Generalnie nie zauważyłem zasadniczych różnic dotyczących powiększenia lub zmniejszenia się rozmiarów imprezy. Bez patrzenia na liczby mam wrażenie, że od paru edycji wielkość i intensywność imprezy jest podobna, natomiast doszukiwałbym się odczuwalnej zmiany akcentów.
Nie chciałbym powtarzać spostrzeżeń kolegów z branży, dlatego skoncentruję się na dwóch obszarach, które obserwuję na kolejnych edycjach Automechaniki zawsze najdokładniej:
- części do napraw powypadkowych,
- oprogramowanie.
W zakresie części do napraw powypadkowych pewne zaskoczenie stopniowym ubywaniem znaczących firm dystrybucyjnych – po Van Wezelu, w tym roku ze stoisk zrezygnowały np. Klokkerholm, HS, Cosmos. Przynajmniej część z tych firm utrzymuje dobrą kondycję finansową, więc ich nieobecność należy raczej rozumieć jako wynik zimnej kalkulacji (“po tylu uczestnictwach, kolejne nie przynoszą nam już nowych klientów”) niż skutek problemów ekonomicznych (choć kto wie?). W to miejsce wchodzą firmy dotąd “wystawienniczo” nieobecne na Automechanice, jak np. niemiecki Johns czy (uwaga!) polski Polcar. Ten ostatni przykład najlepiej pokazuje inną zauważalną tendencję: przed laty Polacy przyjeżdżali na Automechanikę by kupować, a teraz chcą przy pomocy Automechaniki przede wszystkim sprzedawać.
W zakresie software kompletna klapa! Nie wiem czy to błąd organizatorów (kiepski pomysł), czy upadek branży (nie chce się wystawiać), w każdym razie zamiast wydzielonej jak dotąd, własnej hali o specyficznym “informatycznym” klimacie, w tym roku software był porozrzucany na kilku poziomach, w hałasie, nieporządku, pomiędzy głośnymi urządzeniami naprawczymi, bez ładu i składu. Jeżeli to się za 2 lata nie zmieni, przewiduję nieoczekiwany całkowity zanik motoryzacyjnego software na targach Automechanika. A szkoda.
Adrian R. Sklorz Właściciel AUTO-ELEMENTS
Komentarze (0)