Ford w stanie Michigan fot. Wikipedia
Na łamach warsztat.pl poruszyliśmy w minionym tygodniu temat „elektrycznych” planów Forda. Poinformowaliśmy również, że koncern zainwestuje 700 mln euro w rozbudowę fabryki Flat Rock w stanie Michigan, gdzie zostanie utworzonych 700 nowych miejsc pracy. Pieniądze na tę inwestycję będą przesunięte z innego projektu - Ford wycofał się z budowy fabryki w Meksyku wartej 1,6 mld dolarów. Powód? Nowy prezydent-elekt Donald Trump zagroził nałożeniem karnych ceł w „wielkim podatku granicznym”.
O szczegółach planu budowy elektrycznych samochodów przez Forda można przeczytać tutaj.
Zagraniczne media twierdzą, że Ford wycofał się z ogłoszonej w maju 2016 roku inwestycji, ponieważ te plany, jeszcze w trakcie kampanii wyborczej, spotkały się z ostrą krytyką związków zawodowych oraz Republikan. Donald Trump mówił, że miejsca pracy, które powinny być stworzone w USA, powstają za granicą ze względu na niższe koszty pracy. Dziś, gdy Trump został prezydentem USA, Ford nie chce podsycać konfliktu i porzucenie planów budowy fabryki w Meksyku można traktować jako gest dobrej woli w stosunku do nowego prezydenta. Trump podkreślał że chce ożywić podupadające obszary przemysłowe w Michigan - a to właśnie tam stoi fabryka Froda.
I tak Focus kolejne generacji będzie wytwarzany w istniejącej fabryce w Hermosillo w stanie Michigan co ma przełożyć się bezpośrednio na rentowność firmy. Dzięki takiemu ruchowi zostanie zachowanych aż 3500 amerykańskich miejsc pracy.
Decyzja Forda ma również uzasadnienie czysto logistyczne. Jeżeli koncern chce produkować auta elektryczne, to blisko fabryki powinni być inżynierowie odpowiedzialni za projekty. I tak ci ostatni są ulokowani w Dearborn w stanie Michigan, 32 kilometry od zakładu Flat Rock.
- Utrzymanie przy nowej technologii inżynierów to ważna rzecz, przynajmniej w początkowej fazie produkcji. Daje to dużo więcej kontroli aby monitorować cały proces - powiedział Brett Smith, analityk Ośrodka Badań Motoryzacyjnych w Ann Arbor w stanie Michigan.
Komentarze (0)