
Czasem jedno zaniechanie prowadzi do szeregu kolejnych negatywnych skutków. Gdy właściciel auta odłoży na później drobną naprawę, musi się liczyć z dużo kosztowniejszą w niedalekiej przyszłości. Na szczęście dobry mechanik wie, czego nie przeoczyć.
Są takie elementy i części w samochodzie, o których kierowcy po prostu nie pamiętają. Kiedy w warsztatach motoryzacyjnych pada pytanie o ostatnią kontrolę czy wymianę – zapada niezręczna cisza. Mechanicy przestrzegają właścicieli aut, aby niektórych rzeczy nie odkładać na “kiedyś”, ponieważ potem problemy stają się poważne i przede wszystkim kosztowne.
Niektóre czynności serwisowe w samochodach są rzadziej wykonywane, a jeszcze inne w ogóle. W efekcie, po długotrwałym zaniedbaniu, przyczyniają się do coraz poważniejszych usterek. Na pytanie o regulację luzów zaworowych wielu kierowców odpowie pytaniem: a to coś takiego jeszcze się robi? Natomiast zakłady regeneracji i napraw silników mają całe stosy głowic, które uległy pęknięciu z powodu zaniedbania w tym temacie. W wielu silnikach wciąż mamy mechaniczną regulację zaworów, szczególnie istotną przy zasilaniu autogazem.
– Zaniedbania w kontroli luzu zaworowego są najczęstszą przyczyną problemów z silnikami na gaz. Początkowo objawią się często ignorowaną kontrolką check engine, potem głośną pracą silnika, w końcu delikatnym poszarpywaniem, aż doprowadzą do wypadania zapłonów. W ostateczności silnik trafia na stół warsztatu mechanicznego, ale jest już za późno. Naprawa głowicy jest czasochłonna i kosztowna – przestrzega Adam Lehnort, ekspert należącej do firmy Moto-Profil sieci ProfiAuto.
I takich przypadków, kiedy zaniedbanie jednej z zapomnianych czynności serwisowych przeradza się w narastający z czasem problem, aż dochodzi do kosztownej awarii, jest wiele. – Podobnie jest ze świecami zapłonowymi. O oleju, filtrze powietrza czy kabinowym wielu kierowców jeszcze pamięta. O świecach najczęściej przypominają mechanicy, zwłaszcza kiedy silnik pracuje już nierówno, zaczyna przerywać. Ale jeśli do tego doszło, to taka świeca mogła już pęknąć albo nieregularny zapłon doprowadził do zalania paliwem oleju, albo wytworzenia ogromnej ilości nagaru – uświadamia ekspert ProfiAuto.
Kierowcy najczęściej pamiętają o płynie do spryskiwaczy, ale o hamulcowym już niekoniecznie. Co prawda stary płyn hydrauliczny najwyżej doprowadzi do spadku skuteczności hamulców. Natomiast dzięki jego wymianie co 2 lata, jak zaleca wielu producentów, usprawnimy proces hamowania. Przy okazji mechanik skontroluje układ pod kątem szczelności przewodów oraz rozrusza elementy złączne, których nie da się już rozruszać, kiedy były nieodkręcane przez 10 lat.
Układ hamulcowy to nie tylko tarcze i klocki
Z hamulcami jest jeszcze jeden problem – przednie zużywają się dość wcześnie, ale tylne prawie w ogóle. Po latach zaciski zazwyczaj przestają pracować, a w autach z bębnami hamulce nie tylko nie działają, ale są zanieczyszczone i skorodowane. Raz na rok-dwa również tylne hamulce powinny być chociaż poddane kontroli, a elementy pracujące co jakiś czas przesmarowane lub w razie potrzeby zregenerowane.
– Praktyka warsztatowa pokazuje, że nawet w przednich hamulcach zaciski po kilku latach są w opłakanym stanie. Należy je rozebrać, przesmarować, a w razie potrzeby niektóre części wymienić na nowe. Nieważne, czy wymieniamy tarcze i klocki, czy też nie. W samochodach hybrydowych, w który sam silnik spowalnia pojazd robi się to rzadko, przez co regularny serwis hamulców jest niezbędny – podkreśla Adam Lehnort.
Hamulce to tylko jeden obszar układu jezdnego, ale jest jeszcze zawieszenie. Na szczęście konieczność smarowania przez kalamitki to już historia, ale kontrola geometrii to wciąż temat aktualny. A przy rosnących cenach opon, zwłaszcza tych w dużych, nietypowych rozmiarach w nowszych samochodach, to niezwykle istotna kwestia. Zaniedbanie w tym zakresie potrafi skrócić żywotność ogumienia nawet o jedną trzecią, co niestety kończy się sporym wydatkiem lub szukaniem oszczędności w postaci tanich, chińskich opon. Poza tym ustawienie geometrii ma znaczenie dla działania systemów wspomagających kierowcę, a to już ma wpływ na bezpieczeństwo.
Olej nie tylko w silniku
Olej wymieniamy zazwyczaj regularnie, w różnych interwałach, ale wielu uwierzyło w założenie producentów aut, że dotyczy to tylko silnika. W skrzyni biegów olej jest dożywotni, a o ten w pozostałych przekładniach najlepiej nie pytać. Po przebiegach rzędu 200 tys. km zaczynają się problemy, a sama wymiana oleju już nie pomoże.
Większość producentów samochodów nie ma w ogóle w planie serwisowym wymiany olejów przekładniowych. Co do zasady są dożywotnie. Pytanie tylko, jak bardzo nam zależy na żywotności tych podzespołów. – Kierowcy coraz częściej wybierają modele z automatyczną skrzynią biegów i tu świadomość rośnie. Warsztaty mają klientów, którzy pamiętają, że skrzynie też potrzebują świeżego oleju. Ale głównie automatyczne. Wciąż nie ma świadomości, że mechanicznym przekładniom również wskazana jest wymian oleju. Dotyczy to nie tylko skrzyń biegów, ale także innych rodzajów przekładni – zauważa ekspert sieci ProfiAuto Serwis.
W zależności od konstrukcji auta, przekładnia może być jedna (skrzynia biegów) lub więcej. Samochody z tylnym napędem mają dwie (skrzynia biegów i tylny dyferencjał). W autach 4x4 olej nierzadko wymienia się też w sprzęgle dołączającym napęd, skrzyni rozdzielczej czy oddzielnie w przednim dyferencjale. Warto też pamiętać, że niektóre skrzynie automatyczne mają filtr, który trzeba bezwzględnie wymienić wraz z olejem.
Zdaniem eksperta ProfiAuto Serwis, dobrze jest założyć sobie interwał wymiany dla wszystkich olejów przekładniowych co dwie, trzy lub cztery wymiany oleju w silniku. Oczywiście interwały dobrze jest uzgodnić z mechanikiem.
Komentarze (0)