Systemy podnoszące komfort jazdy, w które jeszcze niedawno były wyposażone tylko najdroższe modele, stają się dostępne także w pojazdach niższych klas. Oczywiście w większości za dopłatą. Eksperci największej w Polsce sieci warsztatowej ProfiAuto Serwis przyjrzeli się takim rozwiązaniom. Czy warto wydać na nie kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych? A może to tylko zbędny gadżet?
Pokaż i powiedz, co mam zrobić – obsługa samochodu głosem i gestami
Rozwój technologii przyzwyczaił nas do tego, że część urządzeń elektronicznych możemy obsługiwać za pomocą komend głosowych i gestów. Takie rozwiązania stają się standardem w smartfonach, smartwatchach, telewizorach czy nawet lodówkach. Czy sprawdzają się również w samochodach? Nie zawsze. Producenci wybranych modeli oferują sterowanie głosem lub gestami w standardzie lub opcji. Niestety są to innowacje, które sporo kosztują, a bywają zawodne i frustrujące, szczególnie na polskim rynku.
– Pomysł komend głosowych jest ciekawy, ale wymaga jeszcze dopracowania. O ile takie rozwiązania sprawdzają się w krajach anglojęzycznych, w Polsce mogą wystąpić trudności ze względu na złożoność naszego języka. Rozpoznanie poszczególnych komend w języku polskim może nie udać się za pierwszym razem. Komputer poprosi wówczas o powtórzenie. Należy mówić powoli, wyraźnie i wydać polecenie w sposób zrozumiały dla komputera, aby dany system się uruchomił. Obsługa, zamiast sprawniejszej, robi się kłopotliwa. Nieco lepiej wypada obsługa gestami, którą stosuje się najczęściej przy przewijaniu menu komputera lub podczas sterowania radiem. To jednak raczej zwykły gadżet, bo poniżej panelu radia i tak znajduje się pokrętło, którego odruchowo używamy częściej. Takie rozwiązania dla niektórych kierowców mogą też wydawać się mało ergonomiczne. Żeby zmienić np. temperaturę wnętrza należy wykonać szereg operacji, a w tradycyjnym systemie wystarczy przekręcić pokrętło. Natomiast głosowe ustawianie nawigacji w trakcie jazdy to już spore ułatwienie i bezpieczeństwo, dlatego gadżet przypadnie zapewne do gustu kierowcom dużo podróżującym. Na razie jest to jednak dość drogie rozwiązanie w stosunku do korzyści – mówi Adam Lehnort, ekspert ProfiAuto.
Większość kierowców ma smartfona ze sobą podczas jazdy, schowanego w kieszeni czy zainstalowanego na specjalnym uchwycie. Jadąc do pracy lub na wakacje wykorzystujemy go jako nawigację, źródło muzyki, a przede wszystkim – narzędzie komunikacji. Coraz więcej modeli samochodów posiada wbudowany Bluetooth, dzięki czemu od razu po wejściu telefon łączy się z pojazdem, umożliwiając rozmowy przez zestaw głośnomówiący oraz odtwarzanie ulubionej muzyki. Pomocne okazują się coraz częściej spotykane w samochodach systemy Android Auto i CarPlay. Dzięki nim możemy obsługiwać funkcje takie, jak np. nawigacja, multimedia czy książka adresowa, dostępne z poziomu komputera pokładowego. Poprawia to bezpieczeństwo jazdy, bo nie trzeba za każdym razem zerkać na telefon, wystarczy zmienić ustawienie na ekranie kokpitu. Oczywiście należy pamiętać o umiarze, bo obsługa wielu rzeczy naraz rozprasza kierowcę, zmniejszając jego czujność. Warto też mieć na uwadze, że bezprzewodowa łączność szybciej rozładuje baterię telefonu.
Kinowy obraz i dźwięk – systemy audio i TV
Nowe możliwości w samochodach dotyczą wielu funkcji, także tych, które z motoryzacją pozornie mają niewiele wspólnego. Tak jest na przykład z wbudowanymi zestawami do odtwarzania wideo. Jeśli dołożymy do tego zaawansowany system audio, to w samochodzie mamy minikino. Czy jest ono potrzebne? Oglądanie filmów podczas jazdy to udogodnienie dla pasażerów. Podczas długiej podróży takie rozwiązanie może okazać się przydatne, szczególnie jeśli jedziemy z małymi dziećmi, które zwykle szybko nudzą się monotonną trasą. Monitory wbudowane w zagłówki przednich siedzeń to jednak spory wydatek, który jest opcją dodatkową najczęściej w autach z górnej półki cenowej. Jeśli zależy nam, aby dzieci miały co oglądać podczas jazdy, lepiej rozejrzeć się za dobrej jakości uchwytem na tablet lub zestawem podwieszanych ekranów. Podobnie jest z systemem audio. Wielu producentów oferuje w swoich modelach głośniki z wyższej półki, a nawet bardzo rozbudowane instalacje, które wymagają wzmacniacza. Jeśli ktoś jest audiofilem, z pewnością skusi się na takie rozwiązanie. Nie warto natomiast dopłacać za wysublimowany sprzęt car audio w przypadku, kiedy samochód służy nam do przemieszczania się na krótkich odcinkach.
Wyświetlacz na szybie to już nie science-fiction
Informacje pojawiające się podczas jazdy na przedniej szybie do niedawna były rozwiązaniem rodem z filmów science-fiction. Bohater jechał samochodem, a zegar prędkościomierza wyświetlał mu się na szybie.
– Ta technologia jest już dostępna w rzeczywistości i nazywa się HUD (Head Up Display). To rozwiązanie pojawiło się kilka lat temu i na początku było opcją np. w BMW 5 E60. Obecnie wyświetlacz na szybie bądź specjalnej przezroczystej płytce nad kierownicą spotkać można w większości modeli (w standardzie lub za dopłatą). Jest to praktyczny gadżet, dzięki któremu nie ma potrzeby odrywania wzroku podczas jazdy, np. aby sprawdzić polecenia z nawigacji, godzinę czy prędkość. Wystarczy spojrzenie przed siebie i mamy bieżące informacje, nie odrywając wzroku od drogi. Jest to lepszym rozwiązaniem niż dodatkowe wyświetlacze pomiędzy zegarami. Nie tylko z perspektywy komfortu, ale także dla bezpieczeństwa jazdy – uważa ekspert ProfiAuto.
Komentarze (0)