie. Przyczyną są wschodnie rynki, gdzie często odsprzedawane są „bolsze ewakuatory”. A o tym komu odsprzedać (za kilka lat) sprzęt, trzeba myśleć w... momencie zakupu dla siebie.
Głównym wystawcą IFBA była firma Omars, która zjednoczyła pod swoim sztandarem 2 marki: Omars i Hartmann. Ciężki sektor tych marek prezentowało kilka interesujących pojazdów. Bardzo ciekawą propozycją Omars była ciężka laweta 2000.110.25 T + 10TV na podwoziu Mercedes Antos 2543 w układzie napędowym 6x2 z osią wleczoną. Pojazd łączy funkcje występujące osobno w kilku pojazdach, ale bez kompromisów. Jest autolawetą, ciężkim holownikiem i może tworzyć zestawy drogowe dostarczające cięższe pojazdy i maszyny np. do dealerów. Konstruktorzy w umiejętny sposób połączyli „widelec” z platformą. Gdy potrzebny jest podnośnik, platforma odsuwana jest o 2000 mm do przodu – inaczej niż w wersjach klasycznych, odsłaniając przestrzeń dla podnośnika oraz sprzęg do przyczepy lub sztywnego holu. Kiedy potrzeba dłuższej platformy, można ją nie tylko przesunąć do tyłu, ale i wydłużyć, gdyż platforma jest rozciągana. Dłuższa powierzchnia ładunkowa to także niższy kąt najazdu, cenny zwłaszcza dla wózków widłowych. Prezentowana wersja miała platformę długą na 6500 mm, czyli mieszczącą nawet limuzyny. Podnośnik „okularowy” może operować do 5500 mm wysokości i dysponuje nośnością adekwatną do długości: 1900 mm/2600 mm/3200 mm/3700 mm odpowiednio 10 t/8 t/7 t/6 t. Całość stabilizowana jest nogami podporowymi wysuwanymi pod kątem. Wysokość platformy to 1100 mm.
Komu można polecić taki pojazd? Ładowność około 8 t wskazuje, że powinien to być przedsiębiorca pomocy drogowej, pragnący dysponować mniejszą, ale bardziej uniwersalną flotą pojazdów – przez co częściej używaną. Jako że zleceń na ciężkie holowanie jest mniej w stosunku do ogółu pracy, Omars 2000.110.25 T + 10TV nie będzie stał w miejscu, bo w międzyczasie przewiezie maszyny (w tym wózki widłowe) lub cięższe pojazdy dostawcze. Opcjonalnie pojazd można wyposażyć w dźwig hydrauliczny, przez co jego możliwości jeszcze bardziej wzrosną.


Typowym ciężkim holownikiem był Omars Forcone 110 T. Powstał on na podwoziu Mercedes Actros 4151 8x6. Skąd taki poważny napęd? Przednia oś napędowa przyda się zwłaszcza przy ruszaniu pod obciążeniem po śliskiej nawierzchni lub na pochyłościach. Doceni ją także każdy, kto raz utknął na pasie zieleni, a to częste miejsce pracy holownika – zwłaszcza wyciągającego „trucka” z rowu. Wystawiony w Kassel Omars Forcone 110 T miał tylko tylne nogi podporowe, ale opcjonalnie może posiadać także przednie, umieszczone zaraz za kabiną. Oś obrotu takich podpór jest umieszczona wzdłużnie i wysoko – niczym skrzydła u ptaka. Gdy nogi są potrzebne do stabilizacji, uchylane są boczne panele, uchylane podpory – o kąt około 45° – i wysuwane są z nich teleskopowo nogi sięgające do podłoża. Wówczas pole podstawy holownika ma szerokość 5000 mm. „Widelec” w tym modelu posiada – w zależności od długości – następujące udźwigi: do 1 m – 40 t / 1 m – 30 t / 2 m – 20 t / 3 m – 15 t / 4 m – 10 t / 5 m – 8 t. Podnośnik główny może pracować nawet poniżej poziomu podłoża w zakresie do -15°, co odpowiada głębokości 1370 mm. W górę zasięg także ciekawie się prezentuje, bo sięga 6000 mm, gdzie dysponuje udźwigiem aż 13 t. Na najkrótszym ramieniu udźwig dochodzi do 75 t.
Nie wszystkie unieruchomione pojazdy wymagają ciężkich holowników. Często konieczne są inne środki transportu, takie jak specjalistyczne naczepy kolejnej firmy obecnej w Kassel, czyli Pavelli. Dzięki ruchomym elementom powierzchni ładunkowej można zdalnie przystosować naczepy STV easy i STV smart do niemal każdego pojazdu. Może to być autobus przegubowy, naczepa bez ciągnika (np. wprowadzona tyłem), dwa ciągniki siodłowe czy maszyna rolnicza. Ideą produktów Pavelli jest wszechstronność i chęć zmieszczenia się w skrajni drogowej. Firma wytwarza zaledwie kilkadziesiąt tego typu pojazdów rocznie, ale poziom transportowej fantazji każe chylić czoła przed rodziną Pavellich. Ciekawostką są minimum dwie wciągarki umieszczone z przodu i z tyłu naczep, dzięki czemu można dwuetapowo wciągnąć pojazd na najbardziej zaawansowaną kombinację pokładów.
Polskim producentem ciężkich holowników obecnym na IFBA była firma Tevor. Wystawiany przez nią holownik HDRV-40 „TUR” to kolejny dostarczony do tego samego odbiorcy. Ciekawostką jest, że ta niemiecka firma pomocy drogowych jest swego rodzaju dystrybutorem marki Tevor na Wschodzie. Regularnie modernizując flotę, odsprzedaje kilkuletnie modele. Co ważne, nie ma z tym problemów, gdyż na wspomnianym Wschodzie uważana jest za użytkownika najlepszych (bo niemieckich w mniemaniu kupujących) zabudów pomocy drogowych. Prawdę mówiąc, chyba nie ma lepszej formy uznania niż tego typu opinia.
Prezentowany holownik powstał na podwoziu MAN TGS 41.480 BB, które wyposażono w belkę dźwigową o udźwigu do 25 000 kg. Zamontowano także dwie wyciągarki Ramsey Winch typ RPH 50000 o uciągu każda po 22 600 kg. Szafki w zabudowie wykonano z aluminium. Zastosowano bezprzewodowe sterowanie wysięgnika holowniczego oraz wyciągarek, a dodatkowe dociążenie przednich osi stanowi „balast” ok. 3500 kg.
Mająca polskie korzenie firma Eurotechnik pokazała najcięższą na IFBA autolawetę. Na podwoziu Mercedes Actros 3445 8x2/2 z czwartą osią wleczoną zbudowano lawetę do transportu maszyn. Wózki widłowe i podnośniki robocze to dodatkowi klienci wielu pomocy drogowych. Jednak ze względu na dużą masę tych maszyn (wynikającą z balastu stabilizującego podnoszenie) potrzebują ciężkich lawet. Przydaje się także mocny dźwig hydrauliczny, jak ten zamontowany na wystawionej w Kassel autolawecie – Ferrari o momencie udźwigu 33 tm.

W kolejnej odsłonie naszej relacji z IFBA 2016 skupimy się na pojazdach średnich.

Grzegorz Teperek

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony