Kraje zrzeszone w OPEC i inni producenci ropy, którzy w grudniu porozumieli się w sprawie ograniczenia dostaw na rynek, zapewniają, że zamierzają dotrzymać umów. W paradę może wejść im Libia, która zwiększa dostawy. Zdaniem Michała Stajniaka z domu maklerskiego X-Trade Brokers niepewna jest także postawa Iraku, który na porozumieniu może stracić podwójnie. Dla Polski wyższy koszt ropy przy słabym złotym oznacza przede wszystkim inflację.
– Ropa naftowa bardzo mocno odbija od początku tego roku, co jest tak naprawdę spowodowane tym, co zdecydował OPEC oraz inni producenci tego najważniejszego surowca na świecie, czyli ropy naftowej – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Michał Stajniak, analityk rynków surowcowych X-Trade Brokers. – Zdecydowali się oni na cięcie produkcji i w tym momencie cały rynek patrzy, czy te cięcia produkcji faktycznie wejdą w grę i czy będziemy mieli do czynienia z deficytem na rynku. Jeżeli będziemy mieli deficyt na rynku, to w takim wypadku ceny ropy naftowej mogą jeszcze dosyć wyraźnie wzrosnąć.
Kraje OPEC zgodziły się ograniczyć od stycznia produkcję ropy naftowej o 1,2 mln baryłek ropy dziennie, zaś państwa niezrzeszone w kartelu, w tym Rosja – o kolejne 600 tys. baryłek. Porozumienie osiągnięto po roku prób i zapowiedzi, gdy cena ropy naftowej gwałtownie spadała. W połowie 2014 roku za baryłkę ropy WTI płacono ponad 100 dolarów. W lutym 2016 roku – niespełna 30. W ciągu ostatnich kilku tygodni 2016 roku ropa podrożała o przeszło 12 dolarów na baryłce i obecnie jej cena przekracza 50 dolarów. W ostatnich dniach surowiec jednak znów potaniał. Z jednej strony cena odbiła się od poziomu 55 dolarów za baryłkę, z drugiej pojawiły się wątpliwości, czy porozumienie będzie przestrzegane przez wszystkie strony.
– Powinniśmy patrzeć również na czynniki ryzyka, którymi mogą być rosnąca produkcja ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych, a także brak respektowania porozumienia ze strony OPEC – zastrzega Stajniak. – Przede wszystkim patrzyłbym tutaj na Irak, gdzie Kurdowie oszukują i już w tym momencie eksportują zdecydowanie więcej ropy, niż pozwala na to iracki budżet, a z drugiej strony w tym samym państwie mamy do czynienia z umowami z zachodnimi producentami, którzy będą stosowali pozwy sądowe ze względu na to, że będą musiały ograniczyć produkcję. Wydaje się, że Irak może tak naprawdę na porozumieniu stracić dwukrotnie. Wobec tego powinniśmy patrzeć, że takie porozumienie może nie dojść tak naprawdę do skutku i stłumić obecną cenę ropy naftowej.
Iracki minister ropy zapewnia, że jego kraj przystąpił do zaplanowanej redukcji wydobycia o 210 tys. baryłek dziennie. Wygląda jednak na to, że wydobycie zwiększyła Libia. Nie wiadomo też, jak wzrost cen ropy przełoży się na liczbę wiertni w USA, która rośnie od kilku miesięcy. Zgodnie z danymi firmy Baker & Hughes 6 stycznia było ich w USA 665, o siedem więcej niż tydzień wcześniej, zaś w Kanadzie 205, o 48 więcej niż pod koniec roku.
Dla Polski droższa ropa przy umacniającym się dolarze oznacza jeszcze szybszy wzrost cen paliw, transportu, a zatem wszelkich towarów. Już w grudniu po raz pierwszy od półtora roku ceny towarów i usług wzrosły rok do roku – średnio o 0,8 proc. Jeszcze w listopadzie ceny były na poziomie sprzed roku, a w październiku o pół proc. niższe niż rok wcześniej.
– Oczywiście wysokie ceny ropy naftowej mają dosyć wyraźny wpływ na to, co dzieje się na polskich rynkach, przede wszystkim na inflację, ale również to, co dzieje się na rynkach giełdowych. Wyższe ceny to lepsze nastroje, więc w tym momencie WIG20 dosyć wyraźnie rośnie – tłumaczy analityk X-Trade Brokers. – Natomiast z drugiej strony wysokie ceny ropy naftowej niekoniecznie są dobre dla takich spółek jak PKN Orlen czy Lotos ze względu na malejące marże, więc tak naprawdę wyższe ceny mogą skutkować tym, że te spółki będą po prostu zarabiać mniej.
Od początku roku WIG20 zyskał 3,9 proc., więcej niż cały WIG, który poszedł w górę o 3,2 proc. Akcje Lotosu podrożały o 4 proc., zaś Orlenu o 3,5 proc.
Media do artykułu
Kraje zrzeszone w OPEC i inni producenci ropy, którzy w grudniu porozumieli się w sprawie ograniczenia dostaw na rynek, zapewniają, że zamierzają dotrzymać umów. W paradę może wejść im Libia, która zwiększa dostawy. Zdaniem Michała Stajniaka z domu maklerskiego X-Trade Brokers niepewna jest także postawa Iraku, który na porozumieniu może stracić podwójnie. Dla Polski wyższy koszt ropy przy słabym złotym oznacza przede wszystkim inflację.
Komentarze (0)