Warto wiedzieć

Warto wiedzieć

ponad rok temu  18.03.2020, ~ Administrator - ,   Czas czytania 7 minut

Wodorowanie – aftermarket dla dobrze rokujących pacjentów

Wodorowanie warto rekomendować wyczulonym na poprawę czystości powietrza w wielkomiejskich aglomeracjach. Profesjonalne urządzenie skrywa zegar motogodzin pracy, co pozwala nam kontrolować czas pracy i dochód, jaki powinien przynieść zabieg

Strona 1 z 3

Wtrysk bezpośredni, recyrkulacja spalin... Wodorowanie jawi się obecnie jako najtańsza i bezinwazyjna kuracja dla silnika obciążonego trudami eksploatacji. Gdy stosować taką profilaktykę od nowości, można niemal zapomnieć o nagarze.

Do niedawna zabiegi wodorowania silników mylnie kojarzono z... mobilnymi myjkami ciśnieniowymi. Tymczasem specjalistycznym urządzeniom najbliżej do wytwornic HHO, zwanego gazem Browna, i wytwarzaniem mgły HHO, a skuteczność owej metody należy rozpatrywać zdecydowanie w kontekście profilaktyki.
Wokół usług tego typu narosło niemało mitów. Cóż, w kompetencjach dotyczących wodorowania nasz rodzimy aftermarket ćwiczy się od niedawna. Zdecydowanie łatwiej wskazać, czym wodorowanie nie jest. Warto więc pozbawić złudzeń potencjalnie zainteresowanego klienta już na samym wstępie.
– Wodorowanie to nie ratowanie silnika z agonii, więc jeśli doprowadziłeś do tego, że nagar w silniku zamienił się w skałę, to zostaje ci jego rozebranie lub wymiana – wyrokuje Sławomir Wlazło, Autonagar.pl Sp. z o.o. – Zabieg ten nie zerwie do „żywej blachy” kilkuletniego, dobrze wypalonego nagaru tak skutecznie jak przysłowiowy młotek i przecinak. Wodorowanie nie wypala DPF-a, zabieg ten zmusi sprawny układ pojazdu do jego zainicjowania, skoro jazda po mieście nie spełnia tych warunków.
Zabieg stosowany zawczasu i sukcesywnie potrafi zdziałać cuda, skoro po wodorowaniu sprawnego diesla jego zadymienie PM2.5 i PM10 obniża się o 70%. Znacząco też wydłużamy żywotność końcówek wtrysków, końcówek świec żarowych, denka tłoka, zaworów w przyldze głowicy, ale również turbiny od strony spalin, zaworu EGR, katalizatora czy DPF-a.

Warunkiem koniecznym efektywności owej metody są tylko niezła kondycja pacjenta i dobre rokowania na przyszłość. I nie bez powodu najwcześniej dostrzeżono skuteczność owej metody w krajach o bogatej kulturze motoryzacyjnej – tam, gdzie króluje profilaktyka, gdzie świadomość zabiegów zapobiegających degradacji ma się dobrze.

Symbol zmian na aftermarkecie
Tu ciekawostka. Źródeł leczenia gazem Browna czy ściślej mówiąc – mgłą HHO – należałoby szukać na długo, nim silniki Diesla trafiły pod maski pojazdów osobowych.
– Metoda „dotrysku wody” do układu ssącego była znana już w czasie II wojny światowej, stosowano ją w myśliwcach, a w USA, gdy królowały tam V8, dolewano przez gaźnik na pracującym silniku kieliszek wody destylowanej, aby pozbyć się nagaru – kontynuuje Sławomir Wlazło z firmy Autonagar, która od wielu lat współpracuje z francuskimi firmami motoryzacyjnymi, a to właśnie w tym kraju usługa wodorowania jest dziś najbardziej rozpowszechniona. Ale też w krajach Maghrebu – w samym tylko Maroku od blisko dekady działa jeden z wiodących producentów wytwornic gazu Browna.
Wracając do Francji, nasz rozmówca podkreśla, że gdy w 2014 roku sprowadził pierwsze urządzenie do wytwarzania mgły HHO, we Francji w usłudze tej specjalizowało się już ponad 2 tys. warsztatów samochodowych. Dziś Autonagar.pl specjalizuje się w urządzeniach, które obsługują silniki do 5 l pojemności. Te przeznaczone są do serwisu mobilnego lub stacjonarnego w warsztacie samochodowym, a „wąska” specjalizacja do tzw. 5 l gwarantuje pokrycie 85% rynku motoryzacyjnego. Co z resztą? Konkurencja nie śpi.
– Ponieważ Polska jest importerem ogromnej ilości aut używanych, najczęściej nie najmłodszych, można przyjąć, że jest to rynek wręcz idealny dla rozwoju takich usług – potwierdza Piotr Muszkieta z firmy Dekarbo.pl, która zajmuje się importem i dystrybucją urządzeń do wodorowania silników spalinowych produkowanych w Hiszpanii przez firmę Oxyhtech już od 10 lat, pierwsze testy w Polsce przeprowadziła przed 2 laty. – W Polsce rynek na takie usługi dopiero się tworzy. Popyt na urządzenia jest wciąż umiarkowany, a w propagowaniu metody nie pomagają niestety urządzenia o słabych parametrach, które często wybierane są przez klientów z powodu niskiej ceny. Nie pomaga również obiecywanie, że nawet bardzo zaniedbany samochód, od dawna jeżdżący z zapaloną kontrolką DPF-a, po jednym zabiegu odzyska dawną sprawność.
I dodaje, że kluczem przy wyborze urządzenia są jego parametry, a minimalną wydajnością dla silników samochodów osobowych i dostawczych jest 2000 l/h. Przekonuje, że przy zbyt niskiej wydajności urządzeń, nawet przy założeniu, że zabieg dekarbonizacji silnika będzie wielokrotnie wydłużony, gaz roboczy po prostu nie wypełni komór spalania wszystkich cylindrów i piroliza zanieczyszczeń przebiegnie nierównomiernie.
– Otóż nasze urządzenia wykorzystują proces elektrolizy, wysokiej wydajności dysocjacji wody, w której wyniku uzyskujemy atomy tlenu i wodoru, które są substratem gazu o nazwie orto-tlenowodór - powszechnie zwany gazem HHO lub gazem Browna. Wytwarzany w ten sposób gaz jest bardziej efektywny niż cząsteczkowe postacie wodoru czy tlenu. Medium, które przyczynia się do dekarboksylacji, jest orto-tlenowodór – dowodzi Piotr Muszkieta, Dekarbo.pl.
Inne urządzenia? Mają produkować „prawie” ten sam rodzaj gazu.

GALERIA ZDJĘĆ

Relatywna prostota obsługi urządzenia – te objęte są dożywotnią gwarancją pod warunkiem wykonywania corocznych płatnych przeglądów – i samego zabiegu pomaga w rozwoju tego typu usług w Polsce
Wodorowanie nie jest ratunkiem na stan agonalny silnika
3-cylindrowa jednostka poddana półtoragodzinnemu wodorowaniu z jednym cylindrem odłączonym (z arch. Autonagar.pl Sp. z o.o.)
Analiza spalin przed i po wodorowaniu (z arch. Autonagar.pl Sp. z o.o.)
Skuteczności wytwarzania mgły HHO dowodzi osiągnięcie znaczących redukcji emisji spalin (z arch. Autonagar.pl Sp. z o.o.)

Komentarze (1)

dodaj komentarz
do góry strony