
Jolanta Źródłowska, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów. Fot. Ministerstwo Infrastruktury
Tydzień temu pojawiła się informacja o wyczekiwanej od lat przez branżę motoryzacyjną zmianie stawek za badania techniczne pojazdów. Dwa dni później pojawił się projekt rozporządzenia, w którym poznajemy szczegóły. Badanie techniczne samochodu osobowego ma kosztować 149 złotych, najprawdopodobniej już od września tego roku.
O waloryzację stawek badań technicznych przedsiębiorcy zabiegali od lat. Jedną z najbardziej aktywnych w tej walce instytucji jest Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów. Rozmawiamy z Jolantą Źródłowską, prezesem PISKP.
Ministerstwo potwierdziło - będzie zmiana stawki za badania techniczne pojazdów. Nie jest jednak tajemnicą, że kwota jest niższa od oczekiwanej przez przedsiębiorców. Co w praktyce zmieni ta stawka na poziomie 149 złotych?
To pierwsza zmiana cennika od 21 lat i z tego względu traktujemy ją jako ważny, dobry pierwszy krok w stronę urealnienia stawek za badania techniczne pojazdów. Podwyżka o około 50 procent obejmuje wszystkie pozycje w cenniku, co z pewnością będzie odczuwalne w codziennej działalności stacji kontroli pojazdów. Oczywiście oczekiwania branży były i pozostają większe – realne koszty prowadzenia działalności wzrosły w tym czasie kilkukrotnie – jednak od czegoś trzeba zacząć. W praktyce ta zmiana nie rozwiąże wszystkich problemów przedsiębiorców, ale jest to ruch, na który czekaliśmy od lat. Trzeba jednak podkreślić, że sama korekta cennika to tylko jeden z elementów potrzebnych zmian. Branża oczekuje przede wszystkim projektu ustawy, która w sposób systemowy ureguluje kwestie badań technicznych i zapewni stabilne funkcjonowanie całego systemu.
Przedsiębiorcy wielokrotnie argumentowali, że niska stawka nie pozwala na istotne inwestycje, co bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo drogowe w Polsce. Czy kwota 149 złotych coś realnie zmienia w tym zakresie? Wydaje się, że w pierwszej kolejności wiele firm zdecyduje się na docenienie diagnostów, którzy naprawdę długo na to czekali...
Jako przedsiębiorca, który prowadzi stację kontroli pojazdów, wiem z doświadczenia, że dodatkowe środki zostaną rozdysponowane w zależności od sytuacji konkretnej stacji – jej lokalizacji, liczby wykonywanych badań, wielkości zespołu czy niezbędnych inwestycji, które trzeba przeprowadzić, aby dalej funkcjonować zgodnie z przepisami. Jednak jedno jest pewne – część z nich powinna trafić bezpośrednio do diagnostów. To wysoce wykwalifikowani i gruntownie przeszkoleni specjaliści, którzy codziennie biorą na siebie ogromną odpowiedzialność za bezpieczeństwo na drogach. Od jakości ich pracy zależy, czy na polskie drogi wyjadą sprawne pojazdy. Dlatego ta podwyżka to szansa, by wreszcie godnie wynagrodzić ich pracę – choć wciąż mówimy tu o pierwszym kroku, a nie o rozwiązaniu wszystkich problemów branży.
Czy przy dzisiejszych kosztach prowadzenia działalności, takiej jak SKP, uruchomienie takiego przedsięwzięcia jest uzasadnione z biznesowego punktu widzenia? Mam na myśli kwoty badań technicznych już po waloryzacji.
Najprostsza odpowiedź na to pytanie brzmi: „to zależy”. Decydując się na prowadzenie stacji kontroli pojazdów, trzeba wziąć pod uwagę wiele zmiennych – od lokalizacji, przez potencjalną liczbę klientów, po koszty inwestycji i utrzymania obiektu. Jak w każdym biznesie, kluczowy jest realny, dobrze przemyślany biznesplan. Inaczej będzie on wyglądał w przypadku stacji w Warszawie, gdzie na badanie techniczne czeka się w kolejce, a zupełnie inaczej na terenach wiejskich, gdzie liczba pojazdów w okolicy jest znacznie mniejsza. Nowy cennik to krok w dobrym kierunku, ale – tak jak wielokrotnie podkreślałam – same stawki to nie wszystko. Badania techniczne wymagają zmian systemowych, które powinny być wprowadzone ustawą, aby zapewnić stabilne funkcjonowanie całego systemu i zwiększyć bezpieczeństwo w ruchu drogowym.
Minister zadeklarował regularną waloryzację tej stawki o wskaźnik inflacji. Czy mają Państwo informację jak dokładnie będzie to wyglądać? Czy będzie to w cyklu rocznym, a może szerszym?
Na ten moment nie znamy szczegółów rozwiązania, jakie zaproponuje Ministerstwo Infrastruktury. Zgodnie z deklaracjami, kwestia regularnej waloryzacji ma być zapisana w ustawie, co z perspektywy branży jest bardzo istotne. Do propozycji ministerstwa odniesiemy się, gdy tylko poznamy jej szczegóły. Rozsądnym i przewidywalnym rozwiązaniem wydaje się na przykład coroczna waloryzacja stawek o wskaźnik inflacji, która pozwoli utrzymać ich realną wartość w czasie i uniknąć sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia przez ostatnie dwie dekady. Nie można także jeszcze wykluczać w przyszłym procesie legislacyjnym waloryzacji o inne wskaźniki powiązane np. ze wzrostem średniego lub minimalnego wynagrodzenia.
Pojawiają się też informacje o zmianach dot. badań technicznych pojazdów. Na razie bez szczegółów, ale jednak już wiemy więcej. Które zmiany ocenia Pani pozytywnie, a które negatywnie? Pojawiła się m.in. informacja dotycząca obowiązkowych, regularnych szkoleń dla diagnostów. Pytanie, kto będzie je finansował?
Nie chcemy spekulować na temat rozwiązań, których szczegółów jeszcze nie znamy. Regularne szkolenia dla diagnostów to dobry pomysł – motoryzacja zmienia się dziś niezwykle szybko, a nowe technologie w pojazdach wymagają od diagnostów stałego podnoszenia kwalifikacji. To bezpośrednio przekłada się na jakość badań technicznych i bezpieczeństwo na drogach.
Komentarze (0)