Tegoroczna edycja wystawy BAUMA już za nami. Przez 7 kwietniowych dni w Monachium prawie 580 000 zwiedzających z 200 krajów, 3432 wystawców z 58 krajów oglądało i prezentowało najnowsze rozwiązania. To branżowe święto, odbywające się co trzy lata, jest barometrem „lokomotywy gospodarki”– budownictwa i górnictwa. Poprzednia edycja wystawy upatrywała wyjścia z kryzysu w górnictwie. W tym roku mówiło się już o zażegnaniu stagnacji w budownictwie – sektor mining był rzadziej promowany i mniej obecny. Jak ma się budownictwo do serwisów?
Podziwiając wręcz niezwykłe eksponaty, takie jak ważąca grubo ponad 600 ton koparka Komatsu czy naczepa do transportu 500-tonowych transformatorów energetycznych, trudno na pierwszy rzut oka powiązać je z naszą, warsztatową branżą. Jednak bliższe spojrzenie na ten sprzęt każe pochylić czoła przed konstruktorami oraz… serwisantami, którzy będą musieli roztoczyć techniczną troskę nad coraz bardziej skomplikowanym sprzętem. Trzyletni interwał w tej największej wystawie maszyn budowlanych na świecie to nie przypadek. Tyle właśnie potrzebują liczący się w branży producenci na opracowanie czegoś nowego. Ogólne, choć nieoficjalne motto tegorocznej Baumy brzmiało „jeszcze niższe koszty, przy jeszcze lepszej technologii”. Dało się to zauważyć na niemal każdym stoisku.
W porównaniu np. z Baumą 2004 r. można wyłonić także inny trend: postępującą automatyzację i roboty- zację. można wyłonić także inny trend: postępującą automatyzację i robotyzację. Jak podkreślali wystawcy wielu maszyn, powodów ku temu jest coraz więcej, m.in. coraz niższe koszty tego typu rozwiązań (wynikające z ich popularyzacji), starzejące się społeczeństwa, rosnące wymagania BHP, redukcja kosztów pracy. Jak to wpływa na serwisy maszyn i pojazdów budowlanych? Podnosi wymagania, ale i otwiera nowe możliwości. Przykładem jest rozwój wozideł kopalnianych. Jeszcze 10 lat temu w kamieniołomach i na wielkich budowach królowały maszyny sztywno-ramowe lub przegubowe. Wydawało się, że tego segmentu nie oddadzą łatwo takie marki jak Liebherr, CAT, Komatsu czy Bell. Granica między wozidłami a typowymi wywrotkami jest na tyle duża, że wspomnianym firmom nie będą wchodziły „w paradę” marki typowo drogowe: Volvo, Mercedes, Scania czy Tatra. Jednak życie bywa zaskakujące.
Z czasem okazało się, że koszty wydobycia surowców, kruszyw czy wielkich robót ziemnych muszą być zredukowane, a tradycyjne metody górniczo-budowlane dostosowane do nowych warunków. Okazało się, że spora część użytkowników potrzebuje czegoś pomiędzy 30-tonową wywrotką a 100-tonowym wozidłem. Tak powstał nowy sektor pojazdów ciężarowych dostosowanych do pracy w kopalniach, w tym podziemnych. Standaryzacja i niskie koszty produkcji prowadzonej na masową skalę pozwoliły na stworzenie rozwiązań „szytych na miarę” za rozsądne pieniądze. Stąd 5-6-osiowe wywrotki marki Tatra, Mercedes, Volvo czy Scania. Odpowiednio zmodyfikowane idealnie sprawdzają się tam, gdzie wozidłom wstęp wzbroniony. Co to oznacza dla serwisów? To nowe obszary pracy, nowe wyzwania i nowe inwestycje. Jak naprawiać sprzęt pod ziemią? Jakie kwalifikacje należy zdobyć? Jaki sprzęt jest do tego konieczny? To pytania, jakie obecnie stawiają sobie sieci serwisowe wspomnianych producentów.
Dla przykładu, Scania wręcz wydzieliła sektor minning obejmujący produkty i usługi dla górnictwa. Jeżeli w pobliżu serwisu tej marki powstaje nowy kamieniołom zdecydowany na jej ofertę, koniecznością stanie się przystosowanie do nowego i nietypowego klienta. Gdy użytkownik ma za daleko do placówki naprawczej, Scania proponuje skonteneryzowane warsztaty, które niczym klocki lego można dowolnie kompilować. Ten kierunek rozwoju wymusza na serwisach zatrudnianie specyficznych specjalistów. Produkt Scania jest na pograniczu ciężarówki i maszyny, a w przypadku marki Volvo to już norma – oferta obejmuje oba sektory. Dlatego takie kwalifikacje powinien posiadać personel warsztatowy. Wydaje się, że przyszłość należy do mechanika samochodowo-maszynowego, z naciskiem na kompetencje w zakresie hydrauliki i automatyzacji.
Podobnie jest w sektorze typowych maszyn budowlanych. Tu także producenci starają się redukować koszty eksploatacji. Normą są maszyny, które same się demontują na środek transportu, bez użycia np. dźwigów. Nadal trwa walka z masą własną i zużyciem paliwa. Co do serwisowania daje się zauważyć rosnące zainteresowanie wielofunkcyjnością maszyn. Użytkownicy dążą do normy „szwajcarskiego scyzoryka”. Chcą jedną maszyną wykonywać różne prace. Można to osiągnąć wyłącznie poprzez automatyzację zmiany narzędzi, a to już (w przypadku większości napraw) eliminuje operatora z funkcji mechanika. Z drugiej strony współczesne przedsiębiorstwo nie może sobie pozwolić na przestoje serwisowe, bo budowa nie może czekać. Dlatego spodziewany jest wzrost udziału serwisów połączonych z wypożyczaniem najbardziej popularnych maszyn jako „pojazdów zastępczych”.
Ostatnią tendencją zauważalną na Baumie są dedykowane opony. Obecnie ten trend jest na etapie nie tylko dopasowania ogumienia do każdego rodzaju maszyny, ale i różnych zadań, jakie wykonuje. Opony do prac ziemnych, szosowe, recyklingowe czy do dźwigów to coraz silniejsze gatunki w ogólnej ofercie producentów.
BAUMA jest najważniejszym wydarzeniem targowym na świecie poświęconym budownictwu. 31. edycja była rekordowa i wiele wskazuje na to, że kolejna, która odbędzie się 8 – 14 kwietnia 2019 roku, nie będzie gorsza.
Grzegorz Teperek
Komentarze (0)