- Czujecie jakiekolwiek spowolnienie gospodarcze na warsztacie? Mam wrażenie, że klientów jest coraz więcej. W zasadzie wszyscy decydują się na ratowanie nawet mocno zapuszczonych samochodów – pisze nasz czytelnik, Mateusz. Na naszej facebookowej grupie Warsztatowcy (Warsztat.pl) podobnych głosów jest więcej. Inflacja i wszechobecna drożyzna raczej zniechęcają kierowców do zakupu nowych samochodów, na które – co więcej – trzeba bardzo długo czekać. Dlatego kierowcy decydują się na większe prace serwisowe dotychczas używanych pojazdów. - Kierowcy rzadziej decydują się na cześci premium (choć i tego nie brakuje), ale coraz więcej zapisuje się na naprawy kompleksowe – dodaje.
- Ludzie zaczęli remontować swoje auta. Wcześniej mówili, że będą sprzedawać, ale teraz mówią, że nie ma co kupić i jest drogo – wskazuje kolejny czytelnik, na co dzień pracujący w warsztacie.
To trend, który pojawiał się w ostatnich latach kilkukrotnie. Niższy popyt na samochody nowe (związany czy to z ich cenami, czy dostępnością, czy inflacją) zwykle oznaczał więcej pracy w serwisach samochodowych. Kiedy w latach 2007-2009 trwał ogólnoświatowy kryzys gospodarczy i finansowy, wiele branż, nawet niepowiązanych bezpośrednio z sektorem finansowym, informowało o trudnościach. Takich zmartwień nie było natomiast w sektorze motoryzacyjnego aftermarketu. Ani warsztatom, ani producentom części zamiennych pracy nie brakowało.
A jak jest u Was? Zauważacie większe zapotrzebowanie kierowców na kompleksowe naprawy?
Komentarze (7)