Prokuratura Rejonowa w Wieluniu (woj. łódzkie) zarzuciła mężczyźnie pracującemu na stanowisku diagnosty samochodowego, że przyczynił się do wypadku drogowego. W jaki sposób? Diagnosta, podczas rutynowego badania technicznego, dopuścił samochód osobowy do ruchu - tu cytat z aktu oskarżenia - „pomimo istnienia zaawansowanej korozji zawieszenia kół tylnych w/w samochodu oraz nieprawidłowo przeprowadzonej naprawy stanu zawieszenia”.
Osiem miesięcy po feralnym przeglądzie samochód brał udział w wypadku drogowym. Doszło do niego, jak uznała prokuratura, wskutek rozdzielenia podczas jazdy przegubu wahacza - zawieszenia prawego tylnego koła pojazdu. Samochód zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z motocyklem. Kierowca jednośladu i jego pasażerka doznali poważnych obrażeń ciała. U kobiety była konieczność protezowania.
Prokuratorzy z Wielunia uznali, że samochód ten (rocznik 1995) nie powinien być dopuszczony do ruchu. Sprawa trafiła do sądu.
Dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć. Do tego grzywna (200 stawek dziennych po 20 złotych), opłata sądowa (700 złotych) oraz 9 391 złotych tytułem wydatków w sprawie. Taki wyrok wydał wieluński sąd. Odwołali się od niego zarówno diagnosta, jak i prokurator.
Apelacja diagnosty szybko została odrzucona. Na jego nieszczęście przyjęto natomiast odwołanie prokuratora, który poza uzyskaną karą dla diagnosty żądał też orzeczenia zakazu wykonywania zawodu przez pięć lat.
Sąd powołał się na zeznania świadków, a przede wszystkim opinię biegłych. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku: „Z zeznań świadków wynikało, że diagnosta nie wchodził do kanału i nie sprawdzał zawieszenia samochodu. (…) Biegli jednoznacznie stwierdzili, że jeżeli oskarżony w czasie badania stanu technicznego pojazdu wszedłby do kanału diagnostycznego, jak twierdzi, i przeprowadził oględziny elementów jego zawieszenia to powinien zauważyć ślady nieprawidłowo przeprowadzonej naprawy oraz korozji zawieszenia kół tylnych samochodu. Biegły wskazał również, co szczególnie istotne dla ustalenia stanu faktycznego i rozstrzygnięcia sprawy, iż w chwili przeglądu technicznego przegub wahacza zawieszenia prawego tylnego koła pojazdu był w takim stanie, w jakim znajdował się w chwili wypadku, spawania przegubu wahacza dokonano przed przeglądem technicznym pojazdu, spawanie to było zauważalne, zwłaszcza, że miejsce spawania nie było zamaskowane”.
Sąd uznał, że skoro diagnosta zaniechał sprawdzenia zawieszenia kilkunastoletniego samochodu, to „tym samym godził się, iż dopuszcza do ruchu pojazd, którego zawieszenie znajduje się w stanie nie pozwalającym na poruszanie się tego pojazdu w sposób bezpiecznych po drogach”.
Do orzeczonej przez pierwszą instancję kary, Sąd Okręgowy w Sieradzu dołożył więc zakaz przeprowadzania badań technicznych przez trzy lata (a nie pięć, jak żądała prokuratura).
Ukarany został również kierowca samochodu, który brał udział w wypadku drogowym. Jemu prokuratorzy zarzucili naruszenie zasad bezpieczeństwa, poprzez niezachowanie szczególnej ostrożności i jazdę z nadmierną prędkością, wskutek czego w trakcie nagłej awarii układu zawieszenie samochód zjechał na przeciwległy pas ruchu. Kierowca dostał wyrok w zawieszeniu, grzywnę oraz roczny zakaz prowadzenia pojazdów.
To kolejny tekst nowego cyklu „Z Wokandy” w portalu warsztat.pl . Będziemy tu opisywać najciekawsze sprawy sądowe związane z naszą branżą. Nowy tekst w każdą środę.
Komentarze (1)