Diagnostyka

ponad rok temu  10.11.2016, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Budowanie własnej biblioteki wiedzy

Każdy naprawiający samochody zdaje sobie sprawę z tego, że dobrze postawiona diagnoza to więcej niż połowa sukcesu. Jeżeli wiemy, co jest uszkodzone, to kupno lub naprawa (jako następny etap naszej pracy) danego elementu nie stanowi problemu, dlatego że i tak już zarobiliśmy pieniądze za dobrą diagnostykę.

Klient ceni nas za trafną diagnozę. Nawet jeśli nie będzie zadowolony z ceny za usługę, złego słowa nie powie o nas jako fachowcach. „Wzięli za dużo, ale znają się na samochodach, są specjalistami” – stwierdzi. Najbardziej boli negatywna ocena spowodowana pomyłką w diagnostyce, ponieważ jest to antyreklama dla naszego warsztatu. Dlatego diagnostyka i ocena techniczna elementów są tak ważne. Naprawiając współczesny samochód, nie unikniemy odpowiedzi na pytanie, która część jest uszkodzona. Dlatego im więcej wiemy i więcej potrafimy, tym lepiej dla nas.

Problemy z diagnozą usterki
W wypadku kiedy system samodiagnozy w danym sterowniku wykrywa uszkodzony czujnik lub element wykonawczy, zawsze musimy zdawać sobie sprawę, że jest to tylko przypuszczenie lub wskazówka, gdzie mamy zacząć poszukiwania. Musimy wziąć multimetr i zacząć badać napięcie na wszystkich przewodach dochodzących do danego elementu. Zaczynamy od napięć zasilających i mas, a potem przechodzimy do sygnałów. Coraz częściej informacje docierające do i wychodzące z elementów, takich jak sensory, aktuatory i sterowniki, są natury cyfrowej, dlatego najlepiej użyć oscyloskopu i przyjrzeć się, jak wygląda przebieg sygnału. Chodzi o ewentualne wykrycie zwarć do plusa, masy czy przesunięcia sygnału. Jeżeli przebieg jest nieregularny, nie ma wyraźnego charakteru sygnału cyfrowego (prostokąty muszą być wyraźnie „narysowane”), musimy zbadać, jak wygląda ten przebieg w podobnych elementach. Najlepiej gdy pod ręką mamy dokładny schemat elektryczny, pokazujący powiązania sieci cyfrowych, to znaczy wskazujący, z jakich części składa się dana sieć.


Schematy, notatki – co jeszcze może pomóc?
Praca ze schematami to nie jest sprawa prosta, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z układami, które zazwyczaj nie są powszechnie dostępne w takich encyklopediach wiedzy, jak HaynesPro i Autodata. Na przykład, system czujników cofania z kamerą albo układ dodatkowego ogrzewania na postoju. W internecie możemy znaleźć różne pomocne schematy, ale niestety nie wszystkie. Poza tym czasami trzeba się naprawdę natrudzić, aby odszukać to, czego akurat potrzebujemy. Autoryzowane serwisy nie zawsze chcą nam pomóc, a więc będziemy skazani na domyślanie się pewnych połączeń, na rysowanie samemu fragmentów schematów. Wtedy korzystamy z osobistego doświadczenia, z własnej podręcznej biblioteczki, w której mamy notatki i podobne przypadki uszkodzeń.
Poza gromadzeniem schematów elektrycznych wraz z opisem (chodzi o wpisywanie poziomu napięć i wartości sygnałów), warto gromadzić jeszcze inną wiedzę, a mianowicie funkcjonowanie zależności. Najwięcej do czynienia mamy z zależnościami dotyczącymi sterowania silnikiem. Sprawa dotyczy między innymi takich tematów, jak: funkcjonowanie zaworu EGR (kiedy jest otwarty, a kiedy zamknięty), po jakim czasie od „przegazowania” i puszczenia pedału przyspieszenia zacznie pracować na wolnych obrotach i przy jakiej temperaturze silnika, jak się zachowuje podczas normalnej jazdy, czy będzie działał po wypięciu przepływomierza itd. Często wydaje się, że w wyniku wielu napraw znamy już to na pamięć, a potem okazuje się, że akurat w tym modelu samochodu jest zastosowany inny program sterowania. Po kilku miesiącach wiedza „ucieka”, nie możemy sobie przypomnieć, jak to było z tym zaworem. Do takich notatek trzeba zawsze dołączyć typ sterowania (na przykład ME 7.1.2) i kod silnika, warto także wpisać numer sterownika. Może się okazać, że po pewnym czasie te notatki okażą się bezcenne.
Chociaż silnik to chyba podstawa naszej pracy, zajmujemy się nie tylko nim. Inne układy też często naprawiamy, na przykład klimatyzację. I choć latem pamiętamy typowe usterki w poszczególnych modelach samochodów, to po roku, na wiosnę, przeważnie odtwarzamy swoje doświadczenie, niepotrzebnie marnując czas. Zazwyczaj klient zgłasza się do nas z informacją, że nie włącza się sprężarka. Warto zatem robić zapiski, że w danym samochodzie muszą zostać spełnione określone warunki, zazwyczaj bardzo podobne, ale jednak specyficzne dla danej marki. Na przykład w fordzie uszkodzeniu ulega podgrzewacz płynu do spryskiwacza (zamontowany w masce silnika), powodując spalenie bezpiecznika. To z kolei uniemożliwia włączenie kompresora klimatyzacji. To są zależności, o których czasem zapominamy i przy następnych naprawach od nowa szukamy usterki.
Obserwując mechaników, można zauważyć pozytywny nawyk robienia notatek podczas zakładania autoalarmów, immobiliserów i sterowania zamkiem centralnym. Te osoby po znalezieniu odpowiednich sygnałów zazwyczaj zapisują sobie w zeszytach zdobyte doświadczenie. Intuicyjnie czują, że wystarczająco długo szukali właściwych przewodów w danym modelu, że od razu trzeba to zanotować. Ten nawyk jest bardzo istotny.
Coraz częściej mamy do czynienia z elementami mechatronicznymi. Jak sama nazwa wskazuje, są to części zarówno mechaniczne, jak i elektroniczne. Mechaniczne działanie możemy dosyć szybko sprawdzić, dlatego że widzimy, jak działają konkretne części. Możemy czyścić, smarować, dopiłowywać itd. Gorzej sprawa wygląda z elektroniką. Pomimo jej nienagannego funkcjonowania w warsztacie, potrafi się niespodziewanie psuć podczas jazdy i to w dodatku tylko chwilowo. Tutaj niestety potrzebne jest doświadczenie z elementami elektronicznymi. Musimy poszukać, np. na forum, jaki typ procesora psuje się w ten sposób. Poza tym sami musimy odnaleźć uszkodzone elementy, takie jak kondensatory czy „zepsute” połączenia lutowane przy układzie scalonym będącym zasilaczem. W takich miejscach płytka ulega przegrzaniu, napręża się i kurczy, powodując pęknięcia oczek lutowniczych, a wszystko to widać przez dobrą lupę. Z praktyki wiemy, że wiele osób zajmuje się takimi sprawami, nawet nie będąc z wykształcenia elektronikiem. Jest to pozytywne zjawisko, dlatego że niejako sami się douczają, poszerzając swoją wiedzę i fachowość. Na pewno na początku uczą się na elementach zepsutych, przeznaczonych do wyrzucenia, aby potem nie popełniać podstawowych błędów, spowodowanych na przykład nieprawidłowym lutowaniem. Po pewnym czasie osoby takie, poświęcające wiele czasu na samokształcenie, stają się wysokiej klasy specjalistami.

Stanisław Mikołaj Słupski

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony