Warto wiedzieć

ponad rok temu  19.02.2018, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Car-sharing coraz popularniejszy? – Vozilla we Wrocławiu

1 minuta = 1 złotówka. System płatności jest bardzo przejrzysty, ale czy będzie w stanie konkurować z Traficarem?

Czy w naszym kraju usługa car-sharingu, czyli wypożyczania auta na minuty, rzeczywiście ma sens? Czy statystyczny Polak jest w stanie zostawić swoje auto (lub w ogóle się go wyzbyć) na rzecz pojazdu „przechodniego”? Patrząc na to, że kolejne tego typu usługi są uruchamiane i zdobywają coraz większą popularność, odpowiedź na te pytania jest oczywista. A jeżeli połączymy wypożyczalnię aut na minuty z pojazdami elektrycznymi? Taka usługa (pierwsza w Polsce) uruchomiona została we Wrocławiu. Mieliśmy okazję ją przetestować.

Wrocław od dawna stawia na zrównoważony rozwój. Może się pochwalić wieloma kilometrami ścieżek rowerowych, setkami rowerów w miejskiej wypożyczalni, dobrze zorganizowaną komunikacją miejską (na czele z tramwajami, które są szybkie, nie stoją w korkach i nie emitują spalin). Jakie rozwiązanie zaproponować tym, którzy nie wyobrażają sobie podróżowania bez samochodu?

Pożycz samochód na parę minut
Stare przysłowie mówi, że „żony i samochodu się nie pożycza”. Zupełnie inaczej jest w przypadku car-sharingu. To usługa polegająca na wynajmie pojazdu na minuty. Stała się popularna przede wszystkim dzięki Traficar – usłudze, która notabene na początku października ubiegłego roku wystartowała również we Wrocławiu. Zasady są bardzo proste: płacimy za każdy przejechany kilometr i każdą minutę postoju. Wystarczy ściągnąć aplikację, zarejestrować się, zrobić zdjęcie prawa jazdy i podczepić kartę kredytową lub debetową. I... już. Wygodna mapa pozwala znaleźć wolne auto, zarezerwować je i otworzyć (skanujemy kod QR znajdujący się na szybie). We wnętrzu mamy dwie minuty na to, aby przygotować się do podróży – dopiero od tego momentu rozpocznie się naliczanie kosztów.
Flota Traficar to nowe Renault Clio z silnikami benzynowymi. Według zapewnień operatora jedno auto potrafi zastąpić na ulicach nawet 13 samochodów prywatnych. Te dane przygotowano z pewnością w oparciu o zachodnie kraje, gdzie takie usługi są już bardzo popularne.
Usługa bardzo się przydaje, gdy np. chcemy pojechać na imprezę do znajomych samochodem, ale nie chcemy zostawiać własnego auta na nieznanym parkingu. A koszty? 4 kilometry pokonaliśmy w 13 minut i zapłaciliśmy 8,51 zł. Większy dystans: 9 km w 34 minuty i 24,20 zł. Analizując takie czynniki, jak amortyzacja samochodu, paliwo i ubezpieczenie, Traficar wydaje się rozsądną propozycją.

Vozilla w korku nie stoi
Traficar jest godną zainteresowania usługą, ale nie uciekniemy w niej od korków. Będziemy również mieli problem z zaparkowaniem w centrum miasta tak samo, jak w przypadku auta własnego. A czas (i nasze pieniądze) uciekają...
Rozwiązaniem jest system Vozilla, który debiutuje w Polsce. To również wypożyczalnia aut na minuty, ale z tą różnicą, że we flocie znajdziemy wyłącznie pojazdy elektryczne (190 Nissanów Leaf jako auta osobowe i 10 vanów). Każdy z leafów ma zasięg 250 kilometrów, moc 109 KM i automatyczną skrzynię biegów (jeżeli tak można nazwać przełącznik kierunku jazdy, bo de facto skrzyni biegów w tym aucie brak). Prędkość maksymalna: 145 km/h. Emisja szkodliwych substancji: zero. Pytań: mnóstwo.
Na konferencji prasowej dowiedzieliśmy się m.in. tego, że auta będą ładowane w nocy, a ewentualność, że w trakcie jazdy akumulatory nam „padną”, jest zminimalizowana do zera (będą pojawiać się specjalne komunikaty, później zostaną wyłączone systemy pokładowe, np. klimatyzacja, a ostatecznie zostanie zmniejszona prędkość pojazdu, aby móc nim dojechać do celu). Podobnie jak w przypadku Traficara, system obsługuje się poprzez aplikację w telefonie. Koszt: 1 zł za minutę przejazdu i 10 groszy za minutę postoju. Innych opłat brak. Gdyby zdarzyła się kolizja lub wypadek, to każde z aut jest ubezpieczone. Nissana również możemy zostawić tam, gdzie chcemy. Ale jest haczyk – pozytywny haczyk.
Usługa została uruchomiona wspólnie z miastem, które ze swojej strony przeznaczyło 200 miejsc parkingowych w ścisłym centrum właśnie na potrzeby Vozilli (oznaczone są zielonymi kopertami i już trwa dyskusja, czy to oznakowanie jest zgodne z prawem). Użytkownik nie ma więc problemu ze znalezieniem miejsca parkingowego, dzięki czemu nie traci czasu i pieniędzy. Ale to nie wszystko. W ramach Vozilli użytkownik może poruszać się po bus-pasach i niektórych wrocławskich drogach zarezerwowanych wyłącznie dla komunikacji miejskiej, służb lub taxi. Efekt (przynajmniej w zamyśle) powinien być taki, że Vozillą przedostaniemy się na drugi koniec miasta o wiele szybciej niż „zwykłym” samochodem. Jednocześnie poruszamy się o wiele bardziej komfortowo (ogrzewanie, klimatyzacja, czujniki parkowania, miejsce do siedzenia, możliwość zabrania pasażerów, ogrzewana kierownica) niż np. w komunikacji miejskiej. Docelowo w przyszłości elektryczne samochody mają być podłączone do systemu ITS i mieć pierwszeństwo na skrzyżowaniach.

Opinie? Pozytywne!
Vozilla przez cały październik promowała się w różnych częściach Wrocławia. My podczas pierwszej, oficjalnej prezentacji mieliśmy okazję przejechać się elektrycznym Nissanem. Auto jest bardzo ciche, przestronne i, jak na pojazd miejski, bardzo dobrze wyposażone. Pozostaje pytanie, jak sprawdzi się system w codziennej eksploatacji. Zwrócimy uwagę na fakt, jak przebiega przejazd Vozillą po bus-pasach, jak reagują inni kierowcy i czy autem elektrycznym rzeczywiście będzie można szybciej przejechać przez centrum.
Podczas publicznych pokazów wrocławianie wykazywali duże zainteresowanie nowym środkiem transportu. Wielu z nich deklarowało, że przynajmniej spróbuje się przejechać. Większość ma własne samochody, ale stara się z nich nie korzystać ze względu na korki (przejazd 8 kilometrów we Wrocławiu w szczycie to ponad 40 minut jazdy samochodem). Vozilla może być więc ciekawą alternatywą, zwłaszcza patrząc na dedykowane jej miejsca parkingowe.
Czy to przyszłość? To pytanie, na które dziś trudno odpowiedzieć. Jeżeli car-sharing rozwinie się i połączy z automatyzacją, to być może wkrótce zapomnimy, jak to jest mieć samochód. Czy warsztaty przetrwają te zmiany, czy w ogóle będą miały możliwość, by spróbować zaadaptować się do nowych warunków? Trudno powiedzieć nawet to, za ile lat będziemy w stanie odpowiedzieć na te pytania.
Fakty są takie, że dziś auta elektryczne mają... mało wspólnego z ekologią. Koszt ich wyprodukowania jest niekiedy o wiele większy niż auta konwencjonalnego. Baterie kiedyś trzeba będzie wymienić, a stare zutylizować, co nie jest takie proste. Ale... od czegoś trzeba zacząć.

B1 - prenumerata NW podstrony

GALERIA ZDJĘĆ

Pozornie po otwarciu maski widzimy podobny układ jak w rozwiązaniach tradycyjnych. Technologia jest jednak zupełnie inna. Czy warsztaty kiedyś będą serwisować takie auta?
Ładowanie leafów będzie się odbywało w nocy. Operator nie zdradza szczegółów, jak będzie przebiegał ten proces
Charakterystyczne kolory już dziś wrocławianom kojarzą się jednoznacznie: z Vozillą. Pierwszy sukces osiągnięty
Dedykowane miejsca dla Vozilli to decyzja dość kontrowersyjna. Kierowcy „zwykłych” pojazdów nie są zadowoleni

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony