Zabrudzona skrzynka z bezpiecznikami zawsze musi być sprawdzona od spodu. Kontrola kabli i wtyczek powinna być obowiązkowa
Tak samo musimy „dobrać się” do zespołu wskaźników. Dostanie się do płytki z elementami elektronicznymi pozwoli na ocenę stanu połączeń lutowanych i sprawdzenie, czy nie ma wilgoci. Wskaźnikami można potrząsnąć, lekko w nie popukać, czyli zrobić testy mechaniczne, aby ukryte usterki ujawniły się. I oczywiście wiele razy przeprowadzać testy skanerem, obserwując, czy za każdym razem wskazówki wykonują płynne ruchy. Ileż razy słyszymy od klienta, że jak coś nie działa, to wyjmuje bezpiecznik od danego układu, wkłada go z powrotem i układ działa przez jakiś czas. Takie rzeczy też musimy sprawdzić kilka razy, bo tego wymaga od nas dobra diagnostyka.
Czynności, których celem jest wykrycie ukrytych usterek albo usterek sporadycznych, niewystępujących przez cały czas, są pracochłonne. Odczytanie kodów błędów i wykonanie jednego testu to nie jest dobra diagnostyka – to dopiero początek żmudnej pracy, której na pewno nie da się wykonać przy zniecierpliwionym kliencie, który oczekuje szybkiego określenia, co jest uszkodzone.
Stanisław Mikołaj Słupski
Tekst pochodzi z Nowoczesnego Warsztatu
Tytuł artykułu pochodzi od redakcji
Komentarze (1)