Zawieszenie pneumatyczne z innowacyjnym systemem zapobiegania przechyłom nadwozia nowego touarega
Miech bez amortyzatora może kosztować od ok. 500 zł do tylnego zawieszenia w starszych modelach BMW i do 8 tys. zł do Audi A8. Pomijając stawkę roboczogodziny w ASO, każdy średnio wyposażony warsztat – wystarczą de facto podnośnik samochodowy i tester – jest w stanie uporać się z diagnostyką i wymianą zużytych komponentów na nowe czy regenerowane.
Auta 10-letnie i starsze
Do sprawnego działania układu potrzebne jest powietrze pod wysokim ciśnieniem – medium co do zasady niezużywające się, więc przysłowiowe poduchy mogą cieszyć użytkownika bezawaryjną pracą przez wiele lat. Jak długo? Kompresory wytrzymują ok. 200 tys. km przebiegu.
– W ubiegłym roku sprzedaliśmy ok. 4 tys. kompresorów, z czego zdecydowaną większość na potrzeby pojazdów poruszających się po polskich drogach, bo też nie jest tajemnicą, że w jakiejś mierze z kompetencji rodzimych warsztatów korzystają zmotoryzowani z bogatszych krajów UE – mówi Marcin Słomski, prezes zarządu firmy L.G. Pneumot.
Zmotoryzowani w Polsce w pierwszym rzędzie są zainteresowani podzespołami zregenerowanymi.
– Od jakiś 5-6 lat współpracowaliśmy na polu dystrybucji kompresorów marek Wabco i AMK, a w roku 2018 podpisaliśmy dwa kontrakty: pierwszy na wyłączność dystrybucji AMK na terenie Europy Środkowo-Wschodniej, a drugi na autoryzowane przedstawicielstwo Wabco – przybliża profil swej firmy Kamil Oberc z firmy Limak. – Od dekady specjalizujemy się też w regeneracji takich elementów, których jakość zostawia w tyle wszelkie chińskie propozycje aftermarketowe. Owszem, te są tańsze o 20-30%, ale nadspodziewanie szybko ulegają degradacji.
Trwałość miechów pneumatycznych – które funkcjonalnie odpowiadają sprężynom – zależy od warunków eksploatacji (obciążenie samochodu, jakość dróg). Zwykle – podobnie jak dla kompresorów – przy około 200 tys. km przebiegu pojawiają się pierwsze kłopoty. Z grubsza można więc przyjąć, że każdy starszy niż 10-letni samochód trafi na warsztat. A wtedy? Zaskakiwać może fakt, że ceny sprężarek AMK i Wabco są na takim samym poziomie – niezależnie czy to porsche, czy citroën, zapłacimy ok. 1,5-2,2 tys. zł. Otóż obaj producenci kompresorów do zawieszeń pneumatycznych samochodów osobowych stanowią dla siebie konkurencję tylko i wyłącznie na rynku pierwotnym (pierwszy montaż). Ich produkty nie są wymienialne – jeden do jednego – ze względu na konstrukcję kompresora, jego charakterystykę techniczną, ale również cały system zawieszenia w danym modelu i jego sterowanie.
– W związku z tym, iż żaden producent OE nie wiąże się tylko z jednym dostawcą Tier1, obserwujemy cykliczne, naprzemienne występowanie kompresorów AMK i Wabco – mówi Kamil Oberc z firmy Limak. – Widzimy to doskonale na przykładzie mercedesów klasy E i S. Model W220 produkowany w latach 1998-2005 wyposażony jest w Wabco, natomiast model W221 z lat 2005-2013 w AMK.
Firma Limak to autoryzowany dystrybutor produktów AMK na terenie Europy Środkowo-Wschodniej, ale także specjalista od zawieszeń pneumatycznych samochodów osobowych z wieloletnim stażem we współpracy z AMK i Wabco. W skali roku sprzedaje prawie 2 tysiące kompresorów, kilka tysięcy miechów i regeneruje kilka tysięcy kolumn dla klientów krajowych i zagranicznych.
Największą liczbę – w sumie ok. 340 pozycji zawieszenia pneumatycznego w jakości OE na rynek wtórny, pokrywających w 98% europejski park samochodowy – deklaruje wspomniana firma Arnott.
– Kolumny pneumatyczne Arnott występują zarówno w wersji nowej, zaprojektowanej i ulepszonej przez inżynierów firmy Arnott, jak i w wersji regenerowanej OE. W tym przypadku kolumny są regenerowane i testowane z użyciem najnowszych dostępnych technologii. Sprawia to, że zarówno w przypadku części nowej, jak i regenerowanej klient otrzymuje sprawny i poprawnie działający produkt – wspomina Bartosz Sieradzki.
100 warsztatów w Polsce
Nasi rozmówcy mówią o jakiejś setce warsztatów, które zajmują się kompleksowym serwisowaniem tych układów, a zdecydowana większość takich punktów działa pod sztandarami organizatorów sieci naprawczych czy dystrybutorów części motoryzacyjnych.
– Podczas akcji promocyjnej odwiedziliśmy kilka tygodni temu ok. 100 wyselekcjonowanych przez naszych partnerów handlowych punktów warsztatowych, które kupują miechy pneumatyczne głównie do mercedesów i BMW – mówi Andrzej Wojciech Buczek, doradca techniczny w firmie IHR Warszawa, przedstawiciela marki Bilstein w Polsce. – Wniosek? Ogromne znaczenie ma cena, a raczej zasobność portfela zmotoryzowanych, stąd powód, dla którego w miejsce dwóch przepracowanych miechów na osi dość często montuje się… jeden, nowy lub regenerowany. Co ciekawsze, producenci, a na pewno grupa VW, dopuszczają taką zasobooszczędną praktykę. Podstawowa zasada? Po wymianie miecha nie wolno opuścić auta, zanim układ nie osiągnie odpowiedniego ciśnienia, a całą operację należy zwieńczyć procedurą poziomowania pojazdu. Z tych i innych względów zalecam, by każdy samochód pozostawić „na warsztacie” na obserwację na 24 h niczym pacjenta w szpitalu.
Komentarze (0)