Lakiernictwo i blacharstwo

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 8 minut

BHP

w warsztacie blacharskim

Jak widzę te trzy litery – BHP – to mam niemiłe wspomnienia ze szkoleń w różnych zakładach pracy, na których grało się w karty lub inne gry. I nie dlatego, że te szkolenia nie były potrzebne, ale dlatego, że były po prostu nudne. Nie wiem jak jest teraz, ale nie sądzę, żeby te szkolenia były ciekawsze, ponieważ wymagają poznania wielu przepisów, które tak naprawdę w większości stosujemy na co dzień, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
I właśnie o to chodzi, żeby stosować się do przepisów BHP bez dodatkowego zaangażowania. Tak po prostu. Jednak do tego konieczna jest nie tylko ich znajomość, ale także wyćwiczenie i podświadome stosowanie. Nikt przecież specjalnie “nie wali” młotkiem w palec, bo wie, że to boli. Ale z drugiej strony pracuje bez rękawic ochronnych, okularów ochronnych czy czapki.

Jeżeli zapytamy starego mechanika czy może pracować w rękawicach ochronnych, to odpowie, że to nie jest możliwe, bo nie czuje palcami co robi. A w każdym warsztacie mechanicznym, młodzi mechanicy nie wyobrażają sobie pracy bez rękawic ochronnych i czapki. Można zatem powiedzieć, że przepisy BHP będą stosowane tylko wówczas, gdy zostaną wpojone i przez ciągłe egzekwowanie staną się nawykiem. W jednym z nowoczesnych warsztatów blacharsko-lakierniczych każdy pracownik przed wejściem do warsztatu jest niemalże zmuszony, przez widoczny napis, do stosowania się do przepisów BHP (fot. 1): “Uwaga! Wyjście na halę napraw / rozpoczęcie pracy tylko w czystym i kompletnym ubraniu roboczym”. Po kilku tygodniach czytania takiego tekstu, założenie odpowiedniego ubrania ochronnego nie jest obowiązkiem, tylko naturalnym odruchem. Można także przyzwyczaić się do nielubianej przez blacharzy czapki. Proste, a jak skuteczne rozwiązanie. Kompletne ubranie ochronne to podstawowe spełnienie przepisów BHP w warsztacie blacharskim. Drugim warunkiem spełniania przepisów BHP to utrzymywanie porządku i czystości w warsztacie. Niestety, ale najczęściej blacharnia wygląda tak jak dawniej, czyli porozrzucane kawałki blach, narzędzia, piasek i ziemia. Pod ścianami stojące stare lub nawet nowe urządzenia, ale brudne, zaniedbane i obskurne. Na tablicach zawieszone są różne uchwyty, łańcuchy i narzędzia, ale także są brudne i powieszone bez jakiegokolwiek porządku. Na stołach jest pełno różnych gratów, w szufladach porozrzucane narzędzia. Na środku stoi rama zasypana piaskiem i kurzem, a pod stojącym na niej samochodem leży listwa pomiarowa od urządzenia pomiarowego. Wyciąg spalin, a właściwie ogólnego powietrza jest umieszczony gdzieś wysoko na ścianie. W rzeczywistości wentylacja jest naturalna, przez otwieranie drzwi w celu zrobienia przeciągu. A gaśnica, akurat zastawiona w kącie, bo nie była dawno używana i właściwie jest niepotrzebna. I nie jest to obrazek wymyślony. To rzeczywistość jednego z warsztatów, w którym prowadziłem audyt. Podobno inaczej się nie można, bo jest to przecież warsztat blacharski, a nie salon samochodowy.
<3a.jpg>
Fot. 3

I tu muszę stanowczo zaprzeczyć, bo byłem także w innym warsztacie, w którym było wręcz odwrotnie. Przede wszystkim było czysto na podłodze. Bez walających się resztek blach, klocków drewnianych, narzędzi z poprzedniej naprawy i ziemi z podwozia samochodu. Na ramie stał czysty samochód, umyty przed wstawieniem do warsztatu. Przy ścianach stały spawarki i zgrzewarki z kompletnymi przewodami i dobrymi końcówkami (fot. 2). Elektrody oczyszczone, węże i przewody zwinięte. Na tablicach haczyki z rysunkami narzędzi, tak żeby można było zawsze sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu (fot. 3). Wszystkie czyste i z ostrymi tarczami, wiertłami i brzeszczotami. Kilka narzędzi powielonych, żeby nie tracić czasu na zmianę wiertła czy tarczy. Przy ścianie stał parawan z kocami z włókna niepalnego i co jest rzadkością - wysięgnik z rurą do wyciągu spalin. Dwie wizyty, w dwóch różnych warsztatach. Jeden i drugi wyposażony w odpowiednie specjalistyczne narzędzia, ale wrażenie jest całkiem inne. Zapewne także inne warunki bezpieczeństwa i higieny pracy. I tak naprawdę nie trzeba znać przepisów, wystarczy tylko zdrowy rozsądek i chwila pomyślenia, o tym co może się wydarzyć i jakie mogą być tego skutki pracy w takich warunkach.
Myślę, że w tym pierwszym warsztacie nie pomogą nawet najlepsze przepisy, bo będą one realizowane po linii najmniejszego oporu. A jak zdarzy się jakiś wypadek, to będzie wtedy narzekanie, w jaki sposób mogło to się stać. W drugim zaś, każdy przepis zostałby zastosowany i tak poprawiony, żeby jeszcze w lepszym stopniu wpływał na bezpieczeństwo i wydajność pracy. Tak, na wydajność. Bo przepisy BHP powinny ułatwiać pracę, a nie ją utrudniać. Ale to zależy od samego podejścia szefa czy właściciela warsztatu i przede wszystkim pracowników do pracy, bezpieczeństwa, czystości, porządku itp. To blacharz powinien sobie zdawać sprawę, co może mu grozić w warsztacie: uderzenie, zmiażdżenie, skaleczenie czy obcięcie. Uszkodzenie słuchu ze względu na hałas, poparzenie podczas spawania i zgrzewania, jak również zatrucie spalinami i zagrożenie odpryskami spawalniczymi. Uszkodzenie wzroku nie tylko ciałami stałymi, ale także naświetleniem podczas spawania. Nie wspomnę o takich oczywistych zagrożeniach jak pożar, wybuch czy porażenie prądem.
<1a.jpg>
Fot. 1

W pierwszym warsztacie nieprzestrzeganie przepisów BHP nie razi i jest jakby wpisane w sam wizerunek tego warsztatu. W takim warsztacie nie zwraca się uwagi na to, że drzwi i okna powinny otwierać się na zewnątrz, a ściany i sufit powinny być pomalowane na kolor jasnoszary, żeby z jednej strony w pomieszczeniu było widno, a z drugiej żeby nie było niepotrzebnych efektów odbijania światła. A wyciągi spalin podczas spawania i zgrzewania oraz podczas usuwania powłok lakierowych, mas zabezpieczających antykorozyjnie i uszczelniających są w takim warsztacie niepotrzebne. Odsysacze pyłu podczas szlifowania i cięcia tarczami są zbyteczne. Gdy zapytałem o parawany lub ognioodporne maty, to wskazano mi grube koce i maty foliowe z komorami powietrznymi (służące do ochrony części podczas transportu), ponieważ z praktyki warsztatowej wynika, że są najlepsze. Zastanawiałem się nad tym dlaczego między tymi warsztatami jest taka duża różnica? Czy to tylko wina właściciela warsztatu, który oszczędza na wszystkim, także na życiu i zdrowiu pracowników? Czy to może wina pracowników? I doszedłem do wniosków, że cała wina leży po stronie pracowników, a szefowie tylko to wykorzystują. Jestem pewien, że zależy to przede wszystkim od samego człowieka i jego podejścia do pracy, życia i odpowiedzialności za to co robi. Przecież pracownik z drugiego warsztatu nie mógłby pracować w warsztacie pierwszym, bo by się źle czuł. Najpierw musiałby go doprowadzić do stanu porządku, a jeżeli byłoby to nie możliwe, bo np. szef czy właściciel skąpiłby pieniędzy, to by się zwolnił i poszukał pracy w innym warsztacie. Natomiast pracownik z tego pierwszego warsztatu, gdyby znalazł się w warsztacie czystym i ładnym, to poczułby się zapewne bardzo dobrze, ale już po kilku tygodniach zmieniłby jego wygląd i bardzo szybko przeobraził w swój stary, zabałaganiony warsztat.
<2a.jpg>
Fot. 2

Często spotykam się ze stwierdzeniem, że w blacharni nie da się utrzymać porządku, bo to “brudna robota”, bo zawsze trzeba się spieszyć, bo pracy jest dużo i nie ma czasu nawet na wyczyszczenie narzędzi. I z tym też się nie zgadzam. Jeśli po zakończeniu pracy poświęci się 10-15 minut na oczyszczenie stanowiska pracy, oczyszczenie narzędzi i ich uporządkowanie, to następnego dnia rozpoczyna się pracę od razu. Natomiast, gdy po przyjściu do pracy zaczynamy dzień od sprzątania, to taki rozruch trwa dłużej i wymaga poświęcenia około 30-40 minut. Nie sprzątnięte narzędzia z czasem leżą zawsze na podłodze, bo po co je sprzątać, jak za chwilę lub jutro znów będą używane. I okazuje się po jakimś czasie, że narzędzia leżą razem z resztkami blach na podłodze i trudno je znaleźć. A o takie walające się na podłodze elementy bardzo łatwo się potknąć i doznać urazu lub skaleczenia. Nie ma także miejsca, żeby stanąć w bezpiecznej odległości od “dozera” podczas wyciągania nadwozia. Nie wspomnę o miejscu na listwę pomiarową i swobodę manipulacji podczas wykonywania pomiarów. Jest jeszcze jeden element związany z bezpieczeństwem w blacharni. Czytając różne opracowania na temat przepisów BHP w blacharni, spotkałem się ze stwierdzeniem, że przed każdą naprawą blacharską należy wymontować zbiornik paliwa i akumulator. Przy drobnych uszkodzeniach poszycia zewnętrznego ani akumulatora, ani zbiornika paliwa nie demontuje się. Odłączenie akumulatora wiąże się z dekodowaniem wielu urządzeń, dlatego w celu ochrony akumulatora i tych urządzeń podczas prac spawalniczych stosuje się specjalne urządzenia zabezpieczające. Akumulator jest demontowany, jeżeli samochód nie jest na chodzie ze względu na uszkodzenia i pozostaje przez długi czas w warsztacie.
<4a.jpg>
Fot. 4

Nigdy się nie spotkałem, aby podczas wszystkich napraw blacharsko-lakierniczych był demontowany zbiornik paliwa. Zbiornik paliwa demontowany jest wtedy, gdy prace blacharskie wykonywane są w okolicy jego miejsca zamontowania. Demontowanie zbiornika paliwa było zapewne konieczne, gdy podczas prac blacharskich stosowane było spawanie gazowe, a zbiorniki paliwa wykonane były z blachy stalowej. Zdemontowane zbiorniki paliwa i akumulatory powinny być przechowywane w oddzielnych, tylko do tego celu przeznaczonych, pomieszczeniach. Również inne zdemontowane elementy i części samochodu powinny być złożone bądź w koszach dla części nieuszkodzonych (fot. 4), bądź w oddzielnych boksach dla części złomowych. Taki porządek nie pozwala na przypadkowe uszkodzenia i mieszanie się części z różnych samochodów. Segregacja części złomowych i odpadów ułatwia ich wywóz i utylizację (fot. 5). I na koniec warto wspomnieć o pomieszczeniu do udzielania pierwszej pomocy, o którym zapomina się już na etapie projektowania warsztatu. Często apteczka jest tak daleko od stanowisk pracy, że nie wszyscy znają jej miejsce, nie mówiąc o znajomości jej zawartości i zasadach udzielania pierwszej pomocy.
<5a.jpg>
Fot. 5

Porządek w warsztacie jest podstawą do rozmawiania o przepisach BHP w blacharni. Porządek wymusza utrzymanie w czystości narzędzi, zamocowań i uchwytów. Porządek to także odpowiednie zabezpieczenie przeciwpożarowe, czyli sprawne gaśnice w widocznych, oznaczonych miejscach i zaznaczone drogi ewakuacyjne.
Utrzymywanie czystości w warsztacie oraz czyste, tzn. często zmieniane i prane ubranie robocze, ma oddziaływanie psychologicznie na pracownika i zmusza go do zastosowania przepisów BHP.

Wiesław Wielgołaski
B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony